W tamtym czasie to było bardzo nowatorskie, nie było wówczas żadnych ogródków kawiarnianych i taki sposób picia kawy był niespotykany. Minie jeszcze dziesiąt lat zanim pojawią ogródki w Rynku. A te turystyczne krzesełka to może taki "sznyt" mający podkreślić jakąś wakacyjną swobodę... :) Bardziej to przechodnie mieli ubaw, że "jakieś cudaki herbatę na podwórku piją, zamiast po bożemu w środku" :)
W tym czasie ogródki kawiarniane nie były już nowatorskie. Sytuacji w Rynku w tych latach nie pamiętam, ale pamiętam ogródki Stylowej czy Centralnej, już nie mówiąc o innych miastach. Jasne, nie było ich tak dużo jak teraz, ale pojawiły się dużo wcześniej niż w latach 70., więc twierdzenie, że "taki sposób picia kawy był niespotykany", jest po prostu nieprawdziwe.
Faktycznie, to zdanie powinno brzmieć "...taki sposób picia kawy był rzadko spotykany." Mam nadzieję, że w ten sposób twierdzenie nabrało prawdziwości.
No nie wiem, nie wiem :) Kawę i lemoniadę pijano w ogródkach na wolnym powietrzu już przed wojną, dla mnie osobiście nie jest to więc sytuacja nowa czy rzadko spotykana. Pamiętam, że jako dziecko niejednokrotnie wypijałam oranżadę i zjadałam ciastko pod kawiarnianym parasolem w jakiejś wypoczynkowej miejscowości albo, żeby daleko nie szukać, choćby na Basenie Olimpijskim czy Morskim Oku. Dlatego zdumiewają Twoje słowa, zwłaszcza te o przechodniach mających ubaw, jakby to było coś dziwacznego.
No cóż... Miranda budowała się na moich oczach i takie mam wspomnienia z pierwszych chwil jej istnienia... Nie zmienisz tego co pamiętam - zabawnych sytuacji kiedy to psioczyły co poniektóre osoby na widok rozpartych przy stolikach klientów tej kawiarni. Widocznie mieliśmy inne podwórka :)
Odwołujesz się wyłącznie do własnej pamięci o Mirandzie i najbliższej Ci okolicy, niepotrzebnie więc uogólniłeś, wprowadzając obecnych i przyszłych oglądaczy i czytelników portalu w błąd. Nie zmienianie pamięci jest tu ważne, tylko sprostowanie Twojej opinii.