Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




Gronów
blatro: Dziękuję :)
Nastawnia, Wrocław
Popski: Założyłem obiekt.
pl. Wyszyńskiego Stefana, kard., Jelenia Góra
chrzan233: Troszkę zbliżone ujęcie, przynajmniej lewa strona:
pl. Wróblewskiego Walerego, gen., Wrocław
Mmaciek: Obiekt dla słupa był założony w innym obiekcie ze słupem (stąd ul. Rydygiera). Wyprostowałem.
Zakład Górniczy Bolesław Chrobry (dawny), Wałbrzych
heck: Idą chłopy na szychtę

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

McAron
MacGyver_74
Mmaciek
Popski
StaSta
Mmaciek
sawa
MacGyver_74
dariuszfaranciszek
foto-baron
Rob G.
Tony
Rob G.
Rob G.
McAron
MacGyver_74
MacGyver_74
MacGyver_74
prysman
MacGyver_74
MacGyver_74

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
Wałbrzyska dzielnica Gaj
Autor: Petroniusz°, Data dodania: 2011-06-15 18:56:16, Aktualizacja: 2016-03-05 08:18:40, Odsłon: 11147

Autor: Piotr Frąszczak (Petroniusz)

 

1. Dwieście osiemdziesiąt beczek piwa...

 
   Frank się nie spieszył. Wóz leniwie toczył się po drodze, końskie kopyta miarowo wbijały się w wyschniętą ziemię wywołując z każdym uderzeniem krótki spektakl tańczących w słońcu drobinek. Ciepłe powietrze kwietniowego przedpołudnia regularnie przecinał dźwięk skrzypiących kół przeplatany cichymi parsknięciami konia. Gwar zostającego w tyle miasta już dawno ucichł, zastąpiony ariami w wykonaniu skrzydlatych śpiewaków. Frank minął znajdujący się przy drodze staw Dienerteich. Słyszał od brata, że to z niego i sąsiednich stawów woda płynie rurami do dużego zbiornika znajdującego się na wałbrzyskim rynku, skąd mieszkańcy czerpią wodę. "281 talarów!" - wzdrygnął się na myśl o tej wielkiej dla niego sumie, którą miasto zapłaciło w 1783 roku za wybudowanie tego wodociągu. "Zaraz...ile to teraz będzie? Ponad 120 dorodnych świniaków... albo 280 beczek piwa...ehh" - rozmarzył się. Rozmyślając minął pierwszą linię drzew miejskiego lasu (Waldenburger Stadtforst) położonego po lewej stronie drogi. Malowany o tej porze roku jeszcze nieśmiałą ale już soczystą zielenią las wydawał się jak z baśni. Bajkowy krajobraz uzupełniała ukwiecona łąka po prawej stronie drogi, której królująca Pani Wiosna nie poskąpiła chyba żadnego koloru. "Ładnie tu" - pomyślał Frank...
 

2. Park Miejski (dawny)

 

 
   Mijany przez Franka las miejski o powierzchni 111 mórg należał do Wałbrzycha, który wzorem innych dziewiętnastowiecznych miast przeznaczył część swoich obszarów na tereny zielone, mające służyć wypoczynkowi i rekreacji mieszkańców. W przewodniku z 1891 roku [1] możemy przeczytać, że przez ten teren biegły popularne wśród spacerowiczów szlaki – w kierunku Glinika Nowego (Neuhain) i funkcjonującej w nim gospody „Zur Waldschenke”, a także do zachodniej części miasta, przez tzw. „Komarzy Zakątek” (Der Mückenwinkel). Z biegiem lat popularność szlaku przez Zakątek zwiększyła się. Na początku XX wieku wiódł tędy „uczęszczany szlak spacerowy z restauracji na Wzgórzu Matyldy (Beethovena) do restauracji Kaiser-Wilhelm-Hof (DD„Promyk”). Szlak prowadził środkiem dzisiejszych (resztek) osadników / popielników elektrowni Victoria. Dziś to zapomniane okolice ul. Koszarka”[2]. Jak widać, pomimo oddalenia tego niewielkiego kompleksu leśnego od miasta, był on dosyć często odwiedzanym przez mieszkańców miejscem. „ W drugiej połowie XIXw. część tych lasów przeznaczono pod budowę dworca kolejowego Podgórze-Dzietrzychów, resztę natomiast zamieniono w 1902r. na park miejski.”[3] Założony na terenie istniejącego lasu park nie posiadał regularnych założeń osiowych i zachował leśny charakter. „Zbyt duża odległość tego parkolasu od miasta spowodowała dokonanie przez gminę miejską w 1907 roku zamiany z właścicielami Książa tego terenu leśnego na tereny przylegające bezpośrednio do miasta.”[4] Dzisiaj dawny park wygląda jak las i trudno doszukać się jakichś dowodów potwierdzających jego „parkową” przeszłość.
 

3. MONAR-MARKOT Dom pomocy dla bezdomnych i najuboższych (dawna Stadtpark-Restaurant)

 

 

 

 

 
   Może pod koniec XIX wieku te okolice urzekły, podobnie jak Franka, również inwestorów Stadtpark-Restaurant, że zdecydowali się na jej wybudowanie właśnie tu, w dawnym Miejskim Lesie, przy drodze w kierunku Glinika Nowego (Neuhain), a dalej Unisławia Śląskiego (Langwaltersdorf) i Mieroszowa (Friedland)? Był to jeden z pierwszych budynków na terenie obecnej wałbrzyskiej dzielnicy Gaj. W latach dwudziestych XXw. właścicielem była Fürstlich Plessische Bergwerksdirektion. W piwnicy budynku znajdowały się: stajnia, pokój stangreta, pokój gospodyni domowej i pomieszczenia gospodarcze. Parter to kondygnacja typowa dla obiektu gastronomicznego: karczma piwna, dwie sale restauracyjne, bufet i kuchnia, natomiast na poddaszu: mieszkanie i trzy pokoje gościnne. W tym czasie w przyziemiu działała masarnia i kiełbasiarnia Bernharda Stanke. W roku 1927 dobudowano dwustanowiskową kręgielnię (długość toru: 28,68m). Ostatnia znana mi przedwojenna wzmianka o obiekcie pochodzi z roku 1938, kiedy przedstawiciel Waldenburger Bergwerks-Aktiengesellschaft pisał do Baupolizei w sprawie niewielkiej przebudowy budynku na poziomie piwnicy w związku z funkcjonującym tam sklepem mięsnym Oskara Beera (w miejscu dawnej masarni Stankego). Wojenne losy restauracji nie są mi znane. Jedyny ślad z tego okresu to wiadomość od jednego z internautów z Francji, który na portalu www.dolny-slask.org.pl napisał: „w 1942-1945, mój ojciec był jeńcem wojennym w restauracji, która nazywała się "Stadtpark" w Waldenburg”.[5]

Po wojnie budynek zaadaptowano na Górniczy Dom Kultury, w którym odbywały się zabawy taneczne oraz zajęcia dla dzieci i młodzieży[6]. W dniu 1 września 1975 roku w budynku rozpoczął działalność Wojewódzki Dom Kultury (WDK), który był organizatorem wielu imprez kulturalno-rozrywkowych w Wałbrzychu i ówczesnym województwie wałbrzyskim. Instytucja ta, na łamach wydawanego przez siebie Informatora Kulturalnego Województwa Wałbrzyskiego, reklamowała się w taki sposób: ”Uwaga! Wojewódzki Dom Kultury przyjmuje zamówienia od zakładów pracy na organizację wszelkiego rodzaju imprez okolicznościowych, rozrywkowych, jubileuszowych, itp.”[7]. Ale na tym rola WDK się nie kończyła. Musimy pamiętać, że były to czasy, kiedy domy kultury, świetlice, kluby były dotowane przez miasto, a przede wszystkim przez zakłady pracy i to w nich skupiało się życie kulturalne mieszkańców. W kalendarzu imprez WDK szczególne miejsce zajmowały stałe imprezy:

  • we wtorki i soboty: gry i zabawy umysłowe „Groteka” (2 razy po 3 godz.),
  • w środy: „Klub Bolka i Lolka” (1,5 godz.) i „Klub Dobrej Płyty” (2 godz.),
  • w czwartki: dziecięce sekcje hobbystów (2 godz.) i Klub Kolekcjonera (2 godz.),
  • w piątki: Dzień Seniora i imprezy okolicznościowe,
  • w soboty: gry i zabawy ruchowe dla dzieci (2 godz.).

