O ile sobie przypominam, to przewoźnik brał 50 groszy od osoby (pod koniec lat 50), czyli tyle, ile kosztował wówczas normalny bilet tramwajowy. Jego klientami były m.in. kobiety zaopatrujące mieszkańców Biskupina i Sępolna w nabiał. Mieszkały we wsiach między Wrocławiem i Oławą i dostarczały doskonałe białe sery własnej roboty i tłustą gęstą śmietanę. Korzystając z usług przewoźnika nie musiały nadkładać drogi naokoło, przez mosty Grunwaldzki i Zwierzyniecki, a że zazwyczaj szły całą drogę pieszo ...
O ile sobie przypominam, to przewoźnik brał 50 groszy od osoby (pod koniec lat 50), czyli tyle, ile kosztował wówczas normalny bilet tramwajowy. Jego klientami były m.in. kobiety zaopatrujące mieszkańców Biskupina i Sępolna w nabiał. Mieszkały we wsiach między Wrocławiem i Oławą i dostarczały doskonałe białe sery własnej roboty i tłustą gęstą śmietanę. Korzystając z usług przewoźnika nie musiały nadkładać drogi naokoło, przez mosty Grunwaldzki i Zwierzyniecki, a że zazwyczaj szły całą drogę pieszo ze swoimi tobołami, to była to dla nich ogromna oszczędność tak czasu, jak i wysiłku; przy tym i przewoźnik miał codziennie klientów.
Pokaż więcej
Pokaż mniej
Przy obu pomostach wisiał kawałek szyny, w który trzeba było głośno tłuc jakimś innym żelastwem, by wezwać przewoźnika, jeśli akurat był ze swą łódką po przeciwnej stronie rzeki. Nie była to jedyna przeprawa czynna na tym odcinku rzeki. Dwa kilometry na zachód, pomiędzy Rakowcem a ZOO (tam gdzie dziś jest kładka) była jeszcze jedna: |
|||||||||||||||||||||||||