Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




ul. 1 Maja, Kowary
chrzan233: W takim razie poddaję pod głosowanie.
Hurtownia artykułów metalowych W. Fantiniego, ul. Długa, Wrocław
Hellrid: Zdecydowanie lepsze :)
Gospodarstwo nr 82, ul. Wędkarzy, Wrocław
Danuta B.: Dżdżownice to raczej tu . Po rozbiórce tego domu mieszkalnego pojawiło się coś w rodzaju namiotu, nawet sądziłam, ze tam pieczarkarnia.
Krzyże pokutne - Wiry, Wiry
Tony: Temat już był, generalnie zgadzam się w 100% z komentarzem wyżej. Kamiennych krzyży jest bardzo dużo, a zaledwie część z nich była krzyżami "pokutnymi" (pojednania), dzisiaj nie ustalimy które taką funkcję pełniły. Zwyczajowo się przyjęło że wszystkie stare, ręcznie obrobione krzyże wrzucało się do jednego worka. Teraz mamy tego efekty. Akurat na zdjęciu widzimy krzyż szczytowy, pełniący prawdopodobnie ...
ul. Podwale Grodzkie, Gdańsk
Alistair: :))
Dom nr 7, ul. Klimasa Czesława, ks., Wrocław
pavelo: Domyślam się. Mnie by interesowało, jak wysokie, na ilu mieszkańców, ile aut itd. Plus wszystkie eLki, to tu będzie się działo...

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

Alistair
Wolwro
Wolwro
Wolwro
Wolwro
Wolwro
Wolwro
Wolwro
morgot
Parsley
Parsley
mietok
Danuta B.
Parsley
Parsley
Popski
Mmaciek
Alistair
Alistair
kitapczy
TW40

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
Schronisko na Polanie Woliborskiej
Autor: Rafał z Bielawskich°, Data dodania: 2019-02-21 14:33:09, Aktualizacja: 2019-02-21 14:33:09, Odsłon: 807

Niezwykła historia zwykłej łuski czyli o schronisku na Przełęczy Woliborskiej.

Niezwykła historia zwykłej łuski czyli o schronisku na Przełęczy Woliborskiej.

Parking na Przełęczy Woliborskiej to dla wielu z nas dobrze znane miejsce wypadowe na górskie spacery, na grzyby, czy po prostu na odpoczynek w słoneczne dni. Kilkanaście metrów od parkingu w stronę Bielawy pomiędzy drzewami widać resztki fundamentów, jakieś murki, schodki, betony – coś tam kiedyś musiało zapewne być. Spacerując po tej okolicy pewnego razu znalazłem łuskę od mausera

Nic szczególnego, takich łusek są miliony, ale ta była dziwnie sklepana na końcu i coś w niej tkwiło. Po oczyszczeniu i przyjrzeniu się jej, okazało się, że mamy do czynienia z tzw. „Sztuką okopową”, a sama łuska jest własnoręcznie zrobionym pędzlem do golenia. Żołnierze długi czas tkwiąc w okopach robili sobie z dostępnych materiałów przedmioty codziennego użytku. Takie pędzle do golenia są znane z okopów I i II Wojny Światowej, ale skąd on się znalazł akurat w ruinach na przełęczy?

Znalezienie odpowiedzi na to pytanie zajęło mi ponad dwa lata. Zacząłem od zidentyfikowania producenta łuski. Okazało się, że została wyprodukowana w sierpniu 1936 roku w Czechach, w zakładach zbrojeniowych w Brnie. Pamiętamy, że po aneksji Czechosłowacji przez hitlerowskie Niemcy w 1938 roku, cała produkcja Ceskiej Zbrojowki zasiliła niemiecką armię. Czyli jest to jeden z najbardziej rozpowszechnionych naboi będących na stanie Wermachtu. Jak na razie żadnych niespodzianek. Dlatego trzeba było skupić się na odkrywaniu historii miejsca, w którym łuska przez lata sobie leżała.

