Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




Klasztor Ubogich Sióstr Szkolnych de Notre Dame (dawny), ul. Warszawska, Głubczyce
Hellrid: Oba budynki znajdowały się na ulicy Warszawskiej (Botenstrasse), stały na przeciwko siebie, co jest widoczne tutaj: , jedynie nowy klasztor przetrwał - obecnie jest tam szkoła muzyczna. Tworze obiekty.
Port rybacki, ul. Bosmańska, Krynica Morska
Lekok: Dzięki:)
Pensjonat (dawny), Krynica Morska
Lekok: Czyli ulica Portowa?
Zakład Ubezpieczeń Społecznych - Inspektorat w Głubczycach, ul. Bolesława Chrobrego, Głubczyce
Hellrid: Budynek istnieje, obecnie znajduje się w nim ZUS, jest nawet już obiekt:
Hotel (dawny), ul. Gdańska, Krynica Morska
Lekok: Dzięki:)

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

Iras (Legzol)
Hellrid
Hellrid
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Alistair
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Alistair
Alistair
Alistair
MacGyver_74
Sendu
Parsley
Sendu
Rob G.
Rob G.

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
Sanie bywały też rogate
Autor: Zbigniew Franczukowski (bynio)°, Data dodania: 2010-12-02 20:56:17, Aktualizacja: 2015-02-05 00:10:41, Odsłon: 4503

Jeszcze na początku XIX w. zimowa turystyka górska w Karkonoszach, czy też ogólniej mówiąc w całych Sudetach nie wyłączając przy tym i Ziemi Kłodzkiej, uchodziła za coś niezwykłego. Chodzić po górach w mrozie, niekiedy także w zawiejach śnieżnych, i to jedynie dla przyjemności?! Dla współczesnych graniczyło to z absurdem, ale już w drugim dziesięcioleciu XIX w. następować zaczęła zmiana poglądów – zainteresowanie wzbudziły nagle turystyczne kuligi oraz zjazdy na saniach.

