Wybaczcie jakość i warunki (pod światło), ale chodziło o uchwycenie chwili. Tu jeszcze nie widać, ale po chwili zebrało się trochę mieszkańców. Mój tata grał jeszcze w piłkę na miejscu, gdzie rosła ta topola. Ale ja na nią patrzyłem z okna od urodzenia...
Pierwsze problemy sprawiła w czasie powodzi: helikoptery latające nad dachami spowodowały złamanie się paru gałęzi. Podczas pamiętnej burzy w maju 2005 roku też nieźle wiatr nią kiwał... Prawdopodobnie uznano, że jest zbyt niebezpieczna. A ja teraz mam jaśniej w pokoju. O mieszkańcach Myśliwskiej nie wspominając.
Pozdrawiam!
Aha, mam jeszcze nieco bardziej "symboliczne" zdjęcie - moment odcięcia ostatniej gałęzi (ta leci w dół). Proszę o informację, czy nada się tutaj.
Gdy będzie lepsza pogoda, zrobię widok bez drzewa. Poszukam też, czy mam gdzieś jakieś starsze, z drzewem "kompletnym" ;)