W WDK działały ponadto zespoły: Tańca Nowoczesnego, Muzyczny, Teatralny.[8] Trzeba przyznać, że WDK prowadził imponującą działalność kulturalno-rozrywkową na rzecz mieszkańców dzielnicy, miasta i regionu. Na początku lat osiemdziesiątych Wojewódzki Dom Kultury został przeniesiony do Zamku Książ, a dla budynku rozpoczął się nowy etap historii, tym razem z białym fartuchem w tle.

W roku 1981 w byłym już Wojewódzkim Domu Kultury sąsiedni szpital (o nim w dalszej części artykułu) uruchomił Zespół Poradni Specjalistycznych (poradnia pulmonologiczno-alergologiczna, gastroenterologiczna, neurologiczna, kardiologiczna, reumatologiczna, po chorobach zakaźnych). Dodatkowo utworzono tam gabinet dyrektora Zespołu Opieki Zdrowotnej oraz salę dydaktyczną. [9] Pod koniec lat dziewięćdziesiątych w budynku funkcjonowała również poradnia rodzinna ze szkołą rodzenia. W roku 1990, obok starych budynków szpitalnych, wybudowano nowoczesny pawilon diagnostyczny, do którego przeniesiono w/w poradnie szpitalne.

W roku 2011 lokalna prasa podała, że „szpital dziecięcy na Gaju wydzierżawi na 20 lat jeden ze swoich budynków. Powstanie w nim ośrodek Monaru dla matek z dziećmi, ludzi bezdomnych i niepełnosprawnych.”[10] Po podpisaniu w listopadzie umowy dzierżawy ruszył remont budynku wykonany rękami bezdomnych – przyszłych jego mieszkańców. Do dnia dzisiejszego w dawnym budynku restauracji działa Dom Dla Osób Bezdomnych i Najuboższych MONAR - MARKOT, mając na celu „pomoc w wychodzeniu z bezdomności, zapobieganie degradacji biologicznej i społecznej, przeciwdziałanie wykluczeniu społecznemu osób bezdomnych".[11]


4. Dom Dziecka (dawna restauracja/zajazd Kaiser-Friedrich-Höhe)

 

 
  

Niewiele udało się zebrać informacji o restauracji, jednak na podstawie materiałów zgromadzonych na www.dolny-slask.org.pl możemy się coś niecoś o niej dowiedzieć. Obiekt powstał prawdopodobnie na przełomie XIX i XX wieku - w przewodniku z 1891 roku nie ma jeszcze żadnej wzmianki o tej restauracji, a pierwsza znana kartka widokowa datowana jest na rok 1902. Lokalizacja została jak najbardziej przemyślana – „przy ruchliwym trakcie w stronę granicy i z widokiem z werandy na płomienie koksowni i ruch na wielkiej stacji kolejowej Dittersbach.”[12] Pierwszym właścicielem był Hans Wichmann, kolejnym: Alfred Schmidt. Na reklamie obiektu z roku 1936 możemy przeczytać: Wyśmienicie położona restauracja wycieczkowa, z której rozciąga się rozległa panorama. W każdą niedzielę: koncert i tańce. W każdą środę i czwartek: damskie spotkania przy kawie. Duża sala z werandą. Ładny pawilon do tańca z przyległym pokojem. Duży ogród z terenem do gier i zabaw oraz własny las. Bardzo odpowiednie miejsce do zorganizowania wesel, uroczystości związkowych (firmowych), wieczorów kawalerskich. Nie licząc ogrodu obiekt może przyjąć od 5 do 700 gości. Zapewniamy zbiorowe wyżywienie i zbiorowe zakwaterowanie. Nowo wyposażone pokoje gościnne z rozległym widokiem z okien na dolinę i las. Wspaniałe wędrówki po okolicy. Cogodzinny dojazd autobusem z Rynku.[13]

Należy dodać, że okolica restauracji była zimą wykorzystywana do uprawiania sportów zimowych, w tym saneczkarstwa. Drogi w kierunku Wałbrzycha „używano do saneczkowania do czasu wybudowania toru saneczkowego (chodzi o tor w Parku Sobieskiego – przyp. red.)”[14]. Po roku 1945 budynek spłonął. Na jego fundamentach wzniesiono nowy obiekt, w którym mieści się Dom Dziecka im. Janusza Korczaka. Jadąc dzisiaj ul. Moniuszki trudno tego budynku nie zauważyć ze względu na bardzo jaskrawe kolory, którymi została pomalowana elewacja.


5. Wojewódzki Specjalistyczny Zespół Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem (dawny szpital powiatowy)

 

 

 

 

 

 

 

   Budowę szpitala powiatowego (Kreiskrankenhaus) - rozpoczęto na początku XX wieku przy obecnej ul. Moniuszki (powyżej Stadtpark-Restaurant). W pierwszej kolejności wybudowano główny budynek szpitalny. W monografii Wałbrzycha z 1925 roku [15] znajdujemy wiele informacji na temat tego obiektu: szpital miejski i powiatowy znajduje się dwa kilometry na południe od miasta. Zlokalizowany jest w pięknej scenerii, otoczony górami i lasami. Obecny wygląd budynku szpitalnego jest wynikiem modernizacji przeprowadzonej w roku 1923. Elewacja frontowa o długości 80 metrów skierowana jest w kierunku wschodnim. W piwnicy znajdują się: kuchnia, kotłownia centralnego ogrzewania, łaźnia z urządzeniami do hydroterapii, pomieszczenia użytkowe, pralnia i magiel. Na parterze zlokalizowano rejestrację, gabinet do konsultacji lekarskich i laboratorium. Na tej kondygnacji przede wszystkim znajdują się sale dla kobiet: w skrzydle północnym dla pacjentek, które dotknęły choroby wewnętrzne i weneryczne, a w skrzydle południowym chirurgia i ginekologia. Pierwsze piętro przeznaczone jest dla mężczyzn, a funkcja poszczególnych gabinetów jest niemal identyczna jak na niższej kondygnacji kobiecej. W centralnej części pierwszego piętra zlokalizowana została sala operacyjna, a oprócz tego pracownia rentgenowska i innego rodzaju naświetleń, a ponadto sale rehabilitacyjne. Specjalne pomieszczenie przeznaczone jest dla chorych na choroby weneryczne. Na drugim piętrze mieszczą się mieszkania lekarzy i pielęgniarek, a na poddaszu magazynki. Na południe od tego budynku wznoszony jest kolejny (jeszcze w trakcie budowy), który po wybudowaniu w połowie ma być przeznaczony na klinikę położniczą i ginekologiczną (Entbindungsheim), a w połowie na szpital dla niemowląt i dzieci. Dotychczasowy i nowy budynek połączone są zadaszonym pasażem. Planowana data zakończenia budowy nowego budynku to 1 październik 1925 roku.

Oba opisane wyżej budynki (Kreiskrankenhaus i Entbindungsheim) stanowiły zalążek planowanego rozległego kompleksu szpitalnego, który miał częściowo powstać na gruncie sąsiedniej gminy Nieder Hermsdorf (Sobięcin Dolny). Oprócz dwóch opisanych wyżej budynków miały zostać wzniesione jeszcze trzy dodatkowe budynki szpitalne wraz z towarzyszącą zabudową gospodarczą. Planów budowy szpitala z nieznanych przyczyn nie zrealizowano w całości, ale wiemy jak miał wyglądać przyszpitalny ogród[16]: za budynkiem szpitala powiatowego oraz budowanej kliniki położniczej planuje się założyć ogród przyszpitalny (obejmujący częściowo dawny teren leśny), który będzie się rozciągał od znajdujących się na południe terenu szpitalnego kostnicy i prosektorium do położonych na północy budynków gospodarczych i pralni. Przewiduje się, że zachodnią granicę ogrodu stanowić będą masywne baraki, w których północnej części hospitalizowani będą pacjenci z ostrymi chorobami zakaźnymi, a w południowej – chorzy na gruźlicę. W miejscu przyszłego ogrodu przyszpitalnego opisanego w monografii Steina znajduje się obecnie teren z drzewkami owocowymi, ale wiek drzew pozwala przypuszczać, że jest to już dzieło powojenne i nie ma nic wspólnego z opisanym przez niego ogrodem. Na terenie ogrodu znajduje się krzyż pokutny, opisany w dalszej części artykułu. W roku 1925 załogę szpitala stanowili: lekarz naczelny, trzech lekarzy, pielęgniarka obsługująca aparaturę rentgenowską, technik laboratoryjny, siostry Czerwonego Krzyża i pielęgniarze. Liczba łóżek wynosiła wówczas 110, ale jak podaje Stein, już wtedy była przekroczona. Jednak w niedługim czasie, po zakończeniu budowy nowego budynku i baraku, miała znacznie wzrosnąć.

