Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




Kamienica nr 28 (dawna), ul. Kazimierza Wielkiego, Wrocław
wrotislau: Album można kupić na amerykańskim eBay-u za jedyne 1250$, niestety nie wysyłają do Polski. W albumie znajduje się też sporo zdjęć wykonanych we wnętrzach ale nie potrafię ich przypisać do konkretnego obiektu. Dla zainteresowanych:
Łapczyce
Trachenberg: Potwierdzam nie są to Łapczyce. Kolega Hellrid ma rację. Proszę usunąć tą widokówkę z podgrupy Łapczyce i nie wprowadzać łudzi w błąd.
Stacja kolejowa Szprotawa, ul. Kolejowa, Szprotawa
chrzan233: Dopisane.
Budynek nr 16, ul. Bolesława Chrobrego, Żagań
Popski: Ponowna prośba o przepuszczenie zdjęć przez program do korekcji perspektywy (np. darmowy ShiftN) przed zamieszczeniem. :-)
Kamienica nr 49 (dawna Rolnicza Szkoła Zimowa), ul. Kościuszki Tadeusza, gen., Szprotawa
chrzan233: Zmieniłem status obiektu na istniejący, nazwę obiektu na kamienicę nr 49. Obiekt istnieje i ma się całkiem nie najgorzej.
Pensjonat Olimpia (nie istnieje), ul. Karkonoska, Przesieka
chrzan233: Dopisałem do widokówek z wyd. Oscara Keila.

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

Popski
Popski
Popski
Alistair
Hellrid
sawa
sawa
Hellrid
Zbigniew Waluś
Hellrid
chrzan233
chrzan233
Hellrid
Hellrid
mietok
Iras (Legzol)
Hellrid
Hellrid
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
RADNI W WIEŻY GŁODU /8 marzec - 26 wrzesień 1488/
Autor: McAron°, Data dodania: 2009-05-04 17:33:00, Aktualizacja: 2009-05-04 17:33:00, Odsłon: 2926

