maras
| 2018-04-07 23:04:24
Polecam nowe opowiadanie Zoni :)
marko
| 2018-04-09 22:51:32
Kolejne niezwykle ciekawe opowiadanie. Sam mam gdzieś jedną, poniemiecką kartę do gry w skata - resztę gdzieś posiałem w dzieciństwie. Patrząc na ilustracje widzimy, skąd wzięły się nasze potoczne nazwy kolorów karcianych (żołądź, czerwień, dzwonki czy wino) - na tych kartach one po prostu są namalowane
zamiast trefli, kierów, karo czy pików.
Czaja Leszek
| 2018-04-10 11:00:43
Ja mieszkałem we Wrocławiu od 1948 r. przy ul.Jesiennej w poniemieckiej jednorodzinnej willi w której łącznie w pewnym okresie mieszkały 3 rodziny pochodzące z różnych stron Polski. My mieszkaliśmy w części reprezentacyjnej, która niestety była pozbawiona łazienki . Łazienkę zaaranżowaliśmy w kuchni która była urządzona w dawnej werandzie. WC był na korytarzu. Kuchnia była w suterenie użytkowanej przez inną rodzinę. Kuchnia była połączona z naszą częścią windą na dostarczanie jedzenia. Pełnowartościowa łazienka znajdowała się na I-piętrze pełniącym w czasach niemieckich funkcję sypialni. Taka sytuacja panowała po wojnie w wielu domach. Dodatkowe utrudnienie stanowiła obecność 3 rodzin o diametralnie różnych obyczajach (Białostoczczyzna,Lwów + Śląsk i centralna Polska. Często iskrzyło. Ale najważniejszy byl dach nad głową i położenie domu w ładnej dzielnicy Wrocławia.
|
||||||||||||||||||||||