Od roku 1945 obiekt był administrowany przez wojska radzieckie, które utworzyły w nim szpital wojskowy. W roku 1948, po opuszczeniu szpitala przez Rosjan rozpoczęła się jego polska historia. „Po niewielkich adaptacjach zlokalizowano tu na przełomie lat 1948/1949 120 łóżek położniczo-ginekologicznych, które przeniesiono ze Szpitala Spółki Brackiej (Nr 2) i ze zlikwidowanego oddziału ginekologiczno-położniczego (...) przy ul. Matejki 5.”[17] W roku 1952 „szpital ten zostaje usamodzielniony i nazwany Szpitalem Nr 3. Jednocześnie w budynku dokonuje się radykalnych zmian remontowych, przystosowując duże sale i II piętro (przez "zboksowanie") do wymagań hospitalizacji chorób zakaźnych. Szpital zostaje podzielony na trzy oddziały: I - błoniczy, II - płoniczy, III - pozostałych infekcji; (...). Razem było tam 125 łóżeczek "etatowych".”[18] Jesienią 1964 roku wdrożono w życie koncepcję utworzenia w tym miejscu jednego dużego szpitala dziecięcego. Po przeprowadzeniu niezbędnych remontów przeniesiono tu oddział dziecięcy ze Szpitala Nr 2. W ten sposób liczba łóżek w Szpitalu Nr 3 zwiększyła się o 100 osiągając łącznie 225. To był najwyższy poziom ilości dostępnych łóżek szpitalnych.

Wiele informacji o funkcjonowaniu szpitala w tamtym okresie dostarcza Kronika Wałbrzyska: „(...) zorganizowano na nowo bądź zmodyfikowano pracę następujących oddziałów: patologii noworodka i niemowlęcego, dzieci starszych, obserwacyjno-zakaźnego, pneumonologiczno-alergologicznego, intensywnej opieki medycznej oraz neurologicznego. (...) Liczba badań laboratoryjnych wzrosła z 127234 w 1980r. do 322334 w roku 1988. (...) W 1985r. przeprowadzono 921 badań usg, a w 1988r. 6166. Badań eeg w latach 1986-1988 wykonano 3323. Tworząc nowe oddziały i pracownie, kierowano się zasadą, że bazę uzyskuje się dzięki modernizacji, a działalność rozpoczyna się przy użyciu sprzętu i aparatury polskiej produkcji, stopniowo uzupełniając wyposażenie w sprzęt lepszej klasy.”[19]

W roku 1990 oddano do użytku nowy pawilon diagnostyczny z zapleczem usługowo-technicznym. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych XX wieku, po wprowadzeniu programu naprawczego szpitala, zmniejszono liczbę łóżek: najpierw do 150, następnie do 120, likwidując przy okazji wiele poradni. W lipcu 2003 szpital przeniesiono do wyremontowanego budynku przy ul. Batorego 4 w Wałbrzychu, redukując liczbę łóżek do 83. Od tego roku szpital pozostaje opuszczony – próby jego sprzedaży nie powiodły się.

”Żądamy bezpieczeństwa a nie strachu”, „To straszne, żebyśmy dowiadywali się z gazety, co władze planują robić nam pod nosem”, „To skandal, że nikt nie powiedział, żeby z nami porozmawiać, choć wszystkie władze wiedziały, że będziemy tu pikietować”[20] – to tylko niektóre z opinii mieszkańców Gaju, których w roku 2007 zelektryzowała wiadomość, że Urząd Marszałkowski planuje przenieść do dawnego szpitala dwa ośrodki dla trudnej młodzieży: z Kozic i Jawora. Mieszkańcy urządzili pikietę przed szpitalem, wyrażając w ten sposób swoje niezadowolenie, że tak ważne decyzje są podejmowane bez żadnych społecznych konsultacji. Ostatecznie zaniechano tego pomysłu.

I tak od roku 2003 trzy duże budynki poszpitalne (nie licząc tych mniejszych stanowiących zabudowę towarzyszącą dawnego szpitala) czekają na to, aż znajdzie się ktoś z pomysłem na ich zagospodarowanie. Osiem lat stoją opuszczone, od ośmiu lat, każdego miesiąca, płacony jest rachunek firmie ochroniarskiej, od ośmiu lat nikt nie wie co z nimi zrobić, nie licząc próby umieszczenia tu ośrodka dla trudnej młodzieży, co spotkało się z gwałtownym sprzeciwem mieszkańców. Osiem lat braku decyzji. Należy się tylko cieszyć, że jeszcze nie podzieliły losu „GieDeKu”, domu przy ul. Czerwonego Krzyża 2, zabytkowej hali spacerowej w Starym Zdroju i wielu innych. A o dawnej świetności obiektu do dzisiaj przypomina tablica informacyjna na głównym budynku szpitala o takiej treści: „Specjalistyczny Zespół Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem w Wałbrzychu. Szpital Dziecięcy im. J. Brudzińskiego”.

Co mówią mieszkańcy dzielnicy o dawnym szpitalu? „- Kiedy funkcjonował tutaj szpital dziecięcy, ciągle kręciło się tu wiele osób - mówi pan Józef. Teraz wielkie, puste, poszpitalne budynki świecą pustkami. Nikt już do nich nie zagląda. - Dobrze byłoby, żeby wreszcie ktoś je zagospodarował, bo inaczej te trzy wielkie domy popadną w ruinę - mówi pani Lucyna.”[21] Pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś teren dawnego szpitala znowu zacznie tętnić życiem, już jako inny, niekoniecznie szpitalny, obiekt.


6. Osiedle mieszkaniowe

 


 


 


 

