Żal... W połowie lat 80. zatrzymywaliśmy się tutaj regularnie pokonując trasę z Wałbrzycha do familii w Kłodzku. Nawet kiedyś tambylcy pomogli mojemu ojcu który raz zjeżdżając autem z Koszyna w kierunku Słupca nagle stracił w kanciku sprężynę w sprzęgle. "Z dwójki na trójkę bez sprzęgła i jakoś pan dojedzie" - no i dojechaliśmy. To miejsce kojarzy mi się z wyziewami z pobliskiej hałdy.