Stacja kolei wąskotorowej w miejscowości Nowy Łupków. Pracownicy zakładu ELWRO uczestniczący w Rajdzie Cyfrowców na stacji kolei. Impreza odbywała się we wrześniu.
Jest 5 wrzesień 1979. Po całonocnej jeździe autokarem z Wrocławia do Nowego Łupkowa o świcie dotarliśmy na stację kleiki wąskotorowej. Został podstawiony skład pociągu. Ruszyliśmy w jego kierunku. Maszynista zabronił wsiadać do niego. Obserwowaliśmy poczynania maszynisty wokół dymiącej lokomotywy. Chodził w koło niej stukał, pukał, cholerował i w końcu powiedział że może nie pojedziemy. W koło szaro, buro, zimno a my nie wyspani czekaliśmy z niepokojem na decyzje maszynisty. W międzyczasie byliśmy świadkami marszu w szyku wojskowym więźniów z zakładu karnego idących do pracy bez eskorty strażników. W końcu doczekaliśmy się słów maszynisty, wsiadać spróbujemy pojechać. Autokar odesłaliśmy do Cisnej lub na Majdan, dokładnie już nie pamiętam. Pociąg ruszył. Było tak jak w wierszu " Lokomotywa " Juliana Tuwima. Najpierw powoli, skrzypiąc, dysząc w obłoku dużej ilości dymu i pary. Jechaliśmy po malowniczych, bezludnych dziewiczych terenach. Upajaliśmy się widokiem Bieszczad i nadsłuchiwaliśmy prace lokomotywy. Po dłuższej podróży dojechaliśmy nad potok górski. Lokomotywa zatrzymała się na betonowym mostku. Maszynista ogłosił przerwę. Rozwinął gruby gumowy wąż jeden koniec zanurzył w potoku a drugi podpiął do lokomotywy, której pompa zaczęła pobierać wodę z potoku do tendra. Następnie ku naszemu zdziwieniu maszynista wygarnął cały żar z paleniska i wrzucił do wody. I co teraz, bez sprawnej lokomotywy bez autokaru pośrodku dziewiczych Bieszczad. Zapanowała cisza, niepewność po chwili usłyszeliśmy oczekiwane słowo maszynisty wsiadać jedziemy. Pociąg zaczął powoli, jednostajnie poruszać się do przodu. Jechaliśmy z górki na hamulcach. Oto tym sposobem dojechaliśmy do celu podróży. Była to prawdziwa bieszczadzka historia. Zdzisław Kubiński.