 
   „Miasto dla człowieka nie człowiek dla miasta” – słowa wypowiedziane przez niemieckiego architekta i urbanistę Ernsta Maya dobitnie wskazywały rodzące się na początku XX wieku podejście do urbanistyki: osiedla dopasowane do otaczającej je przyrody, składające się z niewielkich, funkcjonalnych domów dla niezamożnych, budowanych z prefabrykatów a więc tanich i szybkich w budowie (budowa w ciągu 8-14 dni) [22]. Uznanie, że państwo musi zapewnić komfortowe warunki zakwaterowania doprowadziło do przyjęcia pruskiej ustawy mieszkaniowej z 28.03.1918. W kolejnych latach, na mocy tej ustawy, we wszystkich prowincjach pruskich, a potem landach ustanowiono mieszkaniowe towarzystwa powiernicze „Heimstätte, Treuhandstelle für Wohnungs- und Kleinsiedlungswesen”, częściowo finansowane przez rząd, a częściowo przez władze lokalne.[23] Machina budowy tanich domów na każdą kieszeń ruszyła – również w Wałbrzychu. W oparciu o plan budowy tanich osiedli mieszkaniowych dla każdego (Schlesische Heimstätte) dyrekcja Kopalń Książańskich i Pszczyńskich (Fürstlich Pleßische Bergwerksdirektion) rozpoczęła przy drodze prowadzącej do Mieroszowa, poniżej szpitala powiatowego (na łące, która tak urzekła Franka magią barw), budowę nowego osiedla dla górników i pracowników kopalni. Później prace kontynuowała spółka Bergmannswohnstätten-Gesellschaft der Fürstensteiner Bergarbeiter und Angestellten m.b.H. [24] Pierwszy etap budowy osiedla obejmował 32 domy (razem 94 mieszkania) wybudowane w roku 1920, 17 domów (razem 60 mieszkań) wybudowanych w roku 1921 oraz 2 domy (razem 34 mieszkania) również z roku 1921 - łącznie 188 mieszkań. Domy powstały przy obecnych ulicach Krzywoustego, Kraszewskiego i Słonecznej. Z pisma z 22 marca 1922 roku skierowanego do Baupolizei dowiadujemy się, że inwestor przesyła 4 egzemplarze projektu budowlanego i wnosi o udzielenie zgody na budowę kolejnych domów. Miejski radca budowlany nie wniósł zastrzeżeń do przedstawionej dokumentacji. Plan przewidywał wybudowanie na obszarze Fürstliches-Forstrevier-Waldenburg oraz Pfarr-Widmut 27 domów typu IIIa (razem 108 mieszkań), 5 domów typu IV (razem 10 mieszkań), 11 domów typu V (razem 44 mieszkania), 5 domów typu VI (razem 10 mieszkań) oraz 1 dom typu IVa (razem 4 mieszkania). Łącznie w drugim etapie przy obecnych ulicach Królewieckiej, Leśnej i Edisona miały powstać 364 mieszkania, do tego szkoła, sala gimnastyczna, dom towarowy oraz dom dziecka. Całość miał dopełniać leżący między osiedlem a Wzgórzem Matyldy plac zabaw. „Do dnia 1 kwietnia 1925 roku gotowych do zamieszkania było 276 mieszkań”[25] . Niewielkie lokale mieszkalne powstały w jednopiętrowych domach bliźniaczych, w dwupiętrowych domach czterorodzinnych oraz w dwupiętrowych domach szeregowych. Dla sfinansowania ich budowy przeznaczono środki pochodzące z subwencji, pożyczek pracowniczych, z podatków katastralnych, co doszło do skutku częściowo dzięki pośrednictwu rządu, a częściowo dzięki własnym dochodom. Ponieważ ten rodzaj finansowania budowy mieszkań nie był wystarczający, reszta środków na budowę musiała został pokryta przez miasto. Na budowę szkoły i kolejnych 131 mieszkań (o 43 więcej niż wynikało z wcześniej przedstawionych planów) dla pracowników Niederschlesischen Steinkohlenbezirk GmbH z siedzibą w Szczawnie-Zdroju, mieszkaniowy urząd powierniczy przeznaczył znaczne środki finansowe pochodzące z funduszu węglowego, który powstał specjalnie w celu zapewnienia miejsc mieszkalnych dla górników. Do każdego mieszkania przynależał ogródek o powierzchni od 200 do 500m2. Tuż obok osiedla Koleje Państwowe Niemiec wybudowały cztery domy wielorodzinne dla swoich pracowników. Plany budowy opisane na początku tego rozdziału nie zostały do końca zrealizowane:
  • z wyjątkiem dwóch domów nie powstała wschodnia zabudowa ulicy Leśnej, natomiast zachodnia całkowicie odbiega od pierwotnych planów,
  • nie zabudowano środkowej części ul. Królewieckiej,
  • nie powstał centralny plac osiedla (Marktplatz) a przy nim dom towarowy, sala gimnastyczna i dom dziecka oraz dwie krótkie uliczki biegnące od Rynku - jedna do ul. Królewieckiej, druga do Leśnej, a także domy przy tych ulicach.

 


7. Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 2 (nowa szkoła) i budynek mieszkalny (stara szkoła)

 

 

 
   Podczas budowy osiedla, około roku 1922, wzniesiono budynek szkolny z częścią mieszkalną. Był to duży, znacznie większy niż pierwotnie planowano, dwuskrzydłowy budynek zlokalizowany przy obecnej ulicy Edisona. Szkoła mieściła się w większym skrzydle o wymiarach 39,6 x 10,5 metra, a wewnątrz niej: na parterze trzy klasy i gabinet rektora; na piętrze: trzy klasy i pokój nauczycielski; na poddaszu: biblioteka, magazyn pomocy dydaktycznych i sala kreślarska z modelarnią. Do budynku szkolnego przylegało inne skrzydło - trochę mniejsze (25,9 x - 12,9 metra) w którym mieściły się mieszkania nauczycieli a także klatka schodowa i toalety szkolne. Szkoła działała w tym miejscu do roku 1938 lub 1939...

2 maja 1938 roku Pan Daehmel, pisał do miejskiego urzędu budowlanego (Städtische Bauverwaltung /Hochbau/):

"Przekazujemy 9 arkuszy rysunków wraz z projektem budowy nowej szkoły na terenie należącym do obecnej szkoły Stadtparkschule w trzech egzemplarzach. Nowy budynek szkolny zastąpi dotychczasowy, który z powodu szkód górniczych zostanie rozebrany (jest już wydane zezwolenie na jego rozbiórkę). Prace budowlane przy nowym budynku szkolnym wykona wydział budowlany WABAG. Proszę o przegląd dostarczonej dokumentacji i wydanie pozytywnej opinii przez nadzór budowlany." To pismo wyjaśnia, co się stało ze skrzydłem szkolnym dotychczasowej szkoły - zostało rozebrane z powodu szkód górniczych. Pozostawiono skrzydło wschodnie (dawne mieszkania nauczycieli), trochę je przebudowując, które istnieje do dzisiaj jako budynek mieszkalny. I tu ciekawostka: nowy budynek szkoły zarówno w projekcie jak i w rzeczywistości wyglądał jak kopia dotychczasowego: niemal te same wymiary, prawie identyczny rozkład pomieszczeń i klas na piętrach, te same okna. Być może zadecydował ergonomiczny rozkład pomieszczeń? Może przyzwyczajenie uczniów i nauczycieli? Tego się już pewnie nie dowiemy. Ale na pewno przeprowadzka do nowego budynku szkolnego nie była pewnie szczególnie uciążliwa, zarówno z powodu niewielkiej odległości między budynkami, a także ich podobieństwa. Obecnie w nowym budynku szkoły mieści się Publiczna Szkoła Podstawowa nr 9 z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 2.

8. Szyb Sprotte Schacht
 
  

Szyb został wybudowany przed II WŚ. Dokładny rok budowy szybu jest nieznany - jest już zaznaczony na planie z roku 1906. Szyb znajdował się przy ulicy Koszarka (zaraz przed wjazdem na teren osadnika). Dziś praktycznie nie ma po nim śladu. Szyb pracował do lat siedemdziesiątych XXw. jako wentylator Kopalni Wałbrzych. W tych latach został ostatecznie wyłączony z ruchu i rozebrany[26].


9. Szyb Henryk (Graf Hochberg)

   Pierwsza wzmianka o szybie pochodzi z monografii Steina z roku 1925: „Całkiem w południowej części miasta, w pobliżu (...) powstającego szybu Graff Hochberg, została rozpoczęta budowa osiedla (...)”.[27] Dzięki tej krótkiej informacji dotyczącej budowanego osiedla mieszkaniowego mogliśmy poznać w miarę dokładną datę budowy szybu. Jeszcze przed rokiem 1945, w związku z pogłębianiem szybu, budynek maszyny wyciągowej umieszczono w innymi miejscu – po drugiej stronie szybu, co umożliwiło nieprzerwaną pracę szybu. Po roku 1945 „szyb stracił praktycznie całkowicie na znaczeniu, "spadł" do rangi wentylacyjnego. Choć wiadome było że w stronę Glinika ciągną się spore żyły węglowe jednak plan ruchu kopalni nie przewidywał aż tak ogromnych inwestycji, dopiero na początku lat 90-tych (gdy budowa szybu Kopernik szła pełną parą) planowano drązenie chodników na Glinik i Lubomin. Wtedy szyb miał szansę na reaktywację (...)”.[28] Obecnie w pomieszczeniach dawnej markowni, łaźni i warsztatów znajduje się magazyn jednej z firm spożywczych, zaś pozostałe budynki i obiekty są w ruinie lub nie istnieją.

10. Cmentarz Żołnierzy Armii Radzieckiej


 
 

 
 
  

Cmentarz powstał w dniu 10 maja 1945r. Pochowano tu żołnierzy Armii Radzieckiej, którzy z powodu ran zmarli w pobliskim szpitalu wojskowym (opisanym wcześniej). „Zostali tam również pochowani byli rosyjscy jeńcy wojenni z wałbrzyskich obozów pracy. Ponadto leżą tam również zmarli w okolicach Kłodzka oraz Dzierżoniowa. Prochy ich były ekshumowane i przeniesione na cmentarz wałbrzyski z początkiem lat 50 ubiegłego wieku.”[29] Łącznie pochowano tu 534 żołnierzy, w tym 156 o nieustalonej tożsamości. Nad cmentarzem góruje pomnik autorstwa Ryszarda Waldemara Zamorskiego, na którym znajduje się tabliczka o treści: „Ci młodzi, teraz w większości bezimienni, prości żołnierze oddali to, co mieli najcenniejszego – swe życie. Zrobili to walcząc z nazistowskim najeźdźcą, a nie w imię politycznych układów. Nie zapominajmy o Nich”.

