Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




pl. Muzealny, Wrocław
Virzzz: Mam zwidy czy na lewo od torowiska tramwajowego ?
Chrzanów
Agnieszka Węgiel: Witam, błąd ulicy. Właściwy adres Chrzanów ul. Dobczycka 6
Budynek nr 4 (dawny), ul. Sienkiewicza Henryka, Dzierżoniów
Krzysztof Bach: Prawdopodobnie jakby się zachował do naszych czasów nosił by nr 5, ponieważ 4 ma po przeciwnej stronie dawny hotel Polonia.
Klub policyjny Śnieżka, pl. Muzealny, Wrocław
Virzzz: Urządzenia do pomiaru czasu noszone na wszelakich kończynach to chyba też oni....
pl. Narutowicza Gabriela, Leśnica
kitapczy: Widok na zachodnią pierzeję rynku z ul. Kościelnej. Po lewej widoczny hotel Fiebaga, po prawej Restaurant zur Reichshalle.
pl. Narutowicza Gabriela, Leśnica
kitapczy: Nieistniejąca współcześnie dawna zabudowa pierzei południowej z narożnikiem południowo-wschodnim.

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

Alistair
Alistair
kitapczy
TW40
Hellrid
Hellrid
TW40
pavelo
TW40
kitapczy
TW40
Wolwro
Wolwro
Wolwro
Wolwro
Sendu
Sendu
Mmaciek
Mmaciek
Sendu
Wolwro

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
Pałac w Radomierzycach
Autor: Thor°, Data dodania: 2005-11-20 01:55:48, Aktualizacja: 2019-02-20 08:46:34, Odsłon: 7276

Dzieje bardziej i mniej odległe

Radomierzyce to bardzo stara wieś o rycerskim rodowodzie. Przez większą część XIII w. należała do biskupów miśnieńskich. Przez kolejnych kilka stuleci, w części lub w całości, panowały tu rody von Gersdorf, von Hoberg i von Dohna.

Już w I poł. XV w. istniał we wsi dwór i folwark. Świadczą o tym zapisy dokumentujące ich spalenie podczas najazdu husytów w dniach 12 – 13 maja 1427 r. Dwór na pewno został odbudowany, jako że zapisy z 1519 r. mówią o tym, że zubożali burgrabiowie von Dohna sprzedali majątek wraz ze swoja siedzibą Bernardowi Berndt ze Zgorzelca.

W kolejnych latach właścicielami dóbr byli król Ferdynand I Habsburg, a następnie przedstawiciele rodów von Bischofswerder, von Wresowitz, von Warnsdorf, ponownie von Gersdorf oraz von Nostitz.

Podczas wojny trzydziestoletniej (1618 – 1648) we wsi kwaterowali żołnierze cesarscy feldmarszałka von Tiefenbach. Potem grasowały tu wojska chorwackie, austriackie, saskie i węgierskie. W międzyczasie mieszkańców wsi zdziesiątkowała epidemia, która wybuchła w latach 1632 – 1633.
Kiedy w grudniu 1643 r. obozował tu cesarski pułkownik Eliasz Insul, doszło do kolejnego pożaru dworu.

Pod koniec wojny zadłużony majątek zakupiła Anna Maria von Tupau z domu von Rechenberg. Po jej śmierci objął go syn z drugiego małżeństwa, Henryk Anzelm von Ziegler – Klipphausen. W 1684 r. właścicielem wsi został najbardziej znany dziedzic Radomierzyc, syn Henryka – Joachim Zygmunt von Ziegler – Klipphausen. Późniejszy twórca słynnej ewangelickiej fundacji urodził się w 1660 r. Jeszcze przed ukończeniem trzydziestego roku życia często przebywał we Francji i Włoszech, gdzie nabył umiejętność posługiwania się językami tych krajów. W 1690 r. został kamerjunkrem (młodszy szambelan na dworach książąt niemieckich oraz w carskiej Rosji) na dworze elektora saskiego Jana Jerzego IV, a w początkach panowania Fryderyka Augusta I nawet szambelanem. Ciekawostką jest, że należał on do świty Augusta II Mocnego, kiedy ten był koronowany w Krakowie na króla Polski we wrześniu 1697 r.

