Właściwie na początku chciałem napisać małą recenzję pierwszej książki wymienionej w tytule, ale stwierdziłem jednak, że byłoby to powtarzanie tego, co już wiemy o końcu wojny na Dolnym Śląsku.
Książka pana Majewskiego została wydana w 1982 roku, czyli okresie totalnej stagnacji w kulturze spowodowanej wybrykiem Wojciecha J. Jak się domyślacie zdjęcia zamieszczone w książce są lichej jakości na poziomie ilustracji z Wieczoru Wrocławia.
Pierwszą myślą, jaka nasuwa się podczas czytania tej książki to fakt, że napisał ją wojskowy. Jako laik zapamiętałem, fakt, że to działania 1 Frontu Ukraińskiego i wchodzących w jego skład jednostek prowadziły Operację Dolnośląską, czyli wyzwalały Opole, Wrocław i Głogów, ale już zapamiętanie nazw jednostek wchodzących w jego skład to ponad siły laika. Łatwiej zapamiętać dowódców z przeciwnej strony takich jak panowie: Besslein, Mohr, Sauer, czy też dowodzącego niebezpiecznymi gówniarzami pana Hirscha no i Pana Herzoga ze swoją drużyną morderczych staruszków.
Kiedy na koniec książki zobaczymy listę źródeł to bierze zazdrość, ponieważ pan Majewski już wtedy czytał w oryginale książki, które dostępne są dopiero dzisiaj w naszym języku. Dodam, że są to zarówno źródła niemieckie jak i rosyjskie. Skromnie powiem, że w 1982 roku nie podejrzewałem nawet istnienie jakiejś tam księgi o tytule „So kampfte Breslau†lub wydawnictwa samego Von Ahlfen –„ Der Kampf um Schlessien…â€.
Nie będę, więc pisał o książce Majewskiego ogólnie, ale o jednym epizodzie, jaki znalazł się w przypisach. Dotyczy on rozstrzelania wiceburmistrza Spielhagena.
Pisze, więc Majewski, że po wojnie zrobiono ze Spielhagena męczennika. Na podstawie opinii zasłyszanych w czasie oblężenia wyłania się obraz człowieka niezłomnego, który pragnął się przeciwstawić uczynienia z Breslau twierdzy. Taką tezę lansowali też Konieczny i Jońca w „Upadku Festung Breslau†na stronach 145 i 146. Niestety nie posiadam tego rzadkiego wydawnictwa, więc podaję to za Majewskim. Doktor Spielhagen nie popierał pomysłu Hankego obrony miasta za wszelką cenę, ale był chyba zbyt inteligentny, aby o tym mówić publicznie. Może w kręgu zaufanych osób pozwalał sobie na krytykę. Należy jednak pamiętać o terrorze, jaki panował w Niemczech, nasilonym szczególnie po zamachu na Adolfa dnia 20 lipca 1944.
Dlaczego więc rozstrzelano wiceburmistrza? Ano pomiędzy nim a Gaulaiterem istniał od wielu lat antagonizm. Hanke był tylko typem bezwzględnego przedstawiciela hitlerowskiej administracji, podczas gdy Spielhagen reprezentował typ wysoko kwalifikowanego urzędnika, radcy ministerialnego z tytułem doktora praw. Wytykał on Hankemu bezprawność jego decyzji nie popartych aktami prawnymi. W tej sytuacji od scysji doszło między nimi do otwartego konfliktu. Spielhagen nie został wcielony do Volkssturmu z powodu wady serca. Zamierzał dołączyć do rodziny wysłanej wcześniej do Bawarii. Hanke potraktował to jako powód do ostatecznej z nim rozprawy pod pozorem porzucenia przez wiceburmistrza swojego posterunku.
Tak to opisał tę historię pan Majewski w przypisach na stronie 138 i 139 swojej książki, której okładka jest na zdjęciu nr 1.
Z kolei w innej swojej książce pt. „Wrocław godzina zero†(patrz zdjęcie nr 3) autor na stronie 66 i 67 tak pisze o sprawie Spielhagena:
„..28 stycznia 1945 na ulicach Wrocławia rozplakatowano następujące obwieszczenie†w którym ostatnie zdania brzmią następująco - „…Na mój rozkaz radca ministerialny dr Spielhagen został przed ratuszem miasta rozstrzelany przez pluton Volkssturmu. Kto obawia się śmierci, umiera w hańbieâ€. Podpisano Hanke Gauleiter i komisarz Rzeszy do spraw obrony.
Całe obwieszczenie zamieścił już "u nas" kolega Poli-patrz zdjęcie nr 2.
Jest jeszcze jeden ciekawy szczegół z tej książki. Pan Majewski odnalazł po wojnie wdowę po panu Spielhagenie – Evę. W liście do niego żona wiceburmistrza pisze, że Hanke ostrzył sobie zęby na Spielhagena już po zamachu na Hitlera twierdząc, „…że (ten) w nim uczestniczył i przyszła na niego kolejâ€. Ta okazja jednak nie wypaliła i trzeba było czekać do stycznia 1945 roku.
Oczywiście zapraszam do napisania prawdziwej recenzji choćby tej drugiej książki pana Majewskiego, bo jest ona w całości poświęcona ostatnim miesiącom walk o Wrocław i pierwszym miesiącom powojennym. Łatwiej się ją czyta niż tą pierwszą, nie jest przeładowana suchymi wojskowymi terminami. Do dzieła pasjonaci.
Kiciek