Znana jest relacja pewnej Niemki z Sokołowska, której życie mimowolnie splotło się z wałbrzyskim cmentarzem. Jak opowiedziała, w maju 1945r. na plac przed cerkwią w Sokołowsku, pełniącą funkcję kostnicy szpitalnej, podjechała ciężarówka wypełniona ciałami kilkudziesięciu żołnierzy Armii Radzieckiej. Zmarłych przeniesiono do kostnicy, w której pielęgniarki (w tym relacjonująca Niemka) przygotowały zwłoki do pochówku: umyły je wodą z pobliskiego stawu, ubrały lub owinęły w płótno i włożyły do prowizorycznych trumien naprędce zbitych z desek. Zmarli zostali pochowani w zbiorowej mogile na miejscowym, dziś już nieczynnym cmentarzu. Trzy lata później władze uznały, że zmarłych bohaterów należy przenieść w bardziej odpowiednie miejsce. „Po ekshumacji ciała przeniesiono do Wałbrzycha, na cmentarz wojenny na Gaju, gdzie w zbiorowych i pojedynczych mogiłach spoczęło ponad 470 żołnierzy Armii Czerwonej”.[30]

Obecny stan cmentarza nie zachwyca. Zdemontowane przez złomiarzy ogrodzenie, zniszczone nagrobki świadczą o pewnej niemocy osób za to odpowiedzialnych lub, prędzej, potwierdzają chorobę, która toczy w Polsce niemal każdą wieś, miasto, gminę, powiat - chroniczny brak pieniędzy. „Co roku niewielkie kwoty na utrzymanie cmentarza przekazuje Dolnośląski Urząd Wojewódzki. To około pięciu tysięcy złotych, nieraz wypłacane w dwóch ratach. To wystarcza na niewiele. Za te pieniądze możemy jedynie wykosić trawę i uporządkować cmentarz, choć i tak zdarza się, że jeszcze do tego dokładamy - mówi prezes MZUK”.[31] Cmentarz wymaga kompleksowego remontu, którego koszt szacowany jest na 1 milion złotych. Ryszard Struzik - Kierownik Oddziału Infrastruktury Technicznej i Nadzoru Założycielskiego Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego wylicza co jest do zrobienia: „Wykonanie murków oporowych wyznaczających układ tarasowy pól, wymiana nawierzchni ścieżek i placyku wejściowego, przebudowa nagrobków, odnowienie pomnika głównego oraz wykonanie nowego ogrodzenia i bramy wejściowej.”[32] Składane do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa wnioski o sfinansowanie prac remontowych nigdy nie zostały uwzględnione. Podsumowaniem niech będą słowa prawosławnego duchownego o. mitrata Eugeniusza Cebulskiego, który słusznie zauważył, że, „polegli żołnierze zostali przypisani do „minionej epoki” i systemu ustrojowego, a przez to odsunięci w niepamięć. Wydaje się, że niewielu dziś pamięta, że za wolność naszej ojczyzny oddali to co najcenniejsze, własne życie”.[33]


11. Obóz pracy (dawny) / koszary wojskowe


 
 

 
 
 

Pod koniec września 1944 roku, na przedłużeniu obecnej ulicy Królewieckiej, wybudowano obóz pracy będący filią obozu Gross-Rosen. Otoczony podwójnym ogrodzeniem z drutu kolczastego stał się domem dla ok. 600 więźniów, którzy wykonywali prace dla różnych firm: Philipp Holzmann, IG-Farbern AG, Albert Hof-Tiefbau, Allgemeine Elektricitäts Gesselschaft, a przede wszystkim dla Synthetische Benzin-Fabrik Mathildenhöhe. „Więźniowie pracowali przy pracach na zewnątrz obozu, a oprócz tego wykańczali obóz oraz budowali nowe baraki. Większość prac wykonywanych przez więźniów związana była z budową dla firmy IG Farben. Teren budowlany oddalony był od obozu o około 500 m i otoczony drutem kolczastym oraz strzeżony przez esesmanów w budkach wartowniczych. Więźniowie wykonywali roboty rzeczne, murarskie, obsługiwali maszyny budowlane, montowali elektrownię przywiezioną w częściach z Francji.”[34]

Sporo informacji o obozie dostarczają nam byli więźniowie. Dzięki uprzejmości eliasa z www.dolny-slask.org.pl zacytuję jedną z relacji, przechowywaną w wałbrzyskim Muzeum Gross-Rosen: „Obóz był zlokalizowany przy dzisiejszej ulicy Królewieckiej. Jeden parterowy budynek i cztery budynki piętrowe po lewej stronie ul. Królewieckiej – patrząc od strony ul. Przemysłowej – i jeden budynek po prawej stronie ulicy. Budynek jednopiętrowy był murowanym podłużnym barakiem, w którym znalazły pomieszczenia kuchnia obozowa, izba chorych, pokój dla lekarzy, „Schreibstube”, szwalnia oraz duże pomieszczenie początkowo przeznaczone na świetlicę. W piwnicy budynku znajdowały się magazyny żywności i odzieży. Dla więźniów przeznaczone były budynki piętrowe. Zbudowane były z cegły (pustaków), zaopatrzone w kanalizację, centralne ogrzewanie, zimną i ciepłą wodę. Na parterze i piętrze były po 4 izby dla więźniów, każda dla 30 osób. Obok pokojów były ubikacje, na piętrze także umywalnie. Obóz był otoczony dwiema liniami drutu kolczastego, z których jedna była pod napięciem elektrycznym. Załoga to ok. 30 esesmanów – mieszkali oni w murowanym budynku zlokalizowanym w bezpośredniej bliskości obozu.”[35] 

Jak podaje inna relacja, pod koniec wojny, więźniowie zostali skierowani do kopania zapór przeciwczołgowych przy obecnej ul. Świdnickiej. W latach 1945-1958 na terenie obozu znajdowały się polskie koszary. Żołnierze pracowali w pobliskiej Kopalni Węgla Kamiennego „Bolesław Chrobry”. W roku 1959 opuszczone koszary zostały zaadaptowane na osiedle mieszkaniowe dla pracowników pobliskiej Kopalni „Chrobry”. Ogrodzenie okalające obóz zostało rozebrane, pozostały tylko trzy słupy bramy wjazdowej. Dawne baraki i budynki obozowe to obecnie domy mieszkalne. Z dawnych zabudowań obozowych do dnia dzisiejszego nie dotrwała m.in. kuchnia ze stołówką, która po wyprowadzce polskiego wojska pełniła różne funkcje: pijalni, sklepu, rozlewni wód; później przez jakiś czas budynek stał opuszczony, a około roku 2006 spłonął i został rozebrany;


12. Sztolnie (schron?)

 

W zboczu Wzniesienia Matylda, od strony osiedla Gaj, znajdują się sztolnie niewiadomego pochodzenia. Nad korytarzami, na powierzchni, znajdowały się w czasie wojny zbiorniki benzyny lekkiej (przeznaczonej dla samolotów), należące do zakładów benzyny syntetycznej koncernu IG Farben Industrie. Jak twierdzi pasjonat wałbrzyskiej historii pan Jan Kobusiński sztolnie te były budowane przez więźniów filii obozu Gross-Rosen, która znajdowała się przy obecnej ulicy Królewieckiej (patrz punkt 11) i mają wiele wspólnego z zakładami produkującymi benzynę syntetyczną. W meldunku miesięcznym wywiadu Armii Krajowej nr 1/42 ze stycznia 1942 znalazły się m.in. następujące informacje dotyczące rafinerii benzyny syntetycznej: „(...) Położenie: 3 km od Waldenburga, w górach na zboczu Mathildenhöhe (wys. 860 m). Na głębokości 60 m pod powierzchnią góry znajduje się warzelnia, filtry, maszyny oraz rurociąg o przekroju 60 cm wiodący do granicy czeskiej. (...)”.[36] Nie udało się do dzisiaj zweryfikować, czy sztolnie te należały do podziemnej części fabryki benzyny syntetycznej, czy są pozostałością po działalności górniczej w tym rejonie, a może raczej stanowią początek budowy schronu. Według niektórych eksploratorów chodniki nie przypominają typowych wyrobisk górniczych. Obecnie chodniki zalane są wodą i są trudnodostępne.