Od czasu przejęcia radomierzyckiego majątku von Ziegler przestał bywać w sferach dworskich i całkowicie poświęcił się zagospodarowywaniu swoich posiadłości. Być może miało to związek z jego luterańskim wyznaniem i ascetycznym trybem życia. Zapewne nie mógł się pogodzić z hulaszczym i rozpustnym charakterem Augusta II.
Z natury chorowity, często nawiązywał kontakty z różnej maści szarlatanami i cudotwórcami. Zajmowała go mistyka, czary i przepowiednie. Inną charakterystyczną cechą dziedzica był jego pogardliwy stosunek do literatury pięknej. Zwykł był lekceważąco wyrażać się na temat swojego brata, wówczas popularnego pisarza. Po śmierci Zieglera odnaleziono w jego bibliotece zaledwie 18 książek traktujących głównie o gospodarce rolnej, budownictwie i czarnej magii.

Jako pasjonat budownictwa, stał się inicjatorem i fundatorem najcenniejszych budowli Radomierzyc – zespołu pałacowego, kościoła (przebudowany dzisiejszy kościół pw. św. św. Piotra i Pawła), plebani, zachowanego do dzisiejszego dnia, chociaż w bardzo zdewastowanym stanie barokowego domu pogrzebowego pełniącego także funkcję mauzoleum dam fundacji (budowę ukończono w 1732 r.), czy wreszcie młyna. Przy pałacu powstał także w 1724 r. pawilon pełniący funkcję kaplicy.
 

Zdjęcie nr 1
Zdjęcie nr 2
Zdjęcie nr 3
 

Zdjęcie nr 4


Zwłaszcza zespół pałacowy otoczony fosą zasilaną wodą z rzeki Witki stał się prawdziwą perłą architektury i uchodził za najpiękniejszą rezydencję Górnych łużyc. Jego budowę rozpoczęto w 1708 r. i chociaż podstawowe prace zakończono w 1722 r., to ostateczny kształt przedsięwzięcie zyskało dopiero w poł. XVIII w.

Zdjęcie nr 5
Zdjęcie nr 6
 


Mistycyzm Zieglera i jego szczególne podejście do kwestii upływającego czasu znalazły swoje odzwierciedlenie w architekturze pałacu. Został on bowiem zaopatrzony w 12 kominów jako symbol 12 miesięcy w roku, 52 pary drzwi symbolizujących ilość tygodni w roku oraz w 365 okien jako odniesienie do liczby dni w roku.
Zarówno w pałacowych wnętrzach jak i na terenie parku umieszczono bardzo wiele alegorycznych rzeźb i posągów. Park zdobiły również pawilony ogrodowe.
Prawdopodobnie już od rozpoczęcia budowy Ziegler planował przeznaczyć pałac na siedzibę ewangelickiej fundacji. Ostatecznie w 1722 r. wystąpił do Augusta II Mocnego (jako elektor saski używał on imienia Fryderyk August I) z prośbą o zgodę. Po jej uzyskaniu fundacja rozpoczęła swoją działalność.
Uroczystość otwarcia miała miejsce 14 listopada 1728 r. w radomierzyckim pałacu. Na cześć twórcy fundacja, a następnie cały kompleks pałacowy przyjęły nazwę Joachimstein.
Instytucja określana jako „ wolny, ewangelicki, świecko – szlachecki zakład dla panien” miała swój szczególny charakter. Mogły do niego wstępować wyłącznie panny w wieku 16 – 35 lat, obowiązkowo szlacheckiego, a najlepiej arystokratycznego pochodzenia. Na stałe w pałacu przebywało 12 panien, z których każda posiadała swój pokój, specjalnie uszyte stroje oraz roczne kieszonkowe w wysokości 208 talarów. Przełożoną była tzw. ochmistrzyni, zwykle owdowiała arystokratka. Nad całym majątkiem pieczę sprawował specjalny zarządca wywodzący się zwykle z arystokracji łużyckiej. Pierwszym z nich był właściciel nieodległego majątku we Włosieniu, szambelan Gottlob von Gablenz.