Jeszcze na początku XIX w. zimowa turystyka górska w Karkonoszach, czy też ogólniej mówiąc w całych Sudetach nie wyłączając przy tym i Ziemi Kłodzkiej, uchodziła za coś niezwykłego. Chodzić po górach w mrozie, niekiedy także w zawiejach śnieżnych, i to jedynie dla przyjemności?! Dla współczesnych graniczyło to z absurdem, ale już w drugim dziesięcioleciu XIX w. następować zaczęła zmiana poglądów – zainteresowanie wzbudziły nagle turystyczne kuligi oraz zjazdy na saniach.
Jeszcze na początku XIX w. zimowa turystyka górska w Karkonoszach, czy też ogólniej mówiąc w całych Sudetach nie wyłączając przy tym i Ziemi Kłodzkiej, uchodziła za coś niezwykłego. Chodzić po górach w mrozie, niekiedy także w zawiejach śnieżnych, i to jedynie dla przyjemności?! Dla współczesnych graniczyło to z absurdem, ale już w drugim dziesięcioleciu XIX w. następować zaczęła zmiana poglądów – zainteresowanie wzbudziły nagle turystyczne kuligi oraz zjazdy na saniach.
W zachowanym liście z 1817 r. przeczytać możemy, iż „zjazdy takie – będące ogromną zimową rozrywką – stały się modne dopiero od paru lat, jest to tym bardziej dziwne, że przecież już dawniej można było wpaść na ten pomysł, by przyjeżdżajace z Czech do Kowar sanie z drzewem wykorzystać i do takiej jazdy.”
Jak wyglądały owe sanie górskie? Otóż charakterystyczne dla Karkonoszy sanie „rogate” różniły się tym od zwykłych, że płozy ich przechodziły z przodu w mocne, wysokie do 1 m, lekko do tyłu wygięte „rogi”, służące do kierowania. Siedzący z przodu „kierowca” trzymał obydwiema rękami za rogi, zaś hamował silnie podkutymi butami. Sanie takie używane były od dawna przez mieszkańców karkonoskich bud pasterskich do transportu drewna, a czasem i siana z trudniej dostępnych latem miejsc. Pomimo iż już wcześniej próbowano wykorzystywać sanie rogate nie tylko do celów gospodarskich, to jednak za prekursora komercyjnych zjazdów uważać zapewne należy Karla Nagela, od 1814 r. właściciela granicznego schroniska na Przełęczy Okraj. Zorganizował on pierwszą trasę z przełęczy do Kowar, a nieco później do Čertův Mlýn w Malej Úpie, już po drugiej stronie granicy. Stopniowo zjazdy rogatymi saniami zyskały popularność w całych Karkonoszach, a przewodniki turystyczne, począwszy od 1817 r., poświęcały im coraz więcej miejsca. Za najciekawsze uważane były zjazdy z dawnego czeskiego schroniska Petrovka na Śląskim Grzbiecie do Jagniątkowa (z możliwością przedłużenia trasy aż do Sobieszowa 8 km) i Špindlerův Mlýn (5 km), po istniejących od 1878 r. dwóch najdłuższych w Karkonoszach naturalnych torach saneczkowych. Do punktów zjazdu rogate sanie z pasażerami wyciągano konno, konie wyprzęgano, a żądni wrażeń turyści po obowiązkowym „pokrzepieniu” się, pod opieką doświadczonego przewodnika, ruszali w dół. Jednakże na wynajęcie sani nie każdy mógł sobie pozwolić, była to bowiem przyjemność dość droga, dlatego też popularność zyskały również lekkie 1-2 osobowe saneczki sportowe wynoszone na górę przez samych turystów. Na przełomie wieków ilość zjazdów dokonanych na trasach karkonoskich szacowano już na blisko 4000 sani i 6000 saneczek sportowych.
Pod wpływem mody, a także w celu przyciągnięcia nowych, potencjalnych wczasowiczów i ukazania im zimowych uroków Masywu Śnieżnika, z inicjatywy bystrzyckiej sekcji Kłodzkiego Towarzystwa Górskiego (GGV) zakupiono w 1890 r. od Towarzystwa Karkonoskiego (RGV) w Jeleniej Górze kilka rogatych sań, jako wzór do rozpoczęcia własnej produkcji. Rozwój sportów zimowych w rejonie Międzygórza lączył się z propagowaniem zjazdów takimi właśnie saniami, później nadszedł czas i na saneczkarstwo sportowe. Najdłuższa trasa sań rogatych, licząca blisko 10 km, prowadziła ze schroniska „Schweizerei” (ob. „Na Śnieżniku”) na Hali pod Śnieżnikiem do gospody „Zur Forelle” (ob. hotel „Nad Wodospadem”) przy Wodospadzie Wilczki w Międzygórzu. Przy dużej reklamie, 24 stycznia 1897 r., 12 działaczy wrocławskiego i kłodzkiego GGV zjechało spod schroniska – zimą 1900 r. takich śmiałków było już ponad 100, a do ich dyspozycji stało 25 sań wypożyczanych przez gospodarza obiektu. Zaprzężone w konie „pojazdy” na Halę pod Śnieżnikiem wyjeżdżały w czasie 2 godz., a powrotna sanna trwała około 20 min. Trasy sań rogatych, z punktem docelowym w Międzygórzu, poprowadzono również z Czarnej Góry (5 km), Iglicznej oraz Przełęczy Puchaczówka i chociaż przyjęły się one, to jednak nigdy nie uzyskały takiej popularności, jak w Karkonoszach, gdzie pomimo silnego rozwoju narciarstwa były tak bardzo tradycyjną formą zimowych rozrywek, że utrzymały się praktycznie do końca II wojny światowej.
Wydawać by się mogło iż na Ziemi Kłodzkiej, a szczególnie w Masywie Śnieżnika większym „wzięciem” cieszyły się zjazdy na lekkich sankach sportowych. W marcowym numerze „Die Grafschaft Glatz” (organu prasowego Kłodzkiego Towarzystwa Górskiego – GGV) z 1909 r. czytamy:
„Goworów (Lauterbach) jest punktem wyjściowym do wspaniałej jazdy saneczkami. Szczególnie w tym roku powstanie pięknego toru saneczkowego zawdzięczamy sprzyjającej pogodzie i szybkiej przeróbce stosów drewna zalegających zbocza, co pozwoliło wyrównać trasę, aby już cały styczeń tor był w ruchu. Codziennie obserwować można było ciągnących z Goworowa pragnących zażyć sportu saneczkarzy. Od położonego przy Puchaczu (Sich dich für) „Stein 83”1. na granicy austriackiej, trasa aż do Goworowa była doskonale wyjeżdżona. Dobrze wyszkolony saneczkarz, bez zatrzymywania się i z dużą prędkością, pokonuje tę odległość w ciągu 20 min., co świadczy o wymiarach toru, pozwalającego przez długi czas korzystać z zimowych przyjemności. Nie tylko sama trasa, lecz również zmieniająca się sceneria zimowego lasu oprócz przyjemności jazdy wywołuje niezapomniane wrażenia. Znakomicie udała się 27 stycznia, w dniu urodzin Cesarza, impreza zorganizowana przez towarzystwo złożone z 10 pań i 10 panów. Dzień był piękny, słoneczny, sprzyjający wycieczce. Przed gospodę Kristena w Goworowie ok. godziny 10 rano zajechało 10 sań przystrojonych proporczykami w barwach narodowych. Poprzez pokryte śniegiem lasy i Dziki Stok (Wilde Lehne), tryskające znakomitym humorem 20-osobowe towarzystwo ruszyło w kierunku Neundorfer Baude2, podziwiając po drodze przepiękne panoramy Gór Stołowych (Heuscheuer), i zarysy odległej Śnieżki (Schneekoppe), które w sprzyjającej aurze wydawały się bardzo bliskie. Wśród żartów i śmiechów szybko upływał czas. Przed schroniskiem powitały saneczkarzy dźwięki leśnego rogu, zapraszając do ciepłej izby na przekąskę i krótki odpoczynek, a następnie po trzykrotnym „Hurra!”, na które echem odpowiedziały góry oraz żegnani honorowymi salwami wyruszyliśmy w dalszą drogę, przed tym jednak wykonano pamiątkowe zdjęcie na tle schroniska.

