Chciałbym wyrazić uznanie dla kol. Eskimosa, który taki smakowity kąsek sprawił miłośnikom dawnego Wrocławia. Oglądając, zdjęcia ze Sportfestu miałem chwilami wrażenie, że widzę sceny z filmu "Rejs".
NIe sadze aby heydukowi mozna byloby za cokolwiek dziekowac, ludek ten znany jest nie tylko nam wroclawiakom z tego iz bez zenady podbiera zdjecia i teksty z istniejacych juz stron , chlubi sie swoimi wyczynami na swej wlasnej stronie nie reagujac na prosby usuniecia ze swej witryny pozabieranych od nas archiwalii. Sprawa ta istnieje od momentu zaistnienia jego witryny w internecie.
Znakomita część Dolnego Śląska była zelektryfikowana, nawet stosunkowo podrzędne linie ( np. Jelenia G.- Szklarska P. G.). Po wojnie sowieci zwijali sieć trakcyjnę, wycinali palnikami słupy trakcyjne, a wszystko ładowali na platformy i wywozili w głąb ZSRR. Mój dziadek, który był maszynistą, był świadkiem, ba uczestniczył wielokrotnie w tych akcjach. Wyprowadzany był tabor kolejowy, np. formowano z samych parowozów składy pociągów. W latach 60- tych część poniemieckich parowozów powróciła do Polski jako " dar", kłopotliwy, gdyż ze zmienionym rozstawem osi. Cudem uchawała się do początku lat 80 niemiecka, bardzo oryginalna sygnalizacja kolejowa na trasie Wrocław- Wałbrzych. Na Dolnym Śląsku była ( a może i jest?) najgęstsza siec kolejowa w granicach dzisiejszej Polski.
Zgadza się. Jeszcze nie tak dawno jadąc np. do Zgorzelca trzeba było się przesiadać w Węglińcu, gdyż wymieniano tam elektrowóz na porowóz. Odcinek między Węglińcem a Zgorzelcem miał przetrzebioną sieć trakcyjną.
Przy wielu obecnie nie zelektryfikowanych liniach kolejowych widać pozostałości dawnej sieci trakcyjnej. Są to ślady betonowych postumentów słupów trakcyjnych z wystającymi zeń, obciętymi fragmentami stalowych elementów. Może któryś z szanownych kolegów wyłapie na fotce ten szczegół?
Heh - parametrami mu większość do pięt nie sięga. Przecież E18 prowadząc przelotowy D-Zug z Wrocławia Świebodziego przez Jelenią Górę i Zgorzelec dalej do Berlina na odcinku do Jaworzyny Śląskiej wyciągał 160 km/h w 1939 roku!
Był przepiękny, kameralny i jakby swojski... Często jednak, gdy wyraża się żal za utraconymi obiektami, posądzanym się jest o konserwatyzm, malkontenctwo i brak zrozumienia dla (oświeconego...) postępu... :)
Mnie też go szkoda. Patrzyłem codzień z okna na niego, widziałem jak kręcili filmy, tu był najbliższy ogólnodostępny kran do picia wody po grze w piłę z "napisem woda niezdatna do picia" i maszyniści czasem wpuścili do lokomotywy.