Zdjęcie nr 7
Zdjęcie nr 8
 


Mimo że zasady panujące w zakładzie były zbliżone do reguł panujących w klasztorach, każda z panien miała prawo z niego wystąpić i wyjść za mąż. Takie sytuacje były jednak sporadyczne. Ciekawostką jest, że do takiej sytuacji mogło dojść już na początku istnienia fundacji. Otóż, jedną z pierwszych panien zapisanych do zakładu była młodziutka szlachcianka Luiza von Staupitz. życie płata ludziom różne figle i tak też się stało w przypadku Zieglera. Będący zatwardziałym kawalerem, 68 – letni już wówczas założyciel fundacji najzwyczajniej w świecie ... zakochał się w młodej damie. Jego plany małżeńskie pokrzyżowała jednak przedwczesna śmierć Luizy w 1729 r.
Sam Joachim von Ziegler – Klipphausen zmarł pięć lat później zostawiając fundacji cały swój majątek, w tym 5 posiadłości rycerskich i ogromne połacie lasów, których powierzchnia będąca własnością instytucji wynosiła przed 1945 r. 2300 ha.


Po śmierci Zieglera fundacja przechodziła burzliwe koleje losu. Już w listopadzie 1745 r. została zmuszona do pokrycia kosztów pobytu wojsk pruskich króla Fryderyka II. Podczas wojny siedmioletniej oraz wojen napoleońskich majątek został obłożony potężnymi kontrybucjami. Na dodatek, w wyniku decyzji podjętych w 1815 r. w Wiedniu, Radomierzyce wraz z większą częścią dóbr fundacji znalazły się w granicach Prus. Co ciekawe, jako że granicę wytyczono na rzece Witce, sam pałac pozostał w państwie saksońskim. Poważne zubożenie zakładu nie spowodowało jego likwidacji. Zapobiegł temu król saski Fryderyk August I (wliczając w genealogię władców Saksonii także elektorów należałoby napisać - Fryderyk August III). Ostateczny koniec Fundacji Joachimstein przyniosła dopiero II wojna światowa.

Zdjęcie nr 9

Należy dodać, że w czasach swojej świetności pałac gościł wiele koronowanych głów i ważnych osobistości. 24 maja 1721 r. nieukończony jeszcze obiekt zwiedzał król August II Mocny. Noc z 26 na 27 listopada 1745 r. spędził w nim król pruski Fryderyk II Wielki. We wrześniu 1813 r. bawił tu późniejszy cesarz Niemiec, książę Wilhelm Pruski wraz z feldmarszałkiem Gephardem Leberechtem von Blücher oraz sztabem oficerów pruskich i rosyjskich. Bywali tu także władcy Saksonii z dynastii Wettynów.

Kolejną kartę w historii pałacu dopisały już czasy nam bliższe. Prawdopodobnie w lecie 1944 r. Niemcy rozpoczęli prace budowlane na terenie lewej (od bramy) oficyny pałacowej. Mające pozór drobnego remontu roboty były w rzeczywistości sporym, tajnym przedsięwzięciem nadzorowanym przez oficerów Abwehry poruszających się wyłącznie w ubraniach cywilnych. Raporty z przebiegu prac trafiały bezpośrednio do szefa niemieckiego wywiadu Waltera Schellenberga. Działania doprowadziły do oddzielenia sporej części poddasza oficyny żelbetową ścianą wyłożoną stalowymi płytami. Całość miała grubość 54 cm i dodatkowo wyposażona została w pancerne drzwi. Pozostałe ściany tego wydzielonego obszaru zostały wzmocnione niewiele lżej, bo mając podobna konstrukcję osiągały grubość 24 cm. Można sobie wyobrazić jakich wzmocnień wymagał strop tego pancernego pokoju.

Jego przeznaczeniem była niebagatelna część supertajnych akt wywożonych przez Niemców z terenów krajów europejskich zagrożonych inwazją aliantów. Według hipotez, akta te zawierały m.in. dokumenty wywiadów wojskowych, listy agentów czy kolaborantów z poświadczeniami odbioru wynagrodzeń włącznie. Bez wątpienia takie dokumenty były bezcenne. Śląsk wydawał się wówczas Niemcom terenem bezpiecznym. O tym przekonaniu świadczy np. fakt kontynuowania prac związanych z projektem „Riese” w Górach Sowich jeszcze na początku 1945 r.

Zdjęcie nr 10

Co ciekawe, wycofujący się z Radomierzyc Niemcy nie zdołali wywieźć zgromadzonych tu tajnych archiwów. Jeszcze bardziej interesującym wydaje się fakt, że pierwszymi żołnierzami, którzy weszli na teren obiektu był oddział Wojska Polskiego z, wówczas majorem (kapitanem ?), a późniejszym generałem i premierem PRL, Piotrem Jaroszewiczem na czele.

