Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




Zakład Karny Kłodzko, ul. Bohaterów Getta, Kłodzko
Stan: W środku obrazu na murze tablica pamiątkowa patrona jednaj z ulic miasta Kłodzko:
Fontanna Walka i Zwycięstwo, pl. Jana Pawła II, Wrocław
Paweł Rychter: Może pamięć mojego taty już zawodzi w tej kwestii. A co to PKZ?
Fontanna Walka i Zwycięstwo, pl. Jana Pawła II, Wrocław
Paweł Rychter: Czy posiada ktoś informacje co było z nimi robione po rozbiórce? Albo zdjęcia z transportu? Tak się składa, że woził je mój tato, ale nie pamięta, chyba na Politechnikę.
Dom nr 50, ul. Łączyńskiego Józefa Benedykta, gen., Szczawno-Zdrój
rajaser: Unikatowe zdjęcie. Lokalizacja prawdopodobna. Tak pokazuje Google maps.
Urząd Gminy Komisariat Policji, ul. Główna, Stare Bogaczowice
rajaser: Ok. Dodałem do opisu
Centralny magazyn logistyczny, Bielawa
sawa: Są dwa takie same obiekty: .... .... i ...... ... proszę zaradzić :)

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

Mmaciek
Mmaciek
Mmaciek
Mmaciek
rajaser
Mmaciek
t.ziemlicki@wp.pl
t.ziemlicki@wp.pl
Parsley
Parsley
Parsley
Parsley
morgot
Szyszka
morgot
morgot
morgot
jawc
jawc
Wolwro
Alistair

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
Granice, ech te granice
Autor: maras°, Data dodania: 2013-08-07 17:38:58, Aktualizacja: 2013-08-07 18:26:44, Odsłon: 3894

Czy pamiętacie wyjazdy za granice sprzed 30 i więcej lat?

 

 

 

 

 


