Koncert na dwa akordeony i ... kotka. :)) Niestety , my na Prądzyńskiego mieliśmy jedynie jednego (małego) Weltmeistra i dwie gitary (akustyczne) ale za to, jeden głos "operowy" Kolegi z Konserwatorium... było klawo. We wczesnych latach 60-tych...
Tak mi się coś przypomina, że pierwsze "Pioniery" pojawiły się w latach datowania zdjęcia. Acha... mieliśmy jeszcze trąbkę czy kornet... a Koleżanka z kamienicy (Liceum Pedagogiczne), skrzypce. Nie chciała jednak z nami "koncertować" (paskudny big-beat...)