Mimo wszystko myślę, ze po odpowiednim rozpędzeniu - rozbiegu była to dla koni bułka z masłem. Zwróc też uwagę na rase tych koni, ich muskulatarę. To nie są koniki przywiezione przez polskich osadników na Dolny Śląsk.Mój dziadek opowiadał mi, że z bólem serca rezygnowali ze znalezionych końskich, poniemieckich urządzeń bo nie pasowały do naszych koni. Dopiero potem pojawiły sie wielkie konie z UNRRY, Belgijskie i Perszerony, ale to już tylko raczej do pociągu a nie maszyn rolniczych.
Masz rację , konie polskich osadników były mizerne bo te większe , mocniejsze zarekwirowało wojsko . Moi dziadkowie też wspominali parę koników które przywieżli ze wschodu . Podobno nie chciały jeść siana bo smakowała im tylko kora z drzew :))
Tu chodzi raczej o rasę koni. Polskie, oadnicze były bardziej pierwotne, odporne - choć mniejsze. Ale żeby siana nie chciały? W to wątpię :) Jest jednak opcja, że siano zebrane było np z łaki gdzie wybuchło kilka pocisków artyleryjskich, zatruwając na kilka lat glebę. Wtedy to możliwe, bo taki pierwotny koń wyczuje szkodliwą "chemię" w sianie.
Dziadkowie pamiętali owe chabety długo gdyż były one "dziwolągami" nigdy wcześniej ani póżniej podobnych nie mieli . Mówili że dostali je od sowietów . Niestety nie wiem czy dostali je "z dobrego serca" czy też dostali "propozycję nie do odrzucenia" i w zamian oddali swoje konie . Dziadkowie pomarli gdy jeszcze nie byłem zbyt dociekliwy .