 

 

Półgodzinny marsz zaprowadził nas na miejsce zjazdu – „Stein 83”. I zaczęło się! Sanki, jedne po drugich, zjeżdżały w 100-200 m odstępach. Ze względów bezpieczeństwa, aby przeczekać sanie z drewnem i mieć w ten sposób wolny tor aż do Goworowa ustalono stację pośrednią. Saneczkarze uniknęli wywrotek, zaś ich „pojazdy”, w mniejszych lub większych odstępach, dotarły szczęśliwie przed gospodę Kristena. Z ożywieniem roztrząsano szczegóły jazdy i wymieniano uwagi odnośnie kierowania sankami – wszyscy zachwyceni byli wspaniałą, długą jazdą, a udany dzień zakończono tańcami. Na wycieczce można było zdobyć nowe doświadczenia odnośnie prowadzenia sanek – kierowano nimi przy pomocy butów, o czym przy dłuższej jeździe należało pamiętać. Bezpiecznym i wygodnym sposobem jest przymocowywanie do butów „kierowców” łyżew, a dwóch uczestników eskapady zjeżdżało właśnie w ten sposób”.
Takie to były niegdyś uroki „zimowego szaleństwa” – ech, łza się w oku kręci!

Zbigniew Franczukowski


Przypisy:
1. „Stein 83” – słup graniczny pomiędzy ówczesnym cesarstwem Niemiec a Austrią.
2. Neundorfer Baude to nieistniejące dzisiaj samotne gospodarstwo-schronisko pod szczytem Małego Śnieżnika, na oznakowanym przez GGV szlaku doliną Nowinki z Domaszkowa na Śnieżnik. Dawniej dolina Nowinki była jedną z popularniejszych tras turystycznych w Masywie Śnieżnika. Potok poniżej duktu na Dzikim Stoku płynie cudownym jarem, tworząc malownicze, kilkumetrowe Wodospady Nowinki (Neundorfer Wasserfällen), będące obok Wodospadu Wilczki jedynymi w tym rejonie. Obecnie trasa ta jest zapomniana i bardzo rzadko uczęszczana.

Literatura:
1. Mazurski K. R., Masyw Śnieżnika i Góry Bialskie, Wrocław 1992.
2. Słownik geografii turystycznej Sudetów, t. 3, 16, Warszawa – Kraków 1993.
3. Steć T., Walczak W., Karkonosze, Warszawa 1962.
 


/ / /
Zbigniew Franczukowski (bynio) | 2015-02-04 17:29:05
Dodałem do artykułu skan z oryginalnej fotografii, która jest w moim posiadaniu :)
zonia | 2015-02-04 17:41:55
Super. Ale panie w długich spódnicach miały kiepsko.
zonia | 2015-02-20 08:49:49
SyG | 2017-06-30 13:30:00
Zoniu ! Przepraszam, że nie zwróciłem uwagi na Twój link i dodałem go niepotrzebnie jeszcze raz.
Zbigniew Waluś | 2015-02-20 21:00:15
Współcześni herosi
SyG | 2015-02-20 23:54:51
Jako rozwinięcie tematu polecam lekturę niedawno wydanej książki dr Tomasza Przerwy pt. „Między lękiem a zachwytem. Sporty zimowe w śląskich Sudetach i ich znaczenie dla regionu (do 1945 r.)” Wspaniała lektura i znakomicie ilustrowana archiwalnymi zdjęciami .
SyG | 2017-06-30 13:22:16
Zwózka drewna saniami rogatymi na filmie z 1934 r.
tadpole | 2017-06-30 14:15:38
Widzialem takie sanie w okolicach Przesieki w latach 60., a takze "schody" w lesie zrobione z belek sluzace ponoc do ulatwienia transportu.