13. Schron OC (dawny)

 

Kiedyś ważny i tajny obiekt – dzisiaj opuszczony i zapomniany... Znajduje się na terenie dawnego szpitala dziecięcego. Prowadzą do niego dwa wejścia: wschodnie zamykane pojedynczymi drzwiami gazoszczelnymi i zachodnie zamykane podwójnymi drzwiami gazoszczelnymi. Bliżej tego drugiego wejścia znajduje się wnęka z częściowo zachowanym filtrem powietrza. Na schron składa się położony pod ziemią chodnik o szerokości ok. 1,6 m, kilkukrotnie załamujący się pod różnym kątem. Obecnie obiekt pozbawiony jest sprzętów i instalacji. W schronie brak jest toalet, co może sugerować, że był przeznaczony do krótkotrwałego pobytu.


14. Kościół św. Maksymiliana Kolbego


 

Rok 1995 był w pewnym sensie przełomem w życiu księdza Tadeusza Wróbla, w latach 1993-1995 - wikariusza z parafii pw. św. Aniołów Stróżów. Właśnie w tym roku został oddelegowany do pracy na Gaju – wziął pod opiekę Szkołę Podstawową nr 9, został kapelanem Szpitala Dziecięcego a na podstawie upoważnienia ks. prałata Wermińskiego rozpoczął starania o budowę kościoła. Gaj był jedną z tych wałbrzyskich dzielnic, które nie miały swojej świątyni. Co prawda od lat pięćdziesiątych funkcjonował tu ośrodek katechetyczny, a na początku lat siedemdziesiątych, staraniem proboszczów: Adolfa Iwanciowa i Bogusława Wermińskiego, powstała w dzielnicy kaplica mszalna, w której skupiało się życie religijne tej części miasta, ale brakowało kościoła, co dzięki ks. Tadeuszowi Wróblowi miało się niebawem zmienić.

Trudny „sprawdzian” uzyskania prawa własności do terenu pod budowę świątyni ksiądz Tadeusz zdał celująco i już późną jesienią roku 1995 do pracy przystąpili architekci i konstruktorzy. Postawione przed nimi zadanie zaprojektowania kościoła na stosunkowo małej działce i w otoczeniu niskiej zabudowy nie okazało się szczególnie trudne i już w październiku 1996 roku architekt Marek Kocan zaprezentował gotowy projekt. W kwietniu 1997 roku, po uzyskaniu pozwolenia na budowę, przystąpiono do wznoszenia murów świątyni. Przerwijmy na chwilę historię budowy kościoła, bo w międzyczasie wydarzyła się rzecz szczególna dla mieszkańców dzielnicy Gaj. W dniu 23 kwietnia 1996 powołana została do życia nowa parafia pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego. To najmniejsza pod względem liczebności wałbrzyska parafia (1900 mieszkańców z dzielnic: Gaj, Glinik, osiedle Matylda). Wracamy na budowę: prace budowlane zostały zakończone w „przeddzień wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II w Legnicy, który poświęcił kamień węgielny pod nowy wałbrzyski kościół pw. św. Maksymiliana. Pierwsza Msza św. w murach nowego kościoła została odprawiona przez bp. Tadeusza Rybaka, który dokonał wmurowania aktu erekcyjnego i kamienia węgielnego.”[37] Pierwszą parafialną mszę odprawiono w roku 1997 w czasie Pasterki, gdy kościół miał już dach i okna. Poświęcenie kościoła odbyło się 15 listopada 1998 roku. Świątynię wybudowano systemem gospodarczym, budowę współfinansowano składkami wiernych nowej parafii. Kościół ma prostą bryłę, przykryty jest dwuspadowym dachem, nad którym góruje niewysoka wieżyczka. Z kaplicy mszalnej przeniesiono do kościoła ołtarz, pasyjkę z krzyża oraz figurę Matki Bożej. Wewnątrz znajduje się również „wizerunek świętego patrona – duchowego herosa naszych czasów oraz jego relikwie, przywiezione podczas pielgrzymki parafialnej z Niepokalanowa.”[38]


15. Zakład Odzysku Węgla


 
 
 

W roku 2004 mieszkańcy Gaju rozpętali burzę, po tym, jak się dowiedzieli o planach gliwickiej firmy APC Sp. z o.o. budowy zakładu odzysku węgla w bliskim sąsiedztwie ich domów: – Górnictwo nie dawało nam żyć przez 50 lat, więc nie chcemy mieć kolejnej bomby ekologicznej pod domami – denerwują sie mieszkańcy wałbrzyskiej dzielnicy Gaj. – Na składzie jest niemal cała tablica Mendelejewa, a maszyny uwolnią szkodliwe dla zdrowia i życia substancje (...)”[39]. Inwestor cały czas podkreślał, że funkcjonowanie zakładu jest nieszkodliwe dla mieszkańców, ponadto firma zaoferuje kilkadziesiąt nowych miejsc pracy. Protest mieszkańców sprawił, że postanowiono przeprowadzić rozprawę administracyjną, na której obie strony będą mogły przedstawić swoje racje. Rozprawa, która odbyła się w dniu 17 czerwca 2004r. w wałbrzyskim magistracie, zamiast rozwiać wątpliwości mieszkańców tylko je spotęgowała. Mieszkańcy zarzucili przede wszystkim, że:

  • zakład odzysku węgla ma budować firma, która nie ma doświadczenia w tego typu inwestycjach,
  • na firmę, która ma zainwestować w zakład 12 milionów złotych składają się dwie osoby i księgowa,
  • projektant mówił o czterech latach funkcjonowania zakładu, wg dokumentów jest osiem,
  • podawane są różne wartości hałasu, jaki zakład ma emitować (raz 40 decybeli, innym razem 60, a jeszcze innym 80),
  • miejsca po wybranym węglu mają być zasypywane ziemią, odpadami z elektrowni i koksowni, a w rzeczywistości będą to kolejne w mieście nielegalne składowiska różnych odpadów niebezpiecznych
„Zamiast hałd, które od lat nie dawały nam normalnie żyć, będziemy mieć nielegalne wysypisko. Wykopanie dołu i wsypanie tam świństwa zajmuje pół godziny. Konsekwencje będziemy ponosić przez lata (...)[40] mówili na rozprawie administracyjnej zdenerwowani mieszkańcy. Inwestor, aby przekonać mieszkańców o braku szkodliwości i uciążliwości ze strony przyszłego zakładu, zaproponował przedstawicielom mieszkańców wyjazd i oględziny jednego z już funkcjonujących zakładów. Pięcioosobowa delegacja mieszkańców pojechała w okolice Rybnika. Po oględzinach część mieszkańców zmieniła zdanie, pod warunkiem, że zakład budowany na Gaju będzie analogiczny do tego, który zwiedzali, oraz że inwestor w pierwszej kolejności zatrudni mieszkańców tej dzielnicy. „Jeśli taki sam będzie u nas, to nie mam nic przeciwko. Żadnego hałasu w pobliżu nie było, ani pyłu, a przecież tego się obawialiśmy – mówi Róża Paprocka, która należy do grupy mieszkańców zadowolonych z budowy.”[41] W dniu 27.10.2004 roku Prezydent Wałbrzycha wydał decyzję nr 256/2004 o warunkach zabudowy dla inwestycji firmy APC Sp. z o.o. w organizacji pod nazwą: „Zakład Odzysku Węgla z odpadów poflotacyjnych i hałdy wraz z infrastrukturą w celu rekultywacji technicznej i biologicznej osadnika centralnego i hałdy zlokalizowanych na działkach 1 i 3 przy ul. Moniuszki w Wałbrzychu”, w której czytamy m.in.: ”W dniu 08.09.04 na zwołanej przez tut. Wydział rozprawie Inwestor złożył oświadczenie, w którym potwierdził, że zakład odzysku węgla będzie wykorzystywany wyłącznie do oczyszczenia w/w odpadów z węgla, eksploatacja prowadzona równocześnie z rekultywacją potrwa około 5-6 lat i po tym czasie nastąpi likwidacja zakładu, a zrekultywowany teren wykorzystany zostanie jako miejsce sportu i rekreacji.”[42] Klamka zapadła, ale przez kilka lat nic się nie działo. Dopiero w roku 2010 już nie firma APC Sp. z o.o. a Mo-Bruk S.A. rozpoczyna inwestycję pn. „Zakład Odzysku Węgla”. Planowany termin zakończenia budowy: 31.10.2011r.

