Kiedy byłem w wojsku, służył ze mną chłopak, którego rodzice pracowali w Pudliszkach. Dzięki temu mieliśmy stałą dostawę gorzałki w puszkach z groszkiem. Co ciekawe nikt nie zorientował się (albo nie chciał:), że puste puszki po groszku mają tylko dwa nakłucia :)
Ten patent był znany chyba w każdych koszarach :) Też spotkałem się z tym sposobem... Co ciekawe jakoś w tamtym czasie mocne to było bo 4 młodzieńców nieźle się ululało w nocy dwoma puszkami fasolki czy groszku... No może to stres był rekrutów :))