fragment książki Juliusa Blaschke pt. "Historia miasta Głogowa i Ziemi Głogowskiej"
Imię Jana Szalonego jest nierozdzielnie złączone z okropnym czynem, o którym jeszcze dzisiaj wierny świadek - głogowska „wieża głodowa” jest świadectwem. Tylko nieco ponad zamek wystająca gruba, okrągła wieża ma swoją nazwę od śmierci głodowej 7-miu radnych głog. otrzymała, których ks. Jan oskarżył, że zdradzili go na rzecz króla Węgier. Męczeńską śmierć mając przed oczyma, nieszczęśliwi dali najświętsze zapewnienie, że są niewinni. Smutny ten czyn opierał się, jak szczegółowo przytoczono, na następujących podstawach: ks. Jan chciał swemu zięciowi, księciu Ziembic zapewnić następstwo tronu w Głogowie. Zażądał od rady i mieszczaństwa przysięgi i hołdu. Rada była już jednak przed objęciem rządów księcia przeciw królowi Maciejowi węgierskiemu złączona takim samym przez przysięgę zobowiązaniem dla jednego z jego synów i nie chciała złamać swojej przysięgi. Bryzgając zemstą i gniewem rozkazał Jan zamknąć radnych w wieży zamkowej, gdzie po wielomiesięcznych mękach ponieśli okropną śmierć głodową.
Nazwiska nieszczęśliwych to: Jan Koeppel, Maciej Kelkner /Keller/, Kasoer Schauf, zwany Schores /Scherer/, Jan Pruefer, Antoni Knappe, Bernard Dreissigmark i Mikołaj Guentzel /Kuntzil/. Pewnego ósmego więźnia nazwiskiem Mikołaj Fisch rzucił szaleniec do polskiej wieży a Melchior Scholz uszedł nieszczęściu.
Straszne męki głodu a przede wszystkim pragnienia przedstawiły nam same biedne ofiary szalonego księcia w napisanym w wieży dzienniku, a którego autorem był pisarz miejski Koeppel. Ten ciekawy dokument w/g najdawniejszych znanych odtworzeń u Cureusa /1571/ ma następujące brzmienie:
„Roku 1488 w sobotę Oculi /8 marca/ ks. Jan z Głogowa, skutek swojej tyranii szeroko okrzyczany, gdyż swego brata Baltazara kazał głodem zamorzyć, swoją siostrę wygnał w opuszczenie i ks. Małgorzatę gwałtem wypędził z miasta Głogowa - nas biednych, którzyśmy swego czasu w krzesłach radnych siedzieli rzucić kazał do więzienia. On wymyślił na nas ciężkie obciążenie jako byśmy postanowili go odpowiedzialnym przed królem i że mieliśmy przyrzec miasto i zamek oddać królowi i wiele innych, lecz Bóg najwyższy da świadectwo o naszej niewinności, że my tego nigdy nie staraliśmy się uczynić ani nie mieliśmy w myśli. Prosiliśmy, aby przez prawne przesłuchanie i rozpoznanie rozstrzygnięto sprawę, lecz nasza prośba była daremna. Książę szalał z gniewu, kazał nas wrzucić do obrzydliwej okrągłej wieży zamkowej, która jest okropnym więzieniem. Inny dobry człowiek Mikołaj Fisch został spuszczony do polskiej wieży. W tym smrodzie i gnoju musieliśmy aż do radosnych Świąt Wielkanocnych. Tutaj prosiliśmy, w/g chrześcijańskich zwyczajów, aby podano nam św. Sakrament, lecz to pozostało nam biednym ludziom niedozwolone. Dotychczas zaopatrywali nas nasi z miasta, lecz teraz zostało im to ostro zabronione. Pewien czas żywiono nas dwa razy dziennie z dworu, ostatnio tylko jeden raz. Teraz mogą dobre i pobożne serca odądzić, co my siedmiu za ciemne i nędzne życie i ciężki strach spędziliśmy, moglibyśmy o tym dużo powiedzieć, lecz polecamy to dobremu i łaskawemu Bogu. A więc obok siebie żyliśmy aż do wieczora święta Wniebowzięcia MB /14 sierpnia/, które nazywa się święcenie ziół, wtedy zmarł jeden spośród nas - Antoni Knappe, bez żadnych Sakramentów, mimo, iż z nami razem o te pilnie prosił. Właściwie zmarł on tam, miał wielką skruchę za swoje grzechy, pocieszał się zupełnie nabożnie łaską i miłosierdziem Boga. Niech Ten będzie dla niego łaskawy. Po jego śmierci musieliśmy cierpieć wiele złego. Oni obwiniali nas licznymi i różnorodnymi złymi czynami, co do których jednak przed Bogiem jesteśmy niewinni. W końcu, gdy nie mogli na nas mieć żadnego powodu, kazali nas uśmiercić w więzieniu. Raz żywili nas, innym razem nie. W dniu Nar. MB /8 września/ dano nam trochę żywności, po tym całe 4 dni nic nie otrzymaliśmy, ani jeść ani pić. Każdy mógł łatwo zrozumieć, że my dłużej nie będziemy mogli wytrzymać. Prosiliśmy, aby nam Sakramenty w/g obrządku kościoła chrześcijańskiego doręczono, lecz nic nie otrzymaliśmy. Tak więc widzimy, że jest zamiar, aby nam sprowadzić nędzną i straszną śmierć, niech będzie, aby nas Bóg w cudowny sposób utrzymał. My oświadczamy dla każdego z osobna, który to nasze pismo czytać lub słyszeć będą, że my niemniej w prawdziwej wierze w Chrystusie umrzeć chcemy. A dalej, że my niewinnie taką śmierć okrutną cierpieć musimy, że