Za moich dziecięcych lat znajdował się tu sklep spożywczy nie wiadomo dlaczego nazywany "Pod czwórką". To tu m.in. wydawało się uciułane grosze na oranżadę w proszku, którą wybierało się z torebki oblizanym palcem, albo na "Kawusię likworową" w plastikowym pudełku z dziurką, przez którą dobywało się małe groszki nadziewane nieprawdopodobnie słodkim syropem.