/ /
maras | 2013-08-07 17:49:10
Nawiązując do "ciepełka" jakie teraz nas otula, proponuję wakacyjne opowiadanie Zoni :)
wilk.wroclaw | 2013-08-07 22:47:37
Ja na swój sposób pamiętam pierwszy wyjazd autem za granicę. Choć nie wiem, czy to nie wstyd opisywać moją przebojowość. Lata były 80te, ja sam 5 lat. W skrócie to było tak – ja, jak to wszyscy koledzy z podwórka byłem na etapie „stawki większej niż życie”, tvp tam któryś raz z kolei emitowała. Tyle tytułem wstęp, sytuacja właściwa : Samochód, fiat supermirafiori, zapakowany po dach, i bagażnik na dachu. W środku mama, tata, ja i siostra, 2 letnia. Granica w Zgorzelcu, gorąco, duszno, dzieci, jak wiadomo, nudzą się wykładniczo w funkcji czasu :) Po załatwieniu Polskiej odprawy czekamy na celnika z Niemiec, ten podchodzi, pyta coś tam tatę, a ja, w ataku przebłysku inteligencji, gdy zobaczyłem niemiecki mundur, usłyszałem dodatkowo coś w tymże języku, wystawiłem się przez okno, i ile miałem sił, krzyknąłem „heil hitler!!” . Samochód Niemcy sprawdzili nam dokładnie, każdą torbę, każdy schowek, nawet paliwo spuszczali do pobrania próbek. Odprawa trwała ok 4h, a mnie tyłek bolał całe wakacje. Wstyd się przyznać :(
zonia | 2013-08-07 23:01:12
Świetne! a czego się tu wstydzić? Znajomości obcego języka?
wilk.wroclaw | 2013-08-07 23:05:53
Koleżanko Szanowna, ja do dziś widzę minę ŚP Taty mojego, i oczy tego celnik... :) Choć muszę przyznać, że przy każdej okazji spotkań rodzinnych do dziś pozostaję gwiazdą i po czasie wspominamy to z wielkim śmiechem :)
zonia | 2013-08-08 19:18:00
Drogi Kolego, a czy pozwolilby mi Pan na włączenie tego opowiadania do mojego. Oczywiście z zanaczeniem, że jego aktorem(autorem) jest Kolega Wilkonrad?
wilk.wroclaw | 2013-08-08 21:43:00
Droga Zoniu. (pozwolę sobie tak napisać, przechodząc na „Ty” bo wielokrotnie przećwiczony przez Jawca i Stanisława wiem, że mogę sobie na taką formę pozwolić wobec Czcigodnych użytkowników WA :) ) – opowiadania Twoje znam wszystkie, wrażenie moje jakie jest, komentarze me świadczą, więc by nie przedłużać, jedno mogę tylko powiedzieć – znaleźć się w Twoim opowiadaniu, to zaszczyt, to nobilitacja, a ja będę wielce ukontentowany jeśli poczynania mojej skromnej osoby pojawią się w którymś w nich. A koledzy, wiem, że będą mi zazdrościć :) PS - żaden ze mnie Pan, ino Konrad :)
zonia | 2013-08-08 22:27:36
Ta ja wiem, że po wirtualnym my tu brudziu, ale skoro zacząłeś od- szanownej koleżanki- to mi nic innego nie pozostawało jak ten fason trzymać. Bradzo sie ciesze z twojej odważnej decyzji i już to opowiadanko wciągam do siebie, bo jest świetne. Mój mąż turlał się ze śmiechu, w ten upał zauważ, co było zgola bohareskim dzialaniem. Dzięki.
wilk.wroclaw | 2013-08-09 17:27:25
Nie ma sprawy a cała przyjemność po mojej stronie :-) Jeśli w przyszłości będę przydatny, to mam kilka takich perełek jeszcze na swoim koncie :))
zonia | 2013-08-09 18:55:47
Super! dopisuj a ja ukradnę z przyjemnoscią!!!
Waclaw Grabkowski | 2013-08-09 21:10:06
Granice, ech te granice..., 1980, Czechosłowacja-Austria. Pociąg zwalnia wśród drutów kolczastych. Tylko druty kolczaste, druty kolczaste, ale nawet nad pociągiem. A nagle Ost Banhof.
Emilian Szwaja | 2013-08-09 23:19:19
Przepraszam, że się podepnę- A czy ktoś za Was pamięta wizyty gości z zagranicy w Polsce? (nie polonii!) proszę o wiadomość na priv- przydałoby mi się cuś do pracy magisterskiej
wito | 2013-08-11 12:06:06
Wracaliśmy do Polski z mojej pierwszej wizyty w RFN. Lata 85-86. Wiózł nas kolega Plymouthem -małym krążownikiem. Celnicy DDR-PRL nas pytają: Zind zi jehowa cojgen ? Czy jesteśmy Świadkami Jehowy ? Ale szybko "szprechali' , nie zrozumieliśmy, kolega Niemiec zamilkł, a my że: tak. I się zaczęło trzepanko. Zatrzymali nas z godzinę. Po chwili nieporozumienie zostało wyjaśnione i wszystko skończyło się dobrze. Jadąc na nasz Wrocław, kierowca się strudził o poranku i na poboczu stanął za Zieloną Górą na drzemkę. Rano hałasy przy zwracającym uwagę samochodzie. Budzimy się a tu za naszym autem kucają panienki z wycieczki (panie na lewo, panowie...). Nam oczy wychodzą z orbit, a dziewczyny zawstydzone do nas: Co się, k..., gapicie ? D... nie widzieliście ? Myślały, że jak białe tablice to my wszyscy Niemcy. Kierowca zagonił je śpiesznie z powrotem do autokaru, a my mieliśmy otrzeżwiające powitanie na swojskiej ziemi po "zachodnich" kontrastach. Polskę wyczuliśmy po zapachu i drastycznej zmianie stanu nawierzchni.
cezar56 | 2013-08-13 22:26:24
Dawniej to zawsze trzeba było coś na handelek wziąć aby się opłacało . Raz gdzieś tak w 1985 na granicy czecho słowacko-węgierskiej zrobili nam kepisz i pokazówkę dla innych rodaków jak w Dzienniku telewizyjnym . Każdy "towar " ładnie ułożony na kocyku jak dla TVP, pamiętam przestraszony wzrok przejeżdżających Polaków ( bo oczywiście dla nas była osobna kolejka ). A rajd do Grecji maluchem w 40 godzin ,zapakowany po dach . "Wspomnienia jak ptaki szybują po niebie jak nie pada , bo jak pada to też szybują "( J. Kaczmarek )
Czaja Leszek | 2014-05-08 20:05:54
Z tymi granicami to zawsze były nerwy. Mozna bylo mieć wszystko w porządku a i tak zbliżanie się do granicy powodowało przyspieszenie pulsu. W 1972 roku na granicy z ZSRR (jechaliśmy wtedy do Odessy) rosyjski celnik zakwestionował łańcuszek z medalikiem, który miałem na szyji. Stwierdził, że "nie lzia", wystawil kwitancju i na jej podstawie medalik z łańcuszkiem odebrałem w drodze powrotnej, W 1976 r. w Zgorzelcu celnik wyłapał schowane w futerale od kamery 17 USD. Dostałem pokwitowanie i miałem się zgłosić po odbiór przy powrocie. Wracałem jednak przez Krnov i Głubczyce, więc w celu odzyskania tych dolarów musiałem odbyć extra wycieczkę autobusową do Zgorzelca. Wyjazdy do NRD po ubranka dla niemowlaków, butelki do mleka itp (właśnie miała się nam urodzic córka) też były pełne napięcia. Te wszystkie kaftaniki,śpioszki,bluzeczki wkładalo się pod podszewkę kurtki i zaszywało.A wiec nie było nudno.