Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




Dom nr 69 (d. gospoda), Czaple
McAron: Podmiana na lepszy skan.
Tramwaje jeleniogórskie (dawne), Jelenia Góra
chrzan233: Zmodyfikowałem delikatnie podpis zdjęcia.
Restauracja Bürgerberg (dawna), Złotoryja
McAron: Podmiana na lepszy skan.
Krasnal Topruś, Wrocław
Szyszka: Nie widzę go w bazie krasnali.
Budynek nr 2, ul. Ogrodowa, Dzierżoniów
Krzysztof Bach: Dla wszystkich, poprawione zdjęcie wsadziłem pojawi się za jakiś czas.
Panoramy Lubska, Lubsko
t.ziemlicki@wp.pl: Podmieniłem na większy i wyraźniejszy skan

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

McAron
Wolwro
Krzysztof Bach
Sendu
Danuta B.
Szyszka
Alistair
Danuta B.
Ireneusz1966
FM
kitapczy
Krzysztof Bach
morgot
Popski
Popski
Mmaciek
Alistair
Mmaciek
Alistair
Popski
Alistair

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
Zabytkowe projektory porzucone przez obornickich urzędników ulegają jawnej dewastacji.
Autor: Maciej S.°, Data dodania: 2012-09-17 17:22:43, Aktualizacja: 2012-10-09 22:07:18, Odsłon: 2557

Kino "Astara" działalo do około roku 1990. Po kilku latach przerwy nastąpiła od 1 lipca 1994 jego reaktywacja przez właściciela wypożyczalnu kaset video "Ava" Pana Jerzego Białesa, które działało do sierpnia 2005r. Od 2006 roku wypożyczalnia została przeniesiona, a cały budynek wraz z kinem i osprzętem całkowicie opuszczony. Urządzenia sprawne i działające zostały jednak pod kluczem w oczekiwaniu na lepsze czasy, które do tej pory nie nadeszły. Doszło w końcu do momentu, gdzie całkowicie zapomniane nawet przez nadzorujących je urzędników obornickich uległy sporej dewastacji o czym jest poniższy artykuł.

 

W centrum miasta Obornik Śląskich znajduje się nieczynne od 15 lat Kino „Astra” z całym swoim studyjnym wyposażeniem pomimo, że dość archaicznym jednak do niedawna ciągle całkowicie sprawnym technicznie. Niestety, kilka dni temu można było zobaczyć drzwi otwarte na oścież i swobodnie się w nim poruszać. Stan taki trwał już tak długo, że pewne kręgi towarzyskie zdążyły się tam zadomowić. Mam tu na myśli grupki młodzieży, które nieskrępowanie urządziły sobie tu lokal na swobodne spotkania towarzyskie zakrapiane alkoholem. Świadczy o tym mnogość butelek, kubków, tacek jeszcze pachnących świeżością i aromatem konsumpcji.

 

Bezpiecznie się tu też czuli tak zwani złomiarze, którzy spokojnie przez nikogo niepokojeni potrafili sobie odkręcać ciężkie grzejniki, a następnie zadać sporo trudu by wynieść je stamtąd przez kręte korytarze jaki i przez długie strome schody. Musiały być to nie lada wyczyny logistyczne, gdyż także trzeba było sobie zorganizować odpowiedni środek transportu na tak dość ciężkie i duże przedmioty. Jeśli dodać do tego wielkogabarytowe metalowe szafy (pierwotnie na różne techniczne elementy), które zniknęły pomiędzy moimi wizytami to naprawdę jestem pod wrażeniem ich pracy.

Pamiętając o stresie jakiej poddani byli ci ludzie, przecież najzwyczajniej w świecie szabrowali sobie w centrum miasta skłonny byłbym ich uznać za prawdziwych twardzieli. I tu mam pewne wątpliwości co do tego stresu, iż mogło się to odbywać bez niego. Bardziej prawdopodobne jest to, że taki stan zabezpieczenia obiektu trwał na tyle długo, że ludzie Ci mogli się poczuć poniekąd ich właścicielami przez zasiedzenie.

 

Zapewne też uznali, iż zapłata za tzw. czyszczenie lokalu w naturze w postaci sprzątniętych i niechcianych „rupieci” jest dla nich odpowiednia co uspokajało ich sumienie, a nawet być może osobiście nobilitowało za dobrze wykonaną prace.

