Szpadę widać gołym okiem, że czegoś brakuje. A co z tysiącami klamek, gałek, kołatek, wsporników, ozdobników, plafonów, płotków, i wszelakiej galanterii, którą przedsiębiorczy rodak uzbrojony w śrubokręt sprywatyzował celem spożycia flaszki? Że o płaskorzeźbach nie wspomnę..