Jerzy Rostkowski, autor książki „Radomierzyce - archiwa pachnące śmiercią” opisuje krótki pobyt Polaków w obiekcie i wskazuje na to, że byli oni pierwszymi, którzy zetknęli się z tajnymi dokumentami. Dlaczego krótki pobyt ? Ano, zadbała już o to Armia Czerwona. Autor wysnuwa także hipotezę o możliwym związku wydarzeń, które miały miejsce we wrześniu 1992 r. w Aninie pod Warszawą z tymi kilkoma majowymi dniami 1945 r. Jeżeli chcecie wiedzieć więcej o tej sensacyjnej sprawie, śledztwie, hipotezach i wnioskach autora, a przede wszystkim spróbować wyrobić sobie własne zdanie na opisywane tematy – odsyłam do źródła.

Trzeba zaznaczyć, że wiele informacji zawartych w książce podważa m.in. Jerzy Błaszczyszyn w artykule „Tajemnica pałacu w Radomierzycach (nie dla idiotów)” opublikowany w Nowinach Jeleniogórskich.

Powojenne losy pałacu były typowe dla tego typu obiektów na Dolnym Śląsku. Po okresie, w którym stacjonowały tu wojska radzieckie pałac, ze względu na swoje przygraniczne położenie, stał się ... placówką Wojsk Ochrony Pogranicza. Pomysł o tyle dziwny, że tak potężny obiekt zmieściłby zapewne cała dywizję, a nie tylko jednostkę WOP. Z tego zapewne powodu wojsko przeniosło się po pewnym czasie do jednej z oficyn, a pałac przejął miejscowy PGR. W niedługim czasie także on opuścił olbrzymi, popadający w coraz większą ruinę obiekt. Nieco później pojawił się prywatny dzierżawca, który w zabudowaniach gospodarczych prowadził hodowlę baranów.

W latach 60 – tych ub. wieku kompleks przejęła Elektrownia „Turów”. Powstające w tym czasie odkrywkowe kopalnie węgla bezpowrotnie zniszczyły okoliczne wsie wraz z istniejącymi w nich pałacami. Przestały istnieć w tym czasie m.in. pałace w Rybarzowicach, Działoszynie i Biedrzychowicach. Znajdujące się poza terenem odkrywek Radomierzyce ocalały. Jednak na przełomie lat 60 – tych i 70 – tych ówczesne kierownictwo elektrowni podjęło inicjatywę stworzenia w Bogatyni ogólnie dostępnego zalewu i terenów rekreacyjnych. Dla zwiększenia atrakcyjności, do budowy kompleksu wypoczynkowego użyto kamieniarki z okolicznych zabytków. Reprezentacyjne schody radomierzyckiej rezydencji wraz z kamiennymi balustradami zostały wbudowane w stok terenu rekreacyjnego. Wykorzystano także pałacowe gazony, sfinksy (głowę jednego z nich odnaleziono w fosie otaczającej pałac) oraz inne detale. Obiektywizm nakazuje zaznaczyć, że 12 lipca 2000 r. Elektrownia „Turów” podpisała porozumienie o zwrocie zabytkowej kamieniarki obecnemu właścicielowi pałacu. Podobno część elementów trafiła niegdyś nawet do pałacu w Wilanowie.

W 1999 r. zrujnowany obiekt kupił właściciel firmy GERDA, który stał się także inicjatorem stworzenia Fundacji Ochrony Zabytków i Dziedzictwa Narodowego. Od tego czasu rozpoczęły się zakrojone na szeroką skalę prace remontowe, które z każdym rokiem przywracają dawny blask i świetność obiektu. Wynajęta do tego celu wrocławska firma INTEGER, która przywróciła do życia m.in. kompleksy pałacowe w Krzyżowej i Kliczkowie, a także Kościół Pokoju w Świdnicy, daje moim zdaniem gwarancje pełnego sukcesu. Jako kolejna ciekawostkę dodam, że obecni właściciele pałacu wynajęli kilka lat temu agencję detektywistyczną, której zadaniem jest odnajdywanie oryginalnej kamieniarki pałacowej.

W 2001 r. generalny konserwator zabytków przeznaczył na odbudowe pałacu 180 tys. złotych. Wykorzystano je na pokrycie pałacu dachówką. Także konserwator zabytków z Jeleniej Góry wsparł renowację malowidła zachowanego w jednym z przypałacowych pawilonów. Dzieła tego dokonali studenci Akademii Krakowskiej w ramach pracy dyplomowej. Prace zmierzające do stworzenia centrum hotelowo – konferencyjnego na styku trzech granic mają zostać zakończone w 2006 r.

