Przypalanie łyżką należy do jednych z bardziej ciekawych zajęć towarzyskich. U nas nie przyjęło się jeszcze ono w dużym stopniu, jednakże w innych krajach (chociażby zachodnia Afryka nad Nigrem) należy do bardzo popularnych. Tym bardziej radzi jesteśmy, że możemy przenieść na rodzinną glebę tak pożyteczny i oryginalny zwyczaj. Zaprzyjaźniona z nami Halina B. po nieprawdopodobnych trudach podróży i żmudnych tygodniach poświęconych na zżywanie się z dzikim, a co za tym idzie nieufnym plemieniem Joł-Poł, w stosunkowo krótkim czasie zdołała opanować jego narodową sztukę. Wielokrotnie narażając życie oraz zdrowie powróciła, dzieląc się obecnie wrażeniami z Czytelnikami.
Przypalanie łyżką lub łyżeczką nie należy do rzeczy łatwych, ale jest to zajęcie niezwykle przyjemne i wprost nieprawdopodobnie pożyteczne, jeżeli chodzi o zwrócenie na siebie uwagi sąsiada przy stole. Łyżkę (koniecznie metalową) nagrzewa się w herbacie lub innym płynie o temperaturze ponad 75°C, po czym ruchem szybkim i zwinnym, acz nieznacznym, przykłada do ręki sąsiada, starając się dotykać miejsc nieowłosionych i wrażliwych. Wyraz twarzy parzącego powinien być naiwny, nieco głupawy i lekko uśmiechnięty. Nieoceniony jest wprost widok, gdy zastosujemy inną figurę tego zabawnego sportu, zamiast ręki dotykając nogi. Łyżka powinna być przy tym mocniej nagrzana, gdyż dystans do nogi jest większy. To samo dotyczy przypadku, gdy parzymy sąsiada niebezpośredniego. Parzyć można również twarz, przy czym konsternacja oparzonego wzbudza ogólną wesołość. Dobrze jest również jednocześnie podsunąć szklankę z wrzącą herbatą, którą sparzony osobnik, machnąwszy odruchowo ręką w chwili przyparzenia, wylewa na siebie, a stopień wesołości zależy od stroju delikwenta.
Uwaga! Zawsze lepiej pozostawić sobie drogę wolnego odwrotu, bowiem sparzony może okazać się cholerykiem, a osoba działająca znaleźć w niebezpieczeństwie.