Nie było by to irytujące, gdyby właścicielem była osoba prywatna, no cóż prawo własności rzecz święta, a skoro taka jego wola, nic nam do tego. Nie zależy mu na mieniu to i nie pilnuje. Niestety właścicielem tego wszystkiego jest Gmina i Miasto Obornik Śląskich, który notabene otrzymał obiekt kilka lat temu od Urzędu Marszałkowskiego. Wygląda więc, że stara prawda się potwierdza: nie warto dawać coś za darmo bo nie zostanie to uszanowane. Ciekawym też się wydaje brak zainteresowania obiektem przez tak długi okres pracowników Urzędu jak i samych Radnych. Spora ich część pochodzi przecież z Obornik Śląskich o które z założenia swej funkcji czy pracy powinni dbać, ulepszać, a w każdym bądź razie interesować się. Zapewne niejednokrotnie tędy przechodzili lub przejeżdżali, a przecież taki proceder dewastacji odbywał się w centrum miasta jawnie i w biały dzień.

Koniecznie kilka słów uwagi trzeba poświęcić samym dewastowanym urządzeniom znajdującym się wewnątrz kina. Rzut oka w ciemnym pomieszczeniu projekcyjnym pozwolił ustalić mi typ projektorów. Są to projektory AP-5 z przełomu lat 50-tych i 60-tych Łódzkich Zakładów Kinotechnicznych. ŁZK był jedynym producentem projektorów kinowych w Polsce, a model AP-5 był tak udany, iż na jego bazie konstrukcyjnej powstawały następne ulepszane serie projektorów przez kolejnych kilkadziesiąt lat.

Model ten kiedyś bardzo popularny stanowi fundament wszystkich późniejszych projektorów jakie były używane w polskich kinach. Stanowi także świadectwo rozwoju polskiej myśli technicznej Naszych inżynierów z których możemy być dumni, a odbywał się w tak trudnych powojennych warunkach. Choćby tylko z tego względu przedmioty takie zasługują na szacunek i jeśli są tak nie chciane w Gminie to powinny trafić do muzeum lub innego podobnego przybytku. Co prawda Gmina wtedy nieroztropnie pozbyła by się jakże rzadkich urządzeń (mam na myśli całe studio projekcyjne), które mogłoby ją wyróżniać na tle innych, jednak sprzęt byłby zachowany dla potomnych.

O unikatowości całego studia kinowego podam przykład z Częstochowy. Pan Eugeniusz Kopeć administrujący budynkiem Wyższej Szkoły Zarządzania w tym mieście znalazł w piwnicach ukryte dwa projektory tego typu. Projektory stały same na uboczu od bardzo dawna odłączone od studia po którym zapewne ślad nie pozostał. Stało się to przyczynkiem do napisania przez Pana Tadeusza Piersiaka artykułu „Mamy unikat na skalę kraju”

(dostępnego pod adresem: http://czestochowa.gazeta.pl/czestochowa/1,35270,10046152,Mamy_unikat_na_skale_kraju.html),

a sam cytat z niego na temat projektorów AP-5 „W mieście i regionie na pewno nie ma takich nikt, a i poza nimi są rzadkością” mówi sam za siebie.

Dodam, że ludzie Ci zachwycają się znaleziskiem dwóch zdemontowanych urządzeń. My w Obornikach Śląskich mamy, bądź raczej mieliśmy, kompletne studio projekcyjne z dwoma rzadkimi AP-5, trzecim projektorem pomocniczym, także z tego okresu, oraz elektryczne przewijarki do taśmy filmowej, szafki na taśmy filmowe, itp. Wszystko sprawne, gotowe do uruchomienia, wystarczyło tylko wajchę głównego zasilania przekręcić.

I to jest prawdziwy skandal, że tak unikalne urządzenia, cały kompletny zestaw w takim stanie to była prawdziwa perełką. Podkreślam słowo „była”, gdyż po takim zainteresowaniu włodarzy miasta jak powyżej opisałem i doprowadzenia do dewastacji jest nią już mocno poszczerbioną. Nie wiem jaki trud trzeba by włożyć, aby powróciły one do stanu poprzedniego. Jedno jest pewne szukanie oryginalnych, starych części to praca dla człowieka z pasją, a nie zimnych urzędników, czy radnych którzy powinni ich działania na bieżąco kontrolować.

