Ten sławny rzeźbiarz i grafik, przybył do Krakowa z Norymbergii w 1477 roku na zaproszenie rady miejskiej celem wykonania ołtarza do Kościoła Mariackiego, którego jeszcze w tym samym roku zaczął rzeźbić. Powierzoną pracę ukończył w 1489 roku za co otrzymał od władz miasta 2808 florenów - równowartość rocznego budżetu miasta. Dla porównania warto wspomnieć, że duży murowany dom który w kilka lat później kupił w Norymberdze kosztował 800 florenów. Należy jednak pamiętać, że był to największy ołtarz na naszym kontynencie w XV wieku, czyli jeszcze na północ od Alp w średniowiecznej Europie.
W 1485 roku Wit Stwosz udaje się z Krakowa do Wrocławia, gdzie spotyka się z pozłotnikiem Bernardem Opiczerem w sprawach finansowych i zwiedza miasto. W 1496 roku artysta przenosi się na stałe z powrotem do Norymbergii, gdzie w 1500 roku powierzył 1265 florenów niejakiemu Hansowi Starzedlowi, który wkrótce potem zbankrutował i zbiegł na Dolny Śląsk do Złotego Stoku i prowadził tam kopalnię złota.
Chcąc odzyskać swoje pieniądze Wit Stwosz uciekł się do sfałszowania weksla, za co został uwięziony i publicznie napiętnowany przez kata przez wypalenie piętna na policzkach. W 1506 roku został ułaskawiony przez cesarza Maksymiliana i nastaje wtedy znowu okres powodzenia, który trwa do roku 1520. Mimo upływu lat artysta łudzi się, że odzyska pieniądze powierzone Starzedlowi. W tym celu przybywa drugi raz do Wrocławia w 1528 roku jako już stary, schorowany i na wpół ślepy człowiek. Sprawa trafiła bowiem do sądu we Wrocławiu i Ząbkowicach, które przychylnie ustosunkowały się do pokrzywdzonego. Musiał jednak przed zakończeniem rozprawy wyjechać do Norymbergii z powodu śmierci żony.
Schyłek życia okazał się dla wielkiego artysty wyjątkowo trudny i smutny. Szykanowany przez protestantów, opuszczony przez bliskich poza wnuczką, cierpiał skrajną biedę i zmarł w zupełnej samotności i zapomnieniu w Norymberdze w 1533 roku. Cała sylwetka tego wielkiego i sympatycznego człowieka była natchniona szczerością i dobrocią, a historycy określali to przez wiele lat naiwnością, ale my wiemy już teraz z całą pewnością, że naiwnym człowiekiem Wit Stwosz nie był.
Warto też wspomnieć, że artysta miał również młodszego brata, który nazywał się Maciej Stwosz i również przebywał w Krakowie jak jego starszy brat, ale 5 lat później, to znaczy w 1482 roku. Maciej był również artystą – złotnikiem z tytułem mistrzowskim i pracował w stolicy Jagiellonów do końca swoich dni. żył jednak i tworzył w cieniu swojego wielkiego brata i w przeciwieństwie od niego nigdy nie odwiedził stolicy Śląska, która była w owym czasie już o wiele większym miastem od Krakowa. Umarł Maciej Stwosz w mieście pod Wawelem w 1540 roku, ale miejsce pochówku do naszych czasów się nie zachowało.
Ambroży Grzenia
Wrocław - październik 2001 roku
Literatura:
1. S. Dettloff - "Wit Stwosz" Wrocław 1961
2. S. Rospond - "Wit Stwosz a Śląsk" - Kwartalnik Opolski 1964 zeszyt 3-4, s. 13-32
|