Przed wojną stało tam malutkie schronisko o nazwie „Volpersdorfer Plänel Baude” czyli w bardzo wolnym tłumaczeniu „Schronisko na Polanie Woliborskiej”. Na „polanie”, bo w słownikach trudno szukać tłumaczenia słowa „plänel”.  W śląskiej gwarze Gór Sowich oznaczało ono płaską powierzchnię niezarośniętą lasem lub każdą inną wolną przestrzeń w górach. W naszych górach takie nazwy funkcjonowały w odniesieniu do niezalesionych wierzchołków gór, rozwidleń dróg czy leśnych polan. Dokładnie taka sama „plänel”, od niepamiętnych czasów była na przełęczy Woliborskiej. Od zawsze służyła do przeładunku drewna ściąganego ze zboczy gór na fury zwożące je w doliny. Dopiero początek wydobycia węgla w rejonie Nowej Rudy zmienia funkcję tego miejsca.

W roku 1797 otworzono szyb wydobywczy „Rudolf” w Przygórzu i dużą część węgla tam wydobywanego sprzedawano do Bielawy, Dzierżoniowa i dalszych okolic. Droga z Woliborza na Przełęcz i dalej do Jodłownika została nazwana „drogą węglową”. Na Polanie Woliborskiej handlowano właśnie węglem i przeładowywano go tam. Kopalnia dostarczała węgiel na plac, a furmani z okolic Bielawy wedle własnych zamówień go stamtąd odbierali i rozwozili po domach.

Pierwszą osobą odpowiedzialną za handel węglem na Polanie Woliborskiej był Dimter Kleine. Urodził się tam w 1825 roku. Oprócz dużego domu na przełęczy znajdowały się stajnie i zabudowania gospodarcze. Dimter nadzorował sprzedaż „czarnego złota” do roku 1888. Jak wspomina jego wnuczka, życie na Polanie było bardzo trudne. Dzieci musiały chodzić do szkoły w Woliborzu ponad 5 km w jedną stronę. Gdy zachorowały na tyfus, lekarz z aptekarzem musiał przychodzić do nich aż z Nowej Rudy. Następcą Dimtera był jego zięć – Stiller, urodzony w 1857 roku w Nowej Rudzie. Kontynuował handel węglem i mieszkał na przełęczy wraz z dużą rodziną. Załamanie handlu przyszło z rokiem 1899, kiedy to otwarto towarową kolej linową z kopalni w Przygórzu do kopalni Ruben (szyb Piast) w Nowej Rudzie, gdzie zaczynały się tory kolejowe. Wydajność kolejki linowej wynosiła 20 ton węgla na godzinę. Dla handlu węglem na przełęczy oznaczało to koniec. W 1900 roku Stiller wraz z rodziną opuszcza przełęcz i wyprowadza się do Nowej Rudy. Na polanie pozostaje sprzęt do załadunku węgla i pusty dom. Firma ostatecznie ogłasza upadłość 10 kwietnia 1906 roku.

Tymczasem wzrasta w naszych górach ruch turystyczny. Oprócz turystów góry przemierzają również drwale, wycinający drewno i ściągający je na polanę, skąd przejmują je wozacy. Odkąd w 1846 roku zbudowano bitą drogę przez przełęcz z roku na rok wzrasta również ruch samochodowy. Przez przełęcz regularnie kursują transporty przędzy i materiałów z Bielawy do warsztatów i zakładzików rozsianych po drugiej stronie gór. Pojawił się zatem pomysł na stworzenie punktu odpoczynku i rekreacji dla wszystkich odwiedzających to miejsce podróżnych.

Z biegiem lat polana na przełęczy stała się upragnionym miejscem wypoczynku i celem pieszych wycieczek. Pojawiło się zapotrzebowanie na odświeżenie i ciepłe posiłki. Walter Gensel wybudował tam pierwsze malutkie schronisko, w pewnej odległości od dawnych zabudowań mieszkalnych Stillera. Można było tam przenocować i zjeść w górskich, spartańskich warunkach.

Coraz większy ruch turystyczny spowodował konieczność rozbudowy schroniska. 6 września 1932 roku zatwierdzono rozbudowę schroniska za kwotę 4 470 marek. Formalnym inwestorem jest EGV „Sowiogórskie Towarzystwo Górskie”.