nie jesteśmy także winni tego, o co nas oskarżył książę na rynku w ratuszu i jeżeli im więcej nas tym obciąża poświadczamy, że dzieje nam się krzywda i powołujemy się na Boga chcemy ks. Jana, naszego niełaskawego pana uczynić za to odpowiedzialnym przed sprawiedliwym i surowym krzesłem sędziowskim Boga. Ponieważ można łatwo osądzić, gdyby on mógł nam zaszłe oskarżenie prawnie dowieść, nie byłby nas w tak tyrański sposób w ten okrutny loch wsadzić i pozwolić umrzeć. Musiałby się jednak obawiać gdyby nas wolno dopuścił do badania, a przez to jego groźność i niesłuszność przez każdego byłaby jasna i wiadoma. Dlatego, ponieważ wszechmocny Bóg nas za nasze grzechy słusznie tak nawiedził, będziemy cierpliwie i chętnie znosić. Modlimy się, niechaj on zechce nas w swym bezgranicznym miłosierdziu dać szczęśliwe odejście z naszego życia. Prosimy także wszystkich pobożnych, dobrego serca ludzi, którzy o tym będą słyszeli, niech będą świadkami naszej niewinności, nas, nasze żony i dzieci. Najlepiej, przeto możemy w dobrym sumieniu powiedzieć, że my szczerzę z honorem i dobrze cały czas zachowywali się. Niech także obcy ludzie proszą Boga za nas najmężniejszych mężów, a on w swoim bezgranicznym miłosierdziu i przez swoją gorzką śmierć nas pocieszył w naszej gorzkiej nędzy, udzielił cierpliwości i silnej woli aż do naszego końca i wyprowadził nas z tej doliny utrapienia do wiecznego życia.
To pismo zostało wykonane przy wielkich boleściach i niewypowiedzianych cierpieniach i udręce szóstego dnia po Podniesieniu Krzyża, który był 19 września. Prawie 14 dni jeden po długim nie dano nam ani jeść ani pić. Niech Bóg im i wszystkim innym, którzy pomagali na nas uknuć te złe rady, przebaczy i odpuści. W sobotę po Podniesieniu Krzyża przyszli i zabrali Mikołaja Kuntzela ze szczególnej łaski, lecz nas pozostawili. Prosiliśmy więc jeszcze raz o przyjęcie Sakramentów, lecz nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Prosiliśmy, aby nam przecież tak nędznie nie pozwolili zginąć, lecz dali nam nieco żywności. Wtedy przyniesiono nam 30 dworskich małych chlebów, dwie kanki piwa i kankę wody. Tą żywnością i tym napojem utrzymaliśmy nasze życie aż do wtorku. Tego dnia prosiliśmy tylko o picie. Dano nam wtedy kankę, w którą wchodziło dziesięć kwart piwa. Tak utrzymaliśmy się aż do czwartku po św. Lambercie /18 września/. W tym dniu błagaliśmy w wielkim pragnieniu na miłość Boską i Jego św. Matki, lecz odmówiono nam, byliśmy więc ostro nękani niewypowiedzianym pragnieniem. I wy ludzie mili wiedzcie, że pragnienie nękało nas więcej niż głód. Po tym przyszedł szlachcic, którego nazywano ojcem księcia /prawdopodobnie Busch/, ten zabrał klucze od wieży ze sobą i odszedł. Pozostaliśmy więc w więzieniu. Boże pomóż nam. Przy tej bolesnej nędzy i wielkim zmartwieniu ja Jan Koeppel to napisałem. Atrament zrobiłem z sadzy knota. Jak nam tak smutno pójdzie, to jest w rękach Boga i jego łaskawej życzliwości, gdyż odjęto nam żywność i napój, nie będziemy dłużej żyli. Niech Bóg będzie przy nas i utrzymuje nas”.
Dziennik ten zastały w/g Cureusa Raetela odtworzono. Przedruk u Stenzla w/g rękopisu Marcusa Kuntscha z Sobótki odbiega daleko od tego. Dziennik Koeppela nosi napis: „Napisano w wieży pod zamkiem w Głogowie w ciężkim więzieniu w środę po Marii Magdalenie /23.07/ roku 88 /1488/. Ostatnia wiadomość została umieszczona na krótko przed śmiercią Koeppela. Także Bernard Dressigmark pozostawił pismo /ślubowanie/, które on 10.09. napisał wśród strasznych cierpień. On określił w nim swojej żonie Barbarze ofiarę kościelną za zbawienie jego duszy i polecił swemu synowi Kasprowi jego matkę i rodzeństwo. Okrutna śmierć wybawiła w końcu jednego nieszczęśliwego po drugim. Umarli wśród okropnego wycia i krzyków. Antoni Knappe zmarł już 14.08. zaraz po nim zmarli: Koeppel, Kellner, Pruefer i Schors. Dressigmark zakończył życie 23.09. Guenzel został zwolniony z więzienia, lecz wyniósł ze sobą na wolność zarodek bliskiej śmierci. Zniszczony w duchu i ciele zmarł 14 dni po uwolnieniu z więzienia 26.09. Aby zmarłych po ich śmierci jeszcze niepokoić, kazano im przygotować haniebny pogrzeb. Pierwsi zmarli pozostali nago tylko w jednym grobie pogrzebani. W/g starej kroniki niesiono ich do grobu na drabinie jak psów. Tylko Bernard Dressigmark, ubrany w koszulę śmiertelną został pogrzebany przez kaznodzieję w czarnym klasztorze. Dopiero 5. X 1488 zostali kościelnie pogrzebani pozostali radni, prawdopodobnie na