Skoro nie mieli uczucia by uszanować to co mają to za bardzo nie ma co liczyć na wysiłek z ich strony przy reparacji. Reparacja być może nie byłaby skomplikowana. To dopiero można stwierdzić po oględzinach osoby znającej się w tej tematyce. Wszelkie kable zasilające, które jak zauważyłem zostały poucinane i rozkradzione nie stanowią większego problemu. Gorzej gdyby przepadły rzadkie elementy i części urządzeń. Wszystko jednak można naprawić. Gdyby wystąpiły braki elementów można zastosować ich zamienniki, schematy są dostępne w archiwalnych numerach „Kinotechnika”. Co więcej po odpowiednich przeróbkach w projektorach mogły by odtwarzać współczesne filmy, a dla widza różnica nie była by widoczna.

Musiał by to jednak zrobić człowiek, który miałby w tej dziedzinie doświadczenie. Wrocław nie daleko, a tam kin było sporo więc niejeden emerytowany kinooperator chętnie wziąłby w tym udział. No, ale tu już wiążą się pewne koszty (np. wspomnianych brakujących części), pociesze że w skali nawet napiętego budżetu gminy skrajnie niewielkie. Jednak tylko w ten sposób odpowiedzialni za taki stan rzeczy mogli by wyjść z honorem i się zrehabilitować poprzez naprawę swojego zaniedbania.

Sens naprawy (być może niewielkiej) urządzeń uważam za dość zasadny, gdyż tkwi w nich dość spory potencjał. Po odpowiednim ich wyeksponowaniu, dołożeniu być może innych ciekawych mogło by stanowić to nie lada atrakcje turystyczną. Możliwości jest dość sporo, projektory stanowiły by niejako tło i bazę wyjściową do jakiegoś pomysłu zależnego tylko od inwencji ich właściciela jakim jest Gmina Obornik Śląskich. Rozumiem sprawa uruchomienia kina lokalnego w obecnych realiach to skomplikowana sprawa rozbijająca się o przepisy, koszty utrzymania, ale samo jego posiadanie jest wartością samą w sobie.

Można by stworzyć centrum integracji (mamy tyle miast partnerskich), klub związany z przedwojenną historią miasta, czy dotyczącym pierwszych powojennych jego mieszkańców w dużej części pochodzących z kresowego miasta Husiatyn. Współczesny mieszkaniec miałby okazje dowiedzieć się na temat tożsamości miejsca w którym mieszka. Pomysł edukacji proekologicznej w mieście otoczonym ze wszystkich stron lasami i zwanym zielonymi płucami Wrocławia byłby jakże pożądany w tym miejscu.

Możliwości jest bardzo wiele, a okazjonalne wyświetlenie związanego z danym zagadnieniem filmu lub choćby samego ukazania takiego rzadkiego sprzętu mogło by tylko uatrakcyjnić przebieg spotkania. Słowem całe pole do popisu dla ludzi z inwencją i zaangażowaniem. Projektory były by zaczątkiem, bazą do zrobienia czegoś pożytecznego. Potrzebna jest tylko dobra wola decyzyjnych osób w Gminie, a miejsce mogło by żyć swoim własnym życiem, służąc rozwojowi kulturalnemu całego obornickiego społeczeństwa.

Na koniec warto zastanowić się nad odpowiedzialnością osób, które doprowadziły do takiego stanu rzeczy by przez co najmniej dwa miesiące obiekt był nie pilnowany, wręcz porzucony, a otwarte drzwi zapraszały wandali co można zobaczyć na filmiku:

http://www.youtube.com/watch?v=HSj-nnbVpqg

Mam tu na myśli paragraf dotyczący zaniedbywania swoich obowiązków służbowych doprowadzając do zniszczenia powierzonego im pod opiekę mienia i wyciągnięcia z tego tytułu konsekwencji. Przepis art. 231 par. 1 k.k. stanowi, że funkcjonariusz publiczny, który przekracza swoje uprawnienia lub nie dopełnia obowiązków, a w konsekwencji działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności. To już zadanie dla trzebnickiej prokuratury.

                                                                                                                                                                   Maciej S.

                                        


/ / / / 43 /