Stacja jest czynna i pod ciągłym nadzorem. Osobom postronnym nie wolno wchodzić poza płot. Jeżeli komuś się spieszy do" parku sztywnych" - cmentarz na Grabiszyńskiej niedaleko . . . . . .
Zbiżenie się do urządzenia pod napięciem np. 110 kV spowoduje przeskok i zwarcie doziemne - w tej stacji "poległo" już kilka kotków, kun i innych stworzeń. Czyżby Polak miałby być mądry po szkodzie ?!?!
no tak. kiedyś ta stacja była tgz. "stacją obsadzoną" a obsługa była na niej 24h na dobę. stacja jest b. ważnym węzłem energetycznym i nie jest "zapomniana"
Na wiosnę (początek kwietnia?)1981 roku spaliły się oba transformatory , wówczas o przekładni 110/30/10 kV.Był to okres w Polsce bardzo gorący - tuż po tzw.wypadkach bydgoskich. Skojarzenia nasze-pracowników energetyki - były mało sympatyczne.
Z opowiadań dziadka, który miał działke obok stacji, płonęła ona przynajmniej raz, dym z transformatora olejowego jest: a) trujący b) czarny c) bardzo gęsty.
zgadza się - był wybuch na transformatorze 110kV - ale nie dramatyzujmy. Dym owszem jest, ale stosowane przez energetykę wrocławską oleje transformatorowe są olejami mineralnymi (naturalnymi), a produkty spalania to nic więcej niż takie jakie otrzymuje się przy spalaniu "ropy". A że stacje energetyczne mogą być niebezpieczne - jak każde urządzenie techniczne - dostęp do nich nie każdy ma ..(na szczęście).
Patrząc się na te plany widać ,że sieć elektroenergetyczna z której zaopatrywany w prąd Wrocław jest tylko fragmentem krajowego systemu elektroenergetycznego. Odsyłam na stronę www.pse-operator.pl.