skutek nakładów ofiar pieniężnych. W dawnej sali posiedzeń sądu grodzkiego znajdowała się czarna tablica pamiątkowa z 13 września 1593 na której uwidoczniono los umorzonych radnych. Na końcu napisano: „Ich ciała są jednak i po chrześcijańsku po nędznej śmierci w klasztorze dominikan w krużganku pod kamieniem pogrzebane”. Po lewej stronie tego grobu znajdowało się piękne na płótnie namalowane epitafium, na którym uwidoczniono nie tylko miasto Głogów i procesję ze zwłokami lecz również napis grobowy po łacinie. Zaginęło to podczas wielkiego pożaru klasztoru dominikanów w dn. 22 sirpnia 1789. Podobna tablica pamiątkowa z obrazem i napis znajdowała się wcześniej w kościele farnym. Napis w/g Cureusa brzmiał:
“Lector ave,lacrimanda leges,memoranda notatu, Quae peperit quondam livor et ambitio, Accurrunt tacite Princeps cum Principe,tandem In Silesiam,ut fundant intoleranda mala, Inclytus Hungariae ut novit Rex rite Matthias Vallawit populo moenia Glogoviae. Illico et injuste clausit Ducis ira Johannis Carcera consilii quos habuere viros. Ille cibum negat, his, exhaustis viribus, heu mox, Dira fames vitam solvit, et astra petunt. Rem cape mille, quadringent, octogin, simul octo Horum, qui legis haec, dic, miserere Deus”.
Rękopiśmienna kronika Głogowa w bibliotece nauczycielskiej gimnazjum katolickiego, t.zw. „żółta księga”, przynosi takie tłumaczenie:
„Czytaj, drogi czytelniku, zadziwiające rzeczy, które często mogą uczynić zazdrość i chciwość: następował jeden książę po drugim, z tego ostatniego wywiązała się wielka nędza na Śląsku, gdy Maciej, król Węgier, spostrzegł że musi rozkazać oblężenie Głogowa, książę Jan jemu z niechęci, radnych kazał wtrącić do lochu, w nim życie skrócić. Kazał nie dawać im żywności i picia, Uciskał radnych ból głodu, Oni musieli w krótkim czasie zginąć, z głodu i pragnienia umrzeć w lochu. Ich dusze wszechmocny Bóg do innego państwa przyjął, tysiączny czterechsetny osiemdziesiąty ósmy rok był. Kto to przeczyta, ten niech mówi: Biednym radnym zechciej Boże być łaskawy”.
Śmierć radnych mimo swojego zakazu była powszechnie znana. Także podania i opowiadania dołączyły się do tych strasznych wydarzeń. Opowiadano, że 8-ma ofiara okrutnego księcia uratowana została w cudowny sposób. Do uwięzionych należał także radny Mikołaj Fisch, który ze swoją rodziną bardzo czcił św. Mikołaja, patrona kościoła farnego. Wtedy rodzina w wielkim utrapieniu gdy ich żywiciel cierpiał w lochu udała się do św. Mikołaja. Ich modły zostały wysłuchane. Pewnego dnia uwięziony zasnął na swoim twardym nocnym posłaniu we wieży, a gdy się obudził, znajdował się niedaleko młyna Klingnera /później Paetzolta, obecnie 1912 r. Fiedlera/ na środku pola. Mikołaj Fisch sam nie wiedział, co się z nim stało i przypisywał swoje cudowne uratowanie tylko pomocy swego patrona. To wydarzenie poznano dopiero, gdy Głogów został uwolniony od wroga. W pełni podziwu o tym cudownym wydarzeniu spieszono na miejsce, gdzie znalazł się Mikołaj Fisch i wnet znalazły się pobożne dusze, które założyły tam kaplicę ku czci św. Mikołaja. Stary napis tej kaplicy brzmiał:
„Gloria soli Deo, wui per SNIcolaum, vivitatis hujus patronum sub Joanne duce concivem Nicolaum Fisch a.1488 in turrim dejectum et fame enecandum miranda virtute ex carceris specu eripi et hoc 1000 deferri fecit. Renovatum et in hac forma lapidea erectum anno 1719”. W tłumaczeniu: „Jedynemu Bogu chwała, który przez św, Mikołaja, patrona tego miasta, za księcia Jana wrzuconego do wieży i skazanego na śmierć głodową współ mieszczanina Mikołaja Fischa w r.1488 w cudowny sposób wyprowadzony z lochu na to miejsce przeniósł. Odnowiona i w kamieniu postawiona w 1719 r. Kaplica św. Mikołaja znajdowała się do czasu swego zniszczenia przez Francuzów w 1813 r. w ogrodzie obecnej loży /1912 r./ przy ul. Paderewskiego, gdzie aż do najnowszych czasów widoczna była studnia św. Mikołaja”.

Literatura:
• Bl. 148-154.
• Minsberg - I 255,256,456,463.
• Cureus - Gentis Silesiae annales/1571/,w niem.Raetel – 1585.
• Stenzel - Herzog Hans der Grausame von Sagan i.J.1488.Script.rer.Sil.t.4 - 1850.
• Markgraf - Annales Glogovienses bis z. J.1493.Scr.r.S.t.10.
• Worbs - Neues Archiw fuer die Geschichte Schlessiens und der Lausitz II 171 - 176.
• Keller - Die Glogauischen Ratsherrn - 1825.
• Britz - Denkw., Erz. u. Sagen v. Glogau - 33 - 36, 107 - 117.


fragment książki Juliusa Blaschke z 1912 r. pt. "Historia miasta Głogowa i Ziemi Głogowskiej"

/ / / / / 1 / /