Wchodząc do jaskini Niedźwiedziej oficjalnie jako jeden z pierwszych turystów z biletem nr 5 szczyciłem się przez trzydzieści lat tym moim przeżyciem . Myślałem że przewiozą pierwszych wrocławian oficjalnie na drugą stronę Odry i w ten sposób będziesz miał co opowiadać wnuką za trzydzieści lat .
Niestety nie mieliśmy okazji przejechać się kolejką. Dopiero za 2 tygodnie będą pierwsze testy, a przejazd z osobami nastąpi nie wcześniej niż pod koniec sierpnia. Może wtedy się uda ;-)
Z tym wagonikiem to było tak: na prośbę rektora panowie monterzy otworzyli wagonik, ale nikt nie chciał tam wejść. Poprosiłem jedną panią a potem drugą – odmówiły. Usiadłem na parę sekund i z tremą wystawiłem się na cykanie. Ta pani weszła jak już tam nas nie było, więc wróciliśmy i pognaliśmy focić wagonik z tak piękną zawartością. Od gradu ujęć, nie da się ukryć, zaróżowiły się jej policzki :). Później dołączyły do niej jeszcze dwie panie
, które o wiele śmielej przyjęły trzaskanie lustrzanek. Maciek chyba wszedł już po nich, ale cyknął z wnętrza naprawdę dobre zdjęcie (właśnie obmyśla ujęcie) :)
Chciałbym przy okazji zwrócić uwagę na to z jaką czułością mężczyźni na zdjęciu obchodzą się ze swoimi aparatami fotograficznymi (vide lewa ręka Maćka i prawa klęczącego). Ja byłem ,,zabujany” już w dwóch. Obecnie pałam afektem do N :). Jest coś pięknego i inspirującego w tym, że ten doskonały mechanizm utrwalania i przetwarzania obrazu znalazł w nas miejsce na czułość. Wydaje się, że lubimy doskonałe wytwory wyobraźni naukowców, które pomagają nam pokazywać nasz świat innym. Być może kiedyś w niedalekiej przyszłości stanie przed siedzibą WA taki skromny pomniczek dla nas wszystkich na wzór tego klęczącego fotografa :)