Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




Widoki z wieży widokowej na wzgórzu Gedymina, Szczawno-Zdrój
Ryszard Kumorek: Dość posępny widok, ale zdjęcie oryginalne.
Folwark Lesica (dawny PGR Rędzin), ul. Wędkarzy, Wrocław
Danuta B.: W okolicy folwarku w Lesicy nie było ani jednego budynku z naczółkowym dachem. A taki dach widać w tle.
ul. 1 Maja, Kowary
chrzan233: W takim razie poddaję pod głosowanie.
Hurtownia artykułów metalowych W. Fantiniego, ul. Długa, Wrocław
Hellrid: Zdecydowanie lepsze :)
Gospodarstwo nr 82, ul. Wędkarzy, Wrocław
Danuta B.: Dżdżownice to raczej tu . Po rozbiórce tego domu mieszkalnego pojawiło się coś w rodzaju namiotu, nawet sądziłam, ze tam pieczarkarnia.
Krzyże pokutne - Wiry, Wiry
Tony: Temat już był, generalnie zgadzam się w 100% z komentarzem wyżej. Kamiennych krzyży jest bardzo dużo, a zaledwie część z nich była krzyżami "pokutnymi" (pojednania), dzisiaj nie ustalimy które taką funkcję pełniły. Zwyczajowo się przyjęło że wszystkie stare, ręcznie obrobione krzyże wrzucało się do jednego worka. Teraz mamy tego efekty. Akurat na zdjęciu widzimy krzyż szczytowy, pełniący prawdopodobnie ...

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

atom
atom
atom
atom
atom
atom
Danuta B.
Alistair
Wolwro
Wolwro
Wolwro
Wolwro
Wolwro
Wolwro
Wolwro
morgot
Parsley
Parsley
mietok
Danuta B.
Parsley

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
Barka BM 5518
Autor: bonczek/hydroforgroup/°, Data dodania: 2005-06-15 19:20:14, Aktualizacja: 2005-06-15 19:20:14, Odsłon: 2399

Lipiec 1973
Ta barka miała numer BM5518 i płynęła z ładunkiem złomu... W nocy z 26 na 27 lipca 1973 r zacumowała za śluzą Rędzin. Niby nic, a jednak po jakimś czasie nagle podjechał do brzegu samochód - Polski Fiat 125p. Z samochodu w pośpiechu zaczęto przeładowywać worki wnosząc je po trapie i składując wewnątrz barki. Następnego dnia, jak gdyby nigdy nic odpłynęła w dół rzeki do portu docelowego jaki znajdował się na terenie ówczesnej RFN. Wrocławskie służby milicyjne i bezpieczeństwa coś tknęło. Postawiono w stan alarmu brygadę Wojsk Ochrony Pogranicza i Urząd Celny na granicy z NRD w Hohenzater.
Barkę na granicy zatrzymano. Zwiększone w składzie służby UC, WOP weszły na pokład i zaczęły przeszukiwać wszystkie pomieszczenia. Pomimo dokładnego sprawdzenia wydawać się mogło, że wszystko jest ok i barka jest czysta. Coś jednak w tym wszystkim nie grało bo nikt do żadnych worków i pakunków z Fiata przyznać się nie chciał. Zapadła decyzja by barkę skierować do Szczecina i tam całkiem rozładować celem przeszukania ładowni.
Jak postanowiono tak też uczyniono. W Szczecinie przy nabrzeżu czekało już polskie wojsko i błyskawicznie wyładowało złom z ładowni barki. Dno okazało się być drewnianym co wprawiło w zdziwienie obecnych, ale mniej dziwne już było to co pod dnem tym znaleziono.
Tkwiły tam worki i paczki, najprawdopodobniej te, które załadowano za śluzą we Wrocławiu. Razem kilkadziesiąt kilogramów. Znalezisko przeszło najśmielsze oczekiwania albowiem na dzień dobry wyceniono je na 700 tys. ówczesnych złotych, o wartości historycznej nie wspominając. Wezwano ekspertów z muzeów szczecińskich i wrocławskich. W workach znajdowały się zabytkowe wyroby z XVII, XVIII, XIX wieku (świeczniki, patery, zbiory monet itd., w sumie 76 pozycji).
Najciekawsze jest to, że do dziś nie znaleziono źródeł pochodzenia owych zbiorów, najprawdopodobniej pochodziły z drobnych kradzieży i szabru. Cały zbiór dziś można oglądać w Muzeum Narodowym we Wrocławiu, a tego typu akcje z barkami powtarzały się jeszcze kilkukrotnie choć na mniejsza skalę. Opisany przypadek oddaje największa próbę przemytu do 1973 roku.
Ktoś może zadać pytanie co to ma wspólnego z Wrocławiem?
Otóż ma, bo pokazuje w jaki sposób tracimy dorobek historyczny i kulturowy, a jest to tym bardziej dziś aktualne, że tego typu rzeczy można coraz częściej przewieźć bez żadnej kontroli na zachód i sprzedać za magiczne euro. Dziś jednak głównym tematem wywozu są dzieła sztuki kamieniarskiej i cmentarnej, o czym często można przeczytać w prasie.

bonczek/hydroforgroup/ 2005 na podstawie "Zarządzam blokadę całego rejonu" Ossolineum 1977 - Bogdan Daleszak

/ / / / 5 /
grzesiek | 2005-06-17 14:43:25
To co w zdumienie wprawiło obecnych przy rozładunku celników i wopistów, nie było niczym dziwnym. Każda ładownia na barkach, miała drewnianą podłogę, a pod nią były zęzy. Puste przestrzenie między grodziami, po kilkadziesiat w każdej ładowni, o pojemności ok. 250-300 L każda, stanowiły standardowy schowek dla przemycanego towaru. Nad nimi było 100 do 200 ton ładunku. Afera z ujawnioną próbą przemytu na BM-5518, była charakterystyczną wpadką w owych czasach. Ten kto wywoził z Polski zabytki, nie mógł liczyć na pobłażliwość polskich służb. Ale jeśli już wpłynął do Berlina Zach. lub BRD, mógł odetchnąć. Lecz przemycając papierosy czy alkohol, po polskiej stronie groził mu co najwyżej przepadek trefnego towaru, a po niemieckiej większe konsekwencje. Ciekawostką tamtej sprawy jest fakt, że kapitan tamtej barki, podobno bardzo szybko po rozprawie sadowej, pojawił się w Braunschweigu. Ale ja go tam nie widziałem.
bonczek/hydroforgroup/ | 2005-06-17 14:57:35
Przyznam szczerze, że nie miałem pojęcia, że barki mają w ładowniach drewniane podłogi. Co do nazwy przejścia granicznego nazwę zaczerpnąłem z podanego źródła. Dzieki za informację :-)
jacekq | 2005-06-17 15:02:38
"Wrocławskie służby milicyjne i bezpieczeństwa coś tknęło" - takie niby przeczucie? Czy może raczej bystre, ORMO-wskie oczy?
Festung | 2005-06-17 15:21:33
W tamtych latach mówiło się, że było dużo śledzi- jeden drugiego śledzi.
grzesiek | 2005-06-17 14:45:45
A wodne przejście graniczne PRL-NRD mieściło się w Hohensaaten.