Takie zamknięcia okien były w "moim" wałbrzyskim mieszkaniu na ul. Wrocławskiej. Miliony razy je otwierałem i zamykałem. Zapadły mi głęboko w pamięć m.in. z tego powodu, gdyż za każdym razem zastanawiałem się, dlaczego one są takie "esowate". To widocznie ówczesny standard budowlany. Jestem pewien, że są tam nadal, bo nikt z obecnie zamieszkałych tamto mieszkanie nie wymienił jeszcze okien.
To i ja pochwalę się, że takimi "eskami" w domu na pl. Nankiera okna to otwierałem, to zamykałem ;) Wzbudzając nerwa u swojej babci ciągłym wietrzeniem pokoju :) Latem łatwiej bo tylko jedne skrzydła zostawały, zimą dokładane były drugie.