Nowe schronisko cieszyło się bardzo dużą popularnością. Licznie odwiedzali je nie tylko turyści, ale również furmani zwożący pnie ściętych drzew w doliny. Szczególne oblężenie schronisko przeżywało w weekendy, kiedy to tłumy rowerzystów i pieszych turystów spotykały się w tym miejscu. Walter Gensel sprzedał schronisko w 1935 roku rodzinie Alke, która do końca II Wojny Światowej tam gospodarzyła.

Miejsce cieszy się na tyle wysoką popularnością, że szkoły organizują tu zawody saneczkarskie dla uczniów. Jest też oferta zimowych kuligów saniami zaprzężonymi w konie obwieszone małymi dzwoneczkami.  Schronisko przynosi spory dochód właścicielom, a pierwsze lata II Wojny nic w tym zakresie nie zmieniają. Na polaną nadal tłumnie ściągają turyści piesi, zmotoryzowani i zwykli spacerowicze. Wszystko zmienia załamanie frontu i widmo nadciągających wojsk rosyjskich.

W momencie kiedy wojska radzieckie zajęły tereny nad Odrą, ruch przez przełęcz zostaje zdominowany przez pojazdy wojskowe. Schronisko przejmuje organizacja TODT, zaczyna budować tam zapory, umocnienia, zbiorniki techniczne. W styczniu 1945 roku miejscowa ludność w panice ucieka przez góry do Czech. Ciągną sznury wyładowanych po brzegi powozów konnych, wozów zaprzężonych w woły oraz ciągników z przyczepami, na których ludzie wiozą swój dobytek. Zima jest wyjątkowo ostra, zdarzają się przypadki zamarznięcia słabszych osób naśmierć. W kwietniu przez przełęcz płyną nieprzerwanie strumienie pojazdów Wermachtu. Na początku maja 1945 roku wojsko niemieckie uciekając przed nadciągającymi Rosjanami wyrzuca sprzęt na pobocza, aby tylko szybciej jechać. Po obu stronach drogi piętrzą się stosy uzbrojenia wojskowego. Kilka dni później ze schroniska ucieka Volkssturm. Rosjanie zajmują schronisko bez oporu, już po drugiej stronie przełęczy doganiają uciekających Niemców i o godzinie 10, 9 maja, zabijają ostatnich dwóch żołnierzy niemieckich. Wojna się skończyła. Rosjanie zbierają wojskowy sprzęt rozrzucony po okolicy. Przez przełęcz pędzą stada bydła zrabowane po stronie Nowej Rudy. Jako pastuchów biorą miejscowych niemieckich chłopców, z których większość nigdy już nie wróciła żywa do swoich rodzin.

Schronisko dość szybko padło łupem szabrowników, czego nie dało się ukraść to rozebrano. Obecnie można odszukać w terenie fundamenty schroniska, umocnienia wybudowane przez TODT i betonowy zbiornik. Walają się kawałki blach z dachu, trochę żelastwa z okuć, przeważa jednak kupa „nowoczesnych śmieci”. Gdzieś tam też jakiś niemiecki żołnierz zrobił sobie z łuski od mausera pędzel do golenia i później go zgubił. Stając obecnie na ocalałym schodku wejściowym do schroniska, możemy sobie uświadomić jakiej historii dotykami stopami.


/ / / /
górski | 2019-02-21 20:08:05
Doskonałe! O tym jak kawałek metalu może posłużyć do frapującego przypomnienia historii. :))
maras | 2019-02-21 21:33:27
Świetne! Doskonałym uzupełnieniem mogłoby być zdjęcie tego pędzla :)
SyG | 2019-02-23 12:06:32 | edytowany: 2019-02-23 12:10:18
"Odkąd w 1846 roku zbudowano bitą drogę przez przełęcz z roku na rok wzrasta również ruch samochodowy" ?! Pierwszy pojazd samobieżny, który można nazwać samochodem zbudował Carl Benz (1844–1929), w 1885 r. Był to trójkołowy obiekt z jednocylindrowym czterosuwowym silnikiem benzynowym Gottlieba Daimlera.