Bitwa pod Małujowicami miała miejsce 10 kwietnia 1741 roku. Walka ta, była pierwszą znaczącą potyczką młodego króla - Fryderyka II.
Pruska armia zaskoczyła odpoczywające austriackie oddziały generała Neipperga.
Źródło grafiki: http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Battle_of_Mollwitz.png
Młody król, zamiast wykorzystać moment zaskoczenia, postanowił uformować armię w dwie linie i dopiero wtedy uderzył, rozpoczynając bitwę ostrzałem artyleryjskim. Każdą chwilę tego cennego czasu, wykorzystała austriacka armia na przygotowanie się do bitwy. Dowódca austriackiej konnicy Romer, w trakcie pruskiego ostrzału, postanowił ominąć pole ognia i z impetem zaatakował prawe skrzydło Prusaków, gdzie znajdował się także Fryderyk II, powodując paniczną ucieczkę ciężkiej kawalerii pruskiej. Pruski król próbował poderwać jeszcze grenadierów do walki ale spanikowana konnica, napierana przez jazdę austriacką, została zepchnięta w bagniste brzegi potoku pelpickiego. Grząski teren, stał się śmiertelną pułapką dla kawalerii. Dodatkowo silny ostrzał austriackiej artylerii, zwiększał panikę w pruskiej armii. Kiedy wydawało się, że bitwa jest przegrana, feldmarszałek Schwerin nakłonił króla do opuszczenia pola bitwy a sam ponownie poderwał do ataku grenadierów. Wzmógł ostrzał armatni i skierował całą piechotę do frontalnego ataku.
Karnie kroczące w bojowym szyku, pruskie bataliony, strzelając ciągłym ogniem załamały morale, w wolniej strzelających, austriackich żołnierzy. Spowodowało to panikę i ogólny chaos wśród nich. Widząc to Neipperg dał sygnał do odwrotu a tym samym pruska armia odniosła zwycięstwo. Zwycięstwo okupione jednak ogromnymi stratami. W bitwie zginęło lub zostało rannych 4750 żołnierzy. Po stronie austriackiej straty w ludziach były podobne - 4500 żołnierzy.
Zwycięska bitwa, która został przypisana Fryderykowi II, mimo ogromnych strat, stała się początkiem legendy o potędze pruskiej armii. Dwa miesiące później, we Wrocławiu, podpisano traktat pokojowy, który przyznawał Prusom niemal cały Śląsk.
Ciekawostka, dyskretnie przemilczana ……
O niechlubnej ucieczce króla z pola bitwy nie mówiło się dużo. Fryderyk II uciekł z pola bitwy tylko z adiutantem i dwoma paziami, którzy szybko zostali w tyle. Kierując się w stronę Opola, przy przeprawie przez rzekę, natrafił na austriacki oddział. Uciekając, w pewnym momencie porzucił konia i pieszo dotarł do domu szypra, gdzie się schronił. Żona szypra Rozalia, za obiecaną nagrodę, ukryła nieznajomego w kadzi po zacierze. Przeszukujący dom żołnierze nie zwrócili uwagi na stojącą w kącie brudną kadź. Później przewiozła go łodzią w ubranego w mężowskie ubranie do pobliskiego Mikolina, gdzie jego właściciel Schreier był znajomym Fryderyka II.
Z dokumentu który otrzymała, zwalniającego jej rodzinę z podatków, żona szypra dowiedziała się kogo uratowała. Fryderyk II stamtąd udał się do Lewina gdzie dowiedział się o zwycięstwie swojej armii. Pruski król szybko wyciągnął naukę z tej pierwszej i zarazem gorzkiej lekcji, aby nigdy za szybko nie rezygnować. Jednocześnie docenił znaczenie konnicy w armii. Wydał wiele bardzo szczegółowych instrukcji dotyczących kawalerii.
W krótkim czasie, pruska jazda z źle wyszkolonej i wyposażonej, stała się nowoczesną armią, mogąca swobodnie walczyć z najlepszą dotychczas w Europie austriacka kawalerią. Trzeba dodać, że kilka dni później, Fryderyk II kazał silnym ogniem ostrzelać niemal bezbronny Brzeg. W wyniku intensywnego ostrzału, został zniszczona, duża część zamku. Często mówi się, że ostrzał i zniszczenia piastowskiego zamku, były celowym zamierzeniem mającym zatuszować porażkę pruskiego króla.
Tekst: Krystyna Dubiel - przewodnik sudecki
Za http://www.twierdzanysa.com/index.php?option=com_content&task=view&id=333&Itemid=1