A może, gdzieś zakamuflowano kilka mydełek :)) Rzecz jasna, żartuję... Ciekawe jednak jakie, preferowano wtedy zapachy. Pamiętam, że bardzo stare o złoconych grzbietach, poniemieckie woluminy rozsiewały wokół bardzo wyraźny zapach, jakby lawendy czy ambry...
Być może, choć zastanawiają "podwójne" źródła światła. Oświetlenie gazowe (b. niebezpieczne...) stosowano także w mieszkaniach. Rury na sufitach zrywano np. w mieszkaniu Rodziców, wiele lat po wojnie...
Jeszcze raz w sprawie "podwójnych" żródeł światła. Otóż zródłem światła na tej fotografii jest żarówka pod blaszanym kloszem. Natomiast przy każdym kloszu widoczny jest biały jajopodobny biały obciąznik równoważący ciężar klosza, służyl on do regulowania wysokości zawieszenia klosza. Pamiętam, że taką lampę można było opuścić nad blat stołu.
W mieszkaniu m. inn. Rodziców były podobne, lecz brunatne - ebonitowe "ustrojstwa" w każdym pomieszczeniu, zainstalowane równolegle do (nieczynnych już) rur gazowych. Były jednak zamontowane na samym przewodzie, z mechanizmem sprężynowym - samozwojnym. :)