16. Robinson z Gaju


 
 
 
 
 

Pisząc o dzielnicy nie sposób pominąć intrygującego epizodu z połowy lat dziewięćdziesiątych. Lokalną prasę obiegła wtedy elektryzująca wiadomość: w dzielnicy Gaj, w lesie, mieszka pan Stefan – trzydziestodziewięciolatek pokaźnej postury, dawny górnik, który (jak twierdzi) na wniosek współlokatorów: swojej siostry i szwagra został wyeksmitowany przez Urząd Miejski z bliźniaka na Gaju. Początkowo sypiał w wydrążonej przez siebie ziemiance. Po tym, jak się zapadła wybudował budę na pniach: z drewna, styropianu, wykładzin. Jak spędza czas? (...) chodzi po lesie, zbiera liście i drewno, na torach węgiel i koks. Załatwia się w lesie. Zasypia i budzi się sztywny z zimna w wilgotnym ubraniu. (...) Rano rozpala ogień w prowizorycznie skleconej kuchni pod daszkiem i wypija kawę. Potem przychodzi jego przyjaciółka z 3-letnią córeczką ugotować obiad.”[43] Na inne wzmianki o lokalnym Robinsonie już sie nie natknąłem. Zgodnie z treścią pisma z Urzędu Miejskiego kwalifikował się on do przydziału lokalu socjalnego i jego wniosek miał zostać wzięty pod uwagę przy sporządzaniu listy przydziałów na rok 1996 lub w latach następnych. Ale jakie były faktyczne dalsze losy p. Stefana?


17. Krzyż pokutny - Wałbrzych (Gaj)

 
 
 

Od dawna intrygujące i tajemnicze dla mieszkańców i wędrowców, wyciosane z jednego bloku skalnego, zwykle piaskowca lub granitu, rzadziej zlepieńca i bazaltu – krzyże pokutne. Z około 5000 krzyży w Europie i 400 na Dolnym Śląsku aż cztery zachowały się w Wałbrzychu. Jeden z nich, prawdopodobnie najmłodszy wiekiem z wałbrzyskich krzyży, znajduje się właśnie na Gaju, na terenie dawnego Szpitala Dziecięcego. Obecnie stoi około 6 metrów od swojego pierwotnego miejsca. Z inicjatywy pracownika szpitala został przeniesiony w drugiej połowie lat siedemdziesiątych aby ochronić go przed ewentualnym zniszczeniem podczas budowy szpitalnej transformatorowni i obiektów magazynowych. „Jego część nadziemna wynosi 113 cm, a w ziemię jest wkopany rzekomo na głębokość 1,2 m. Kształt krzyża był łaciński, regularny, choć o bardzo krótkich ramionach, przy czym ramię zachodnie jest utrącone (…).”[44].

Grubość krzyża dochodzi aż do 86 centymetrów - przypuszcza się, że z powodu mało zwięzłego i mało odpornego na warunki atmosferyczne miejscowego zlepieńca górnokarbońskiego, z którego go wykonano. W górnej części krzyża, od strony północnej, płytko wyryte zostały dwie litery: AR. I choć wyżej wymienione położenie krzyża podaje dostępna literatura współczesna, to z nieznanych mi powodów krzyż obecnie usytuowany jest inaczej - utrącone jest ramię wschodnie (nie zachodnie) a litery AR wyryte są po stronie południowej (nie północnej). I tak stoi od kilkuset lat ten niemy świadek historii. Musiał „widzieć” przejeżdżającego i zamyślonego Franka, roześmianych spacerowiczów zmierzających do gospody „Zur Waldschenke” i w kierunku Komarzego Zakątka, dochodził do niego gwar i odgłos zabawy z letniego ogródka przy pobliskiej restauracji „Stadtpark Restaurant”. Był świadkiem budowy szpitala powiatowego, później kliniki ginekologicznej i położniczej oraz sąsiedniego osiedla mieszkaniowego. „Słyszał” płacz nowonarodzonych dzieci niemieckich, w ciszy odprowadzał na pobliski cmentarz umierających żołnierzy radzieckich, by w końcu towarzyszyć najmłodszym polskim pacjentom w ich drodze do zdrowia... A dziś? Dziś może „obserwować” pracowników ochrony, którzy pilnują, aby nie zdewastowano opustoszałych budynków szpitala...


18. Oaza zieleni i spokoju


 
 
 
 
 

Gaj - dzisiaj jest to spokojna, zielona dzielnica Wałbrzycha o niskiej zabudowie - trochę zapomniana po przeniesieniu szpitala do centrum Wałbrzycha. Mieszkanka Gaju, pani Ewa, tak pamięta czasy swojego dzieciństwa: „Pamiętam, że wtedy w dzielnicy mieszkało sporo repatriantów z Francji. Gaj był wówczas spokojnym miejscem i właściwie wiele się nie zmieniło. (...) Jest tu cisza i sporo zieleni. Wkoło mamy lasy.”[45] Inna mieszkanka, Pani Paulina, dodaje: „Mieszkam w tej dzielnicy od zawsze, czyli od urodzenia. Moim zdaniem jest tu bardzo miło i sympatycznie. Mieszkają tu sami fajni ludzie. (...) Jest tu też gdzie wyjść i pospacerować. Las mamy właściwie zaraz za domem. W dzielnicy jest też plac zabaw dla dzieci i dwa boiska sportowe. Wydawałoby się może, że Gaj to odludzie, ale nie ma tu na przykład problemu ze zrobieniem podstawowych zakupów, bo mamy kilka sklepów osiedlowych. Nie wyobrażam sobie zamieszkania gdzie indziej.”[46].


Autor: Piotr Frąszczak (Petroniusz)

Przy pisaniu artykułu korzystałem z wielu publikacji zgromadzonych w Pracowni Regionalnej Biblioteki Pod Atlantami. Za okazaną pomoc serdecznie dziękuję kierownikowi pracowni, Pani Elżbiecie Kwiatkowskiej-Wyrwisz. I, niejako przy okazji, serdecznie wszystkich zapraszam do korzystania ze zbiorów zgromadzonych w Pracowni Regionalnej. :)

 

Przypisy:

