Na PF 126p było 3 x 8L =24L na miesiąc, lecz w wakacje wszyscy nad Bałtykiem byli :) Na wakacjach 81' w Międzyzdrojach w zakładowym domku kempingowym chyba na zachodnich zboczach Kawczej Góry, na telewizorze Vela łapaliśmy duńska telewizję z Bornholmu aby zobaczyć wiadomości. Były jakieś inne niż w tvp :)
Znam ten model, na tamte lata to było całkiem zacne autko. Bagażnik miał 525 litrów lecz na wakacje nie było problemu z wypełnieniem. :)) Pierwszy egzemplarz w rodzinie był z października 1968, drugi ze stycznia 1978 Najważniejsza sprawa po nabyciu drugiego auta, to wywalenie diagonalnych Pneumatów z drobniutkim bieżnikiem i zamiana na dowolne radialki. Pneumaty (może akurat ten model) były jak panczeny, nawet na czarnym mokrym asfalcie . Co jakiś czas wymiana świec, regulacja zapłonu i klocki hamulcowe - tylko tankować i jechać, aby było pełno w baku. 0,5 L pod siedzeniem często zastępowało wymęczone wybielaniem kartki. A za plik talonów paliwowych można było naprawdę dużo załatwić...
Ach, pamiętam to traktowanie wybielaczem kartek a paliwo! Był tylko mały szkopuł w tym, że powszechnie dostępny wybielacz działał tylko na określony tusz czy kolor stempla. Brat wyczaił, że takim tuszem stemplują na CPNie w Kątach Wrocławskich i zaczęły się wycieczki z Wrocławia :) Paliwo magazynowało się w piwnicy u dziadków na wsi w beczkach po 200 litrów :)
To prawda, że na 126p było 3x8=24l, ale kto miał własną działalność, a niewielu wtedy miało to dostawał dodatkowa 2x15l. Mój ojciec dostawał, ja jeździłem, często mi zbywało to sprzedawałem z przebiciem.
W niektórych zawodach po przedłożeniu zestawienia kilometrów też przysługiwały dodatkowe talony paliwowe. Zaczęło się od weterynarzy, potem agronomowie, leśnicy i już rozlało się szeroką falą. Wiem, bo też korzystałem z racji zawodu. Prościej było zaprzyjaźnić się z kierowcami z państwowej firmy, wtedy paliwa było do oporu. Po prostu dobra były niewłaściwie dzielone. Zresztą wielu posiadaczy prywatnych pojazdów potrzebowało paliwa dwa razy w roku: na wakacje i na Święto Zmarłych niekiedy zwane Wszystkich Świętych. Dlatego po garażach stały beczki i rzędy kanistrów, strażacy pewnie łapali się za głowy na sam widok. Widziałem rząd boksów garażowych na skraju miasta na Opolszczyźnie, po kradzieży kanistrów z paliwem właściciel na wrotach garażu napisał kredą "paliwa brak". Po jakimś czasie do tego garażu dokonano powtórnego włamania i skradziono wszystkie koła, autko wylądowało na posadzce. Na drzwiach złodziej napisał białą farbą wielkimi literami: "Po co ci ..ju koła , jak nie masz benzyny!". Kradzież ordynarna, język niewyszukany, lecz złodziej miał poczucie humoru. Czy go złapali? Nie pamiętam, a spytać już nie ma kogo...
Z netu:
bjchmielewski20.08.2018, 20:32
Rok 1986, pierwsza dekada października. Ojciec i matka oraz ich pięcioletnia córeczka wracają Fiatem 126p, z Grecji. Wtedy w PRL posiadacz F126P miał prawo zakupu 24 litrów etyliny/miesiąc. Na przejazd przez pozostałe kraje obozu socjalistycznego trzeba było wykupić w PRL, "talony" Chyba każdy podróżnik kupował. Na bagażniku dachowym, na ogół leżały 2 kanistry, ale puste, gdyż skrupulatni "benzyniarze" mieli zakaz napełniania kanistrów. Mamy niewykorzystane talony na paliwo w Republice Czechosłowackiej. Dojeżdżamy do ostatniej miejscowości ze stacją benz. w CSRS, przed wjazdem do PRL (Boboszów - Kotlina Kłodzka). Noc. Pani na stacji paliw nie może uwierzyć, że w PRL mogę kupić zaledwie 24 l/m-c. Pozwala mi napełnić etyliną wszystkie naczynia jakie mam. Podziwiam i arcydziękuję.
Przepraszam bardzo, ale jest dokładnie odwrotnie. 1.11. jest chrześcijańskie święto WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH, nazwane przez komunistów Świętem Zmarłych, żeby mieli pretekst też w tym dniu iść na groby i zapalać świeczki.
Jak zwał tak zwał , jednak dusze przodków wspominamy w Dzień Zaduszny czyli Dziady, święto o wieki starsze niż data znana jako 966 rok. Wracając do paliwa, to nowe kanistry 5L, 10L czy 20L przez lady sklepowe przelatywały z szybkością jaskółki lub jeżyka. Za czystą, pustą beczkę 200L trzeba było dać flaszę lub dwie, do tego pompa skrzydełkowa twoje-moje plus rurka miedziana fi12 wlutowana w korek beczki i prywatna stacja paliw była gotowa. Fakt że podczas tankowania trochę zalatywało z garażu do mieszkania, no ale wygoda ma swoją cenę. Uziomy z taśmy miedzianej od rozrusznika minimalizowały inne ryzyka. Mi taka beczka skończyła się na 8 marca gdy tankowałem przed wyjazdem na imieniny babci, czyli wystarczyło na 9 tygodni (plus ustawowe 24L/mies), lecz zdobycie jednych dóbr i wymiana na innsze rynkowe frukta,wymagała dużo energii. Takie były czasy...
Danuta B.
| 2019-01-10 18:11:47
| edytowany: 2019-01-10 18:28:00
Przegapiłam dialogi na temat wybielacza. Nawet miałam zainicjować, ale ugryzłam się w język... Jak pamiętam, ta metoda usuwania stempla datownika, który stawiali benzyniarze, sprawdzała się w pierwszym okresie kartek. Na początku były to kartki z tabelką na stempelek. Najłatwiej było usunąć stempel z fioletowym tuszem. Z czasem wprowadzono tusz czarny, jak na poczcie, czy w bankach. Nie dało się go pozbyć. Najdłużej fioletu używano na stacji przy Wiśniowej. Za kilka lat więcej opowieści (zasłyszane w zaufaniu) o handlu paliwem w tamtej dekadzie.
Tak to było w tamtych czasach. Jechało się kilkanaście kilometrów, aby tylko stempelek był fioletowy. Gdy stempelki ustąpiły wycinankom i zabrakło dodatkowych talonów, to jedynym wyjściem były kontakty z kierowcami z państwowych firm. Oni mieli wysokie normy i zawsze im zostawało paliwo- w baku albo na stacji paliw. Czyli były to problemy z podziałem dóbr a w mniejszym stopniu z ich brakiem.
Wątki zahaczające o politykę są ucinane od wielu już lat, bez względu na ekipę sprawującą władzę. Mamy tak wiele ciekawszych tematów, że współczesna polityka do szczęścia nam niepotrzebna :D