Fragment kroniki Miedzianki: "...Maximilian von Glyschinsky wraz z rodziną żył w Miedziance aż do lipca 1957 r. 9 lipca 1957 roku, jako ostatni Niemiec, opuścił miasto rodzinne. W liście z 7 listopada 1957 roku napisanym do Grafa Christiana-Friedricha zu Stolberg-Wernigerode informuje o następującym:
„ Pałac w Janowicach jest teraz domem starców. Ogrodnictwo jest czynne, a budynki gospodarcze w dobrym stanie. Domek celnika, w którym mieszkała rodzina Stiefów zawalił się, tak samo dom dzierżawcy. Pałac Rohrlach jest teraz domeną państwa. Najgorzej wygląda Miedzianka. Była ona od 1948 r. największą kopalnią uranu na wschodzie. Kierowali nią Rosjanie, a uzyskany uran był wywożony do Rosji. Główny szyb kopalni znajdował się na polu chłopa Gräbela. Gospodarstwo po prostu zburzono i na tym miejscu wykopano na 300 m
głęboki szyb wydobywczy. Gruz rozsypano na leżący poniżej teren rolny. Dominium ( posiadłość Grafa ) zostało całkowicie zlikwidowane, stajnie zamieniono na warsztaty, dziedziniec na plac składowy. W pałacu zakwaterowały się dwie kompanie rosyjskiej piechoty jako ochrona kopalni. Po zlikwidowaniu kopalni pałac służył jako dom kolonijny dla dzieci. Wokół Miedzianki wykopano łącznie 34 szyby kopalniane i tyleż samo usypano hałd. Bergmühle unieruchomiono. Turbinę oddano na złom, pozostałe maszyny jeszcze tam są. Mieszka tam też ten sam Polak, którego sprowadził pan Fürle. Drewniany mostek ( przez Bóbr ) został zniszczony, jak również domy pana Teige. Przy Bergmühle jest pompownia wody dla Miedzianki. Te duże ilości wody były potrzebne do chłodzenia potężnych kompresorów dostarczających powietrze do kopalń uranu. Do tego celu wykonano też duży basen na wodę, umiejscowiony powyżej targu bydła. Miał on pojemność 35000 m3. Wodę pompowano do Miedzianki z Młynówki płynącej przez Bergmühle. W Kreuzwiese dzisiaj nie stoi już żaden dom. Stan dziczyzny jest przejmujący zgrozą. W Janowicach i Radomierzu występują duże szkody w uprawach rolnych powodowane przez dziki. Już odstrzelono 20 sztuk.
Maximilian v. Glyschinsky żyje do dziś wraz z rodziną w miejscowości Weingarten kolo Ravensburga. Za jego uprzejmym zezwoleniem zawdzięczamy przedruk jego listu.
Na zakończenie tej kroniki powinien jeszcze być poświęcony zaszczytnej pamięci mieszkańców Miedzianki, poległych i zaginionych w czasie wojny światowej 1939 – 1945, oraz tych co po wojnie zostali ofiarami z rąk sowieckich i polskich przestępców w swojej rodzinnej miejscowości..."
Fragment z niepublikowanej „Kroniki Miedzianki” Dory Puschmann.