  1. Reimann Wilhelm: „Führer durch Waldenburg, Salzbrunn, Fürstenstein, Charlottenbrunn, Görbersdorf, Schlesierthal, Reimsbachthal und das ganze Waldenburger Gebirge”. Schweidnitz: G. Brieger, 1891, s. 40.
  2. moose: www.dolny-slask.org.pl.
  3. Hrynkiewicz-Sudnik Jerzy, Skrężyna Janusz: Prace botaniczne XLI, „Analiza układu przestrzennego i charakterystyka dendroflory parków Wałbrzycha i Szczawna Zdroju”, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Wrocław, 1989, s. 12.
  4. Steckiewicz Edmund: „Zabytkowe Parki Wałbrzycha”, cz. 1. W: Informator kulturalny i turystyczny woj. wałbrzyskiego nr 4’86 (89, rok IX), Wojewódzki Dom Kultury, 1986, s. 39.
  5. forum: www.dolny-slask.org.pl.
  6. Gołębiowski Paweł: „Moja okolica... dzielnica Gaj w Wałbrzychu”: www.walbrzych.naszemiasto.pl , 27.05.2010r.
  7. Informator Kulturalny Województwa Wałbrzyskiego nr 1, Wojewódzki Dom Kultury, Wałbrzych, styczeń 1977, stopka redakcyjna.
  8. Informator Kulturalny Województwa Wałbrzyskiego nr 10, Wojewódzki Dom Kultury, Wałbrzych, październik 1977, s. 24.
  9. „Szpital nr 3 w dzielnicy Gaj”. www.zdrowie.walbrzych.pl/szpital-mid.
  10. Nowe Wiadomości Wałbrzyskie, nr 45, 02.07.2001.
  11. „O ośrodku”. www.walbrzych.monar.org.
  12. moose: www.dolny-slask.org.pl.
  13. Zbiory A. Metel-Rutkowska: www.dolny-slask.org.pl.
  14. Ropucha: www.dolny-slask.org.pl.
  15. Monographien Deutscher Städte, „Das Buch der Stadt Waldenburg in Schlesien”, Red. Stein E., Deutscher Kommunal-Verlag, 1925, s. 114-116.
  16. ibidem
  17. „Szpital nr 3 w dzielnicy Gaj”: www.zdrowie.walbrzych.pl/szpital-mid.
  18. ibidem
  19. Szymborski Janusz, Komar Małgorzata, Madeła Krystyna: "Sytuacja zdrowotna populacji wieku rozwojowego w woj. wałbrzyskim". Roczniki Wałbrzyskie - Kronika Wałbrzyska, Wałbrzyskie Towarzystwo Kultury, PWN Warszawa-Wrocław 1991, s. 39.
  20. Nowe Wiadomości Wałbrzyskie nr 18/2007, s. 4.
  21. Gołębiowski Paweł: „Moja okolica... dzielnica Gaj w Wałbrzychu”: www.walbrzych.naszemiasto.pl , 27.05.2010r.
  22. Kowalski B. Janusz: www.ernstmay.republika.pl.
  23. Heimstätten, Treuhandstellen für Wohnungs- und Kleinsiedlungswesen, 1920-1940, Berlin, 1940.
  24. Monographien Deutscher Städte, op. cit., s. 93.
  25. ibidem
  26. ragnar: www.dolny-slask.org.pl.
  27. Monographien Deutscher Städte, op. cit., s. 93.
  28. ragnar: www.dolny-slask.org.pl.
  29. Michał Bobruk: „Strefa W. Cmentarz wojenny”: www.walbrzych.info.
  30. Rydzanicz Anna: „Miejsce modlitewnej pamięci”. Przegląd Prawosławny nr 2 (260), luty 2007.
  31. Gazeta Wrocławska, 07.05.2010r.
  32. Wiadomości Wałbrzyskie nr 18, 02.05.2011r.
  33. Rydzanicz Anna: „Miejsce modlitewnej pamięci”, op. cit.
  34. Inne Oblicza Historii nr 9 za Studia nad faszyzmem i zbrodniami hitlerowskimi II, Acta Universitatis Wratislaviensis, 1975.
  35. Archiwum Muzeum Gross-Rosen w Wałbrzychu, relacja Bogdana C. odpisana ze zbiorów muzeum i udostępniona mi przez eliasa z www.dolny-slask.org.pl.
  36. Golik Dawid, Kobusiński Krzysztof: „Rafineria Mathildenhöhe". Odkrywca nr 8/2006, 1.08.2006r.
  37. Jarzyński Piotr: „Wałbrzyski Gaj wybudował Bogu dom”. Tygodnik Niedziela nr 32, 08.08.2004r.
  38. Kościoły Diecezji Świdnickiej. Nasze dziedzictwo. Tom II, Bydgoszcz 2009, s. 164.
  39. Polska Gazeta Wrocławska nr 137/2004r.
  40. Polska Gazeta Wrocławska nr 142/2004r.
  41. Augustyn Stefan: „Dzielnica podzielona”: www.walbrzych.naszemiasto.pl, 09.07.2004r. za Polska Gazeta Wrocławska.
  42. Decyzja Prezydenta Wałbrzycha nr 256/2004 o warunkach zabudowy z dnia 27.10.2004r.
  43. Rąkowski Andrzej: „Robinson z Gaju”. Tygodnik Wałbrzyski nr 47/1995r.
  44. Jońca Edmund: „Średniowieczne krzyże pokutne w Wałbrzychu”. Roczniki Wałbrzyskie - Kronika Wałbrzyska, Wałbrzyskie Towarzystwo Kultury, PWN Warszawa-Wrocław 1983, s. 192-193.
  45. Gołębiowski Paweł: „Moja okolica... dzielnica Gaj w Wałbrzychu”: www.walbrzych.naszemiasto.pl, 27.05.2010r.
  46. ibidem.

Bibliografia:

  • Archiwum Muzeum Gross-Rosen w Wałbrzychu, ul. Szarych Szeregów 9.
  • Decyzja Prezydenta Wałbrzycha nr 256/2004 o warunkach zabudowy z dnia 27.10.2004r.
  • Gazeta Wrocławska (dziennik).
  • Golik Dawid, Kobusiński Krzysztof: „Rafineria Mathildenhöhe". Odkrywca nr 8/2006, 1.08.2006r.
  • Heimstätten, Treuhandstellen für Wohnungs- und Kleinsiedlungswesen, 1920-1940, Berlin, 1940.
  • Hrynkiewicz-Sudnik Jerzy, Skrężyna Janusz: Prace botaniczne XLI, „Analiza układu przestrzennego i charakterystyka dendroflory parków Wałbrzycha i Szczawna Zdroju”, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Wrocław, 1989.
  • Informator Kulturalny Województwa Wałbrzyskiego, Wojewódzki Dom Kultury, Wałbrzych (miesięcznik).
  • Inne Oblicza Historii. Wiedza i życie (miesięcznik).
  • Jarzyński Piotr: „Wałbrzyski Gaj wybudował Bogu dom”. Tygodnik Niedziela nr 32, 08.08.2004r.
  • Jońca Edmund: „Średniowieczne krzyże pokutne w Wałbrzychu”. Roczniki Wałbrzyskie - Kronika Wałbrzyska, Wałbrzyskie Towarzystwo Kultury, PWN Warszawa-Wrocław 1983.
  • Kościoły Diecezji Świdnickiej. Nasze dziedzictwo. Tom II, Bydgoszcz 2009.
  • Materiał filmowy TV Wałbrzych z maja 2008r. dot. sztolni na Gaju.
  • Monographien Deutscher Städte, „Das Buch der Stadt Waldenburg in Schlesien”, Red. Stein E., Deutscher Kommunal-Verlag, 1925.
  • Nowe Wiadomości Wałbrzyskie (tygodnik).
  • Polska Gazeta Wrocławska (dziennik).
  • Reimann Wilhelm: „Führer durch Waldenburg, Salzbrunn, Fürstenstein, Charlottenbrunn, Görbersdorf, Schlesierthal, Reimsbachthal und das ganze Waldenburger Gebirge”. Schweidnitz: G. Brieger, 1891.
  • Rydzanicz Anna: „Miejsce modlitewnej pamięci”. Przegląd Prawosławny nr 2 (260), luty 2007.
  • Steckiewicz Edmund: „Zabytkowe Parki Wałbrzycha”, cz. 1. W: Informator kulturalny i turystyczny woj. wałbrzyskiego nr 4’86 (89, rok IX), Wojewódzki Dom Kultury, 1986.
  • Szymborski Janusz, Komar Małgorzata, Madeła Krystyna: "Sytuacja zdrowotna populacji wieku rozwojowego w woj. wałbrzyskim". Roczniki Wałbrzyskie - Kronika Wałbrzyska, Wałbrzyskie Towarzystwo Kultury, PWN Warszawa-Wrocław 1991.
  • Wiadomości Wałbrzyskie (tygodnik).
  • Wytyczak Roman: "Sieć drogowa w krajobrazie rejonu Wałbrzycha i Kamiennej Góry do końca XVIII w.". Roczniki Wałbrzyskie - Kronika Wałbrzyska, Wałbrzyskie Towarzystwo Kultury, PWN Warszawa-Wrocław 1991.
  • www.dolny-slask.org.pl
  • www.ernstmay.republika.pl
  • www.naszemiasto.walbrzych.pl
  • www.strzelecopolski.pl/targi-strzeleckie
  • www.walbrzych.info
  • www.walbrzych.monar.org
  • www.zdrowie.walbrzych.pl

 


/ / /
/ / / / 118 /
/ / / / 109 /
/ / / / 110 /
/ / / / 7 /
/ / / / 1 /
/ / / / /
/ / / /
/ / / / /
/ / / / 27-40 /
/ / / / 110 /
/ / / / 53a /
/ / / / /
Waclaw Grabkowski | 2011-06-15 21:21:54
Przeczytałem wszystko. Gratuluję! Rzetelnie zrobiona rzecz. Bardzo ciekawe historie, o żołnierzach radzieckich i panie Stefanie, który mieszkał w lesie.
ragnar | 2011-06-15 21:34:53
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jestem pod wrażeniem!!!
maras | 2011-06-16 09:27:13
Świetne! Gratulacje za solidną robotę!!