Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




pl. Muzealny, Wrocław
Virzzz: Mam zwidy czy na lewo od torowiska tramwajowego ?
Chrzanów
Agnieszka Węgiel: Witam, błąd ulicy. Właściwy adres Chrzanów ul. Dobczycka 6
Budynek nr 4 (dawny), ul. Sienkiewicza Henryka, Dzierżoniów
Krzysztof Bach: Prawdopodobnie jakby się zachował do naszych czasów nosił by nr 5, ponieważ 4 ma po przeciwnej stronie dawny hotel Polonia.
Klub policyjny Śnieżka, pl. Muzealny, Wrocław
Virzzz: Urządzenia do pomiaru czasu noszone na wszelakich kończynach to chyba też oni....
pl. Narutowicza Gabriela, Leśnica
kitapczy: Widok na zachodnią pierzeję rynku z ul. Kościelnej. Po lewej widoczny hotel Fiebaga, po prawej Restaurant zur Reichshalle.
pl. Narutowicza Gabriela, Leśnica
kitapczy: Nieistniejąca współcześnie dawna zabudowa pierzei południowej z narożnikiem południowo-wschodnim.

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

Alistair
Alistair
kitapczy
TW40
Hellrid
Hellrid
TW40
pavelo
TW40
kitapczy
TW40
Wolwro
Wolwro
Wolwro
Wolwro
Sendu
Sendu
Mmaciek
Mmaciek
Sendu
Wolwro

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
Wojciech Chądzyński - Klątwa białej róży
Autor: MT°, Data dodania: 2008-08-05 22:49:02, Aktualizacja: 2008-08-05 22:49:02, Odsłon: 3265

Wrocławska katedra to bodaj jedyna budowla w stolicy Dolnego Śląska, która może pochwalić się tak wielką liczbą związanych z nią legend...
Klątwa białej róży

Wrocławska katedra to bodaj jedyna budowla w stolicy Dolnego Śląska, która może pochwalić się tak wielką liczbą związanych z nią legend. Najstarsze z nich powstały jeszcze w średniowieczu, najmłodsze niedawno. Dziś zarówno te pierwsze, jak i drugie są chętnie opowiadane przez wrocławskich przewodników. Jedna z najciekawszych wspomina o miłości biskupa Wawrzyńca do pięknej Agnieszki i klątwie białej róży.
Było już dobrze po południu, kiedy grupa jeźdźców przemknęła przez niewielką miejscowość Kamień (obecnie Ścinawa) i popędziła w kierunku wioski, która dziś zwie się Przychowa. Jadący na czele orszaku biskup Wawrzyniec uderzeniami ostróg zmuszał konia do nieustannego galopu. Kilka chwil później jeźdźcy zatrzymali się przed kasztelem należącym do rycerza Lutka. Hierarcha zeskoczył z konia, rzucił lejce pachołkowi i pobiegł do sypialni. Tam na łóżku, przykryta miękko wyprawioną skórą niedźwiedzia, leżała martwa Agnieszka. W splecionych dłoniach trzymała białą różę. Kapłan otarł łzy spływające po policzkach, uklęknął obok łóżka nieżyjącej przyjaciółki i skrywając twarz w dłoniach, zaczął żarliwie modlić się o zbawienie jej duszy.

Wspólne spacery i gorące uczucie

Agnieszkę biskup Wawrzyniec poznał pewnego majowego popołudnia 1223 roku, kiedy po udanym polowaniu został zaproszony przez swojego starego przyjaciela, rycerza Lutka, na ucztę w jego warowni. Wśród podających do stołu niewiast biskup dostrzegł młodą dziewczynę o niezwykłej urodzie. Od tej chwili ani na moment nie spuszczał z niej wzroku. Widząc zainteresowanie gościa, gospodarz z dumą w głosie oznajmił:
– Widzę, ekscelencjo, że moja córka Agnieszka wpadła ci w oko.
Słysząc te słowa, duchowny szybko podniósł do ust kubek z winem, by przypadkiem nikt z biesiadujących nie dostrzegł rumieńca, który pokrył jego twarz.
Po zakończonej uczcie goście rozeszli się do sal, w których przygotowano im posłania. Natomiast biskup Wawrzyniec otrzymał do swej dyspozycji niewielką komnatę, w której miał nocować. Gdy wszedł do niej, w świetle płonącego łuczywa dostrzegł stojący obok łóżka bukiet białych róż. To Agnieszka, chcąc uhonorować dostojnego gościa, udekorowała jego sypialnię kwiatami, które bardzo lubiła. Na drugi dzień, skoro świt, hierarcha wrócił do Wrocławia. Nie potrafił jednak zapomnieć o córce przyjaciela. Mimo że miał wiele pracy i służbowych obowiązków, jej twarz nieustannie pojawiała się w jego myślach. Dlatego też, ilekroć pozwalał mu na to czas, odwiedzał zamek Lutka w Przychowej, by nie tylko odpocząć po trudach kościelnych zajęć, ale również spotkać się z jego urodziwą jedynaczką. Wspólne spacery po okolicznych łąkach, długie dyskusje przy płonącym kominku i urok dziewczyny sprawiły, że biskup zapałał do niej ogromnym uczuciem. Cały czas jednak powtarzał sobie, że to tylko ojcowska miłość. Dopiero śmierć Agnieszki uświadomiła mu, że była to namiętność, jaką mężczyzna żywi do pięknej kobiety.

