Toto mojej Koleżanki z klasy E.Ł., powojenny Dyrektor ZOO, wspaniale rozbudowujący Ogród, nie dopuściłby - aby " coś się działo" myśląc wyłącznie o jego rozkwicie. Ale to był Człowiek "starego formatu".
Na pewno dbał dobrze o zwierzęta. Na tamte czasy ze zdjęcia niestety nie było takich wymogów jak teraz, więc zwięrzęta były więzione jakby w okrutniejszy sposób chyba we wszystkich zoo (więzione, bo nawet najlepszy wybieg to nie wolność)... nie wspomnie o cyrkach. Gucwińscy dbali o zoo i o zwierzęta jak mogli i nawet ich dom był dla niektórych z nich. Ktoś znalazł w tym łamanie przepisów lub nawet prawa (przygarnięcie samowolne , czy coś takiego) i to wszystko... bo nie będę się zagłębiał w politykę. W każdym razie oglądając programy z nimi, w sposobie ich mówienia o zwierzętach, w pasji w głosie nie mogłem odczuć, że są to ludzie, którzy zaniedbują zwierzęta poddane im pod opiekę, a zoo to jeszcze rzesza innych ludzi. Zrobi się ciepło, zabieram rodzinę...
Nie wyrażałem swojej opinii o następcach. Mówiłem jedynie o Człowieku którego osobiście znałem w mikroskopijnym stopniu. Za to z działalności zawodowej, znacznie lepiej. O warunkach przetrzymywania zwierząt w wymienionych instytucjach, nie czuję się kompetentnym aby się wypowiadać. Jest to temat "rzeka" na całym świecie, od lat.
Osobiście też nie znałem dyrektora, jedynie korespondencyjnie. Z tego co wiem sąd go wybronił od zarzutów postawionych przez obrońców zwierząt a przy tych środkach jakimi dysponował w PRL-u potrafił zrobić i utrzymać ZOO bijące klasą i dorobkiem na głowę pozostałe w Polsce.