Nie wiem czy ten temat był już poruszany. Po raz pierwszy w książce zat. Niemcy w Polsce wyczytałem, że krwawa bitwa na Psim Polu jest mitem. Dla czytelnika Psiego Pola Karola Bunscha i dla człowieka wychowywanego w cieniu złowrogiego i odwiecznego Drang nach Osten, było to dość bulwersujące, żeby nie powiedzieć obrazoburcze. W książkach czasu PRL nie spotkałem się z taką tezą, wprost odwrotnie, bitwa wynoszona była do rangi jednego z największych i najkrwawszych starć polskiego oręża z teutońską nawałą. Lektura kilkuset stron internetowych przyniosła potwierdzenie twierdzenia Marka Zybura: wychodzi na to, że bitwę wymyślił i zamieścił w swej kronice Wincenty Kadłubek, a dalszą robotę wykonał czas. Okazuje się, że w staropolszczyźnie psie pole oznacza pole liche, niewielkiej wartości. Moje tzw. doświadczenie życiowe uczy, że Internet jest nader często wątpliwym źródłem informacji- każdy może w nim naszrajbować, co mu ślina na język przyniesie, bez żadnej odpowiedzialności i refleksji. Stąd pewna ostrożność przy tej rewelacji. Zastanawia mnie niemiecka nazwa tej miejscowości- Hundsfeld. Byłaby kalką językową? Ciekawe, co na to niemieccy historycy?
nie rozumiem tej urbanistyki - blok jak zwykle 'byle jak' do ulicy.
Nie mowie o tym aby budowac pierzeje - ale kurcze, przecierz mozna jakos ten blok usytuowac na dzialce, tak aby towrzyl przestrzen a nie aby burzyl... I niech mi teraz nikt nie pisze ze 'sie nie da bo dzialka jest krzywa'. Sa to wymowy dla tych ktorzy nie rozumieja co to przestzren!