źródła :
1. Waldemar Bena – „Polskie Górne łużyce”. Wydawnictwo F.H. Agat. Zgorzelec 2003.
2. Jerzy Rostkowski – „Radomierzyce – archiwa pachnące śmiercią”. Agencja Wydawnicza CB. Warszawa 2004.
3. Marek Chromicz – artykuł „Będzie pałac z ruiny”. Nowiny Jeleniogórskie nr 29, 18 – 24.07.2000.
4. R. M. łuczyński – „Zamki i pałace Dolnego Śląska – Sudety i Przedgórze Sudeckie” . Oficyna Wydawnicza Politechniki Wrocławskiej. 1997.
5. Katarzyna Matla – artykuł „Powrót upadłej hrabiny”. Nowiny Jeleniogórskie nr 34, 21 – 27.08.2001.
6. Joanna Lamparska – artykuł „Magiczna wyspa”. Słowo Polskie – Gazeta Wrocławska. 25.02.2005.
7. Jerzy Błaszczyszyn – artykuł „Tajemnica pałacu w Radomierzycach (nie dla idiotów)”. Nowiny Jeleniogórskie.
8. Oficjalna strona Gminy Zgorzelec - www.gmina.zgorzelec.pl

opracowanie i zdjęcia : thor / dolny-slask.org.pl
 


/ / / /
TadPiotr | 2005-11-23 12:02:41
No no, aż autentycznie zatyka, że ktoś się bierze z takim rozmachem
MT | 2005-11-25 23:15:50
Dla zainteresowanych - Jedna z pozycji wykorzystana jako żródło tego interesujacego artykułu jest obecnie dostępna na allegro
Thor | 2005-11-25 23:29:59
To fakt. Natomiast jej autor tez zagląda na tę stronę
MT | 2005-11-25 23:37:07
Faktycznie masz rację, nie skojarzyłem w pierwszej chwili nazwiska autora.
Thor | 2006-01-20 19:30:26
Aktualizacja z 11.01.2006 za "Słowem Polskim Gazetą Wrocławską" : Pusto i cicho jest za bramą prowadzącą do zabytkowego pałacu w Radomierzycach. Stalowe wrota zamknięte są na głucho, a za ogrodzeniem nie widać żywego ducha. Jeszcze niedawno trwał tu remont, który miał przywrócić ruinę pałacu ponownie do stanu świetności. Po odbudowie miało tu powstać centrum hotelowo-konferencyjne dające pracę ponad 100 osobom. Pieniędzy wystarczyło właścicielowi jedynie na doprowadzenie pałacu do obecnego stanu. Budowla ma nową elewację, dach i okna. Podobnie wyglądają także zabudowania gospodarcze, w których miały powstać pokoje hotelowe. Remontu wciąż wymagają wszystkie wnętrza. Niestety, jak dowiedzieliśmy się w zgorzeleckim biurze firmy Gerda Development, która jest właścicielem pałacu, w tym roku dokończenie prac nie jest planowane. Firma szuka inwestora, który chciałby jej pomóc w dokończeniu odbudowy.
łukasz Dyllus | 2006-04-15 19:13:36
Witam! Dziękuję bardzo za ten ważny artykuł. Od pewnego czasu interesuję się zabytkami architektury Dolnego Śląska, a Radomierzyce są prawdziwą perłą. Pozdrawiam serdecznie Autora. Łukasz Dyllus, Katowice.
Thor | 2006-04-15 19:53:08
Dziękuję za miłe słowa. Również pozdrawiam. Szkoda, że przy tak zaawansowanym stanie prac remontowych zespołu pałacowego, zostały one zawieszone. Myślę jednak, że zbyt wiele już zostało zrobione, aby teraz pozwolić na ponowny upadek.
Małgorzata | 2007-06-04 10:19:57
Wczoraj byłam w Radomirzycach, pałac stoi zamkniety, pusty a do okoła cisza...Artykuł bardzo ciekawy, do tej pory słyszałam tylko same legendy od ludzi a tu tyle faktów. Następnym razem mam zamiar zrobić kilka zdjęć kościoła i młyna które chetnie umieszczę na stronie. Pozdrawiam