Morderczy zapach róż

Kilka tygodni po pogrzebie Agnieszki, w roku 1230, biskup polecił wybudować w Przychowej dwór, który z czasem stał się letnią rezydencją wrocławskich biskupów. Na grobie zaś umiłowanej osobiście posadził krzew białej róży. Gdy letnia rezydencja była gotowa, hierarcha odwiedzał ją często, by odpocząć, a także odwiedzić grób ukochanej. Podczas jednej z wizyt w Przychowej – w kolejną rocznicę śmierci Agnieszki – służba dworska, chcąc sprawić biskupowi przyjemność, udekorowała jego niewielką sypialnię naręczami białych róż. Rozczulony kapłan podziękował za ten miły gest i zadowolony zasnął, wdychając intensywny zapach kwiatów. Rano znaleziono go martwego. Ówczesny kościelny skryba odnotował wtedy w swoich zapiskach, że 7 czerwca 1232 roku biskup Wawrzyniec udusił się silnym zapachem róż, ponieważ zbyt wiele umieszczono ich w jego sypialni, która w dodatku nie miała okien.
Kilkanaście lat po tej tragedii wśród mieszkańców wrocławskiego Ostrowa Tumskiego zaczęła krążyć opowieść o klątwie białej róży. Otóż kanonik, który na swoim siedzisku w katedralnych stallach znajdzie kwiat białej róży, w ciągu trzech najbliższych dni umrze. Nie pomoże nawet przeniesienie kwiatu na inne miejsce. Przekonał się o tym jeden z duchownych, który pewnej niedzieli, na początku dwudziestego wieku, znalazł białą różę na swoim krześle. Błyskawicznie przełożył ją na siedzenie kolegi. Na nic się to zdało. Trzy dni późnej ów kolega celebrował jego pogrzeb.
Znawcy wrocławskich legend twierdzą, że klątwa białej róży przetrwała do naszych czasów, natomiast po rezydencji biskupa Wawrzyńca nie pozostało ani śladu.


W 1226 roku biskup wrocławski Wawrzyniec wprowadził podatek dla kupców żydowskich jadących z Moraw na Kujawy. Przejeżdżając przez Wrocław, byli oni zobowiązani płacić podobne cła, jak kupcy chrześcijańscy. Jednakże dodatkowo nałożono na nich obowiązek wnoszenia opłaty nawet wówczas, gdy jechali bez towarów, dając początek tzw. cłu osobistemu (Leibzoll). Był to jeden z pierwszych – twierdzą historycy – przejawów antysemityzmu duchowieństwa na ziemiach polskich.



Bibliografia
Antypapież Anastazy, [w:] wikipedia.org.pl
M. Bukowski, Katedra wrocławska, Wrocław 1974.
C. Buśko, M. Goliński, M. Kaczmarek, L. Ziątkowski, Historia Wrocławia. Od pradziejów do końca czasów habsburskich, t.1, Wrocław 2001.
A. Drwięga, Katedra Wrocławska, Wrocław 1994.
Encyklopedia katolicka, pod red. Feliksa Gryglewicza..., t.1, Lublin 1995.
H. Fros, F. Sowa, Twoje imię. Przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 2000.
K. Kwaśniewski, Podania wrocławskie, Wrocław 2000.
Lexikon für Theologie und Kirche..., 2. völlig neu bearb. Aufl. ..., Freiburg 1957, Bd. 1, 10 1965.
G. Scheuermann, Das Breslau-Lexikon, Dülmen 1994.
W. Urban, Katedra wrocławska, Wrocław 1951.

Autor
Wojciech Chądzyński

/ / / / /
/ / /