To była jedna z największych katastrof tej dekady: 13 grudnia 1967 roku Iwiny koło Bolesławca tonęły w wodzie i błocie. Na ratunek ruszył Wrocław i cały Dolny Śląsk.
W Iwinach działała od niedawna kopalnia miedzi „Konrad” należąca do KGHM. W jej pobliżu był potężny zbiornik osadowy, do którego trafiały odpady (woda i zmielona skała) z kopalnianego Zakładu Wzbogacania Rudy.
13 grudnia około godziny trzeciej nad ranem, niedaleko posterunku kolejowego „Konrad” odpady przerwały wał otaczający zbiornik. Woda i błoto z potężną siłą (odrzuciły wagony towarowe na odległość stu metrów) runęły na Iwiny. ”18 osób nie żyje, ponad 50 jest rannych”- podawała prasa.
W rozlewisku tonęły domy i pola. Błotna lawina zniszczyła drogi, mosty, słupy energetyczne. Trzeba było ewakuować około 400 osób, wydobyć gospodarski dobytek. W niektórych miejscach warstwa błota sięgała do wysokości 1,5 metra. Na pomoc ruszyło wojsko, straż pożarna, służba zdrowia, mieszkańcy sąsiednich wsi i Dolnoślązacy, którzy zbierali dla ofiar katastrofy żywność, odzież i pieniądze. Na miejsce tragedii przyjechali wice-prezes Rady Ministrów i I sekretarz KW PZPR we Wrocławiu.
Za: Gazeta Wyborcza „ Wrocławskie dekady-lata sześćdziesiąte”