Odpoczynek przed ostatnim etapem dojścia do schroniska urozmaiciły konie. Początkowo wydawało się, że idą same, później pojawił się człowiek. Wtedy konie w jukach dostarczały prowiant dla schroniska. Tutaj juki były rozładowywane i najtrudniejszy odcinek towary pokonywały w korytku zawieszonym na linie.
Nie wiem, jak to dziś wygląda. Może drony? Wtedy specjalnością schroniska była szarlotka. Obowiązkiem i pewnym sznytem była wejście właśnie na szarlotkę. Wiem to od wytrawnych bywalców, wtedy byłam tam drugi i ostatni raz w życiu. Szarlotka rzeczywiście smakowała wspaniałe. |