Dzień nie zapowiadał tragedii. To był piątek a co za tym idzie dzień targowy. Dzień o tyle szczególny, że do Wrocławia zjechali kupcy żydowscy spoza samego miasta. Wieczorem 20 czerwca 1749 roku w domach żydowskich świętowano koniec dnia pełnego udanych interesów i ochoczo goszczono innych kupców wyznania mojżeszowego będących za dnia na targu a pochodzących z innych rejonów Śląska i Wielkopolski. Wszystko to działo się w okolicach dzisiejszej ulicy Włodkowica gdzie 5 lat wcześniej to znaczy w 1744 roku zostało nakazem przesiedlone 25 rodzin żydowskich mieszkających we Wrocławiu zaś reszta z miasta wydalona. Na samej ulicy w miejscu gdzie stoi kamienica nr 14 od wielu lat stała wtedy baszta obronna spełniająca rolę wieży prochowej. Ze względu na jej rozmiary i kubaturę magazynowano tam proch w beczkach. Noc która przyszła z piątku na sobotę była ostatnią dla tej baszty i nie tylko. Wieczorem nad miastem rozpętała się kolejna wiosenna burza. Ta była jednak inna i na lata zapamiętana. O godzinie 3 nad ranem w dniu 21 czerwca 1749 roku piorun uderzył w wieżę prochową przy Włodkowica. To co się potem stało na lata zostało zapamiętane, opisane i uczczone poezją a nawet medalem okolicznościowym.
Naoczni świadkowie tego wydarzenia opowiadali, że baszta po uderzeniu pioruna uniosła się z fundamentów do góry po czym eksplodowała tysiącami kawałków i runęła na dół. Baszta jak na tego typu budowlę przystało miała czym eksplodować. Mury jej miały ponad 2 metry grubości a szczyt wieży znajdował się na wysokości 18 metrów nad ulicą. W środku wieży znajdowało się 2000 beczek prochu. Wszystko to w ciągu kilku sekund zaczęło siać spustoszenie w promieniu kilkuset metrów, rozrzucając płonące fragmenty, cegły, kamienie i szczątki ludzkie. Po wieży gdy wszystko opadło został głęboki lej i kupa gruzu. Dym jaki powstał w wyniku eksplozji wypełnił wąskie uliczki pochłaniając kolejne ofiary.
Gdy wszystko opadło zniszczenia jak na tamte czasy były ogromne. Z powierzchni ziemi zniknęły 43 domy stojące najbliżej a kolejne 50 było na tyle uszkodzonych, że rozebrano je wkrótce. Ile było ofiar? Tak naprawdę do dziś nie wiadomo bowiem wielu nie odnaleziono a , że byli to przyjezdni trudno było do końca ustalić kto zginął a kto nie. Kroniki podają 100 osób w tym 33 żydów, w większości przyjezdnych z Rawicza, Krotoszyna i Poznania.
Rannych było ponad 400 osób z czego około 100 stanowili żydzi.
Najbardziej bolesną stratą gminy żydowskiej była śmierć Filipa Hirszla (dostawcy cesarskiego dworu), którego znano, ceniono i szanowano za pomoc biednym, chorym i bezdomnym, którym zawsze służył gościną.
Tak właśnie wyglądał świt 21 czerwca 1749 roku przy ulicy Włodkowica.
bonczek/hydroforgroup/2005 na podstawie książki "1000 lat Wrocławia" - Ossolineum 1960 - Michał Komaszyński.