Realia dyskryminacji Żydów na Śląsku po 1933 roku
Wrocław, w połowie lat 20. XX wieku jako stolica Dolnego Śląska, liczył ponad 550 tys. mieszkańców i był nie tylko jednym z głównych miast Rzeszy Niemieckiej, ale także posiadał trzecią co do wielkości gminę żydowską w Niemczech (po Berlinie i Frankfurcie nad Menem), liczącą prawie 24 tys. członków. Moment przełomowy w życiu śląskich Żydów stanowi 1933 rok, kiedy w Niemczech doszli do władzy narodowi socjaliści. Zauważa się wówczas systematyczny spadek liczby Żydów w śląskich gminach. Etapy dyskryminacji Żydów na Śląsku po 1933 roku nie różniły się zasadniczo od tych w pozostałych częściach Rzeszy i w ciągu kilku tygodni całkowicie przekreśliły emancypację i równouprawnienie Żydów w regionie. W latach 30. XX wieku przystąpiono do pierwszych represji wobec środowisk żydowskich, tj.: bojkot żydowskich przedsiębiorstw, wypieranie Żydów z życia publicznego i kulturalnego czy tzw. aryzacja własności żydowskiej. Choć początkowo Żydzi mogli jeszcze przy zawarciu umowy kupna sprzedaży liczyć na uczciwą zapłatę, to z biegiem czasu szala przechylała się na korzyść kupujących. Ci, którzy sprzedawali swoje majątki, by wyjechać z kraju, musieli za to zapłacić odpowiednią sumę (podatek emigracyjny). Bez jej uiszczenia wyjazd był niemożliwy. Podatek ten, zwłaszcza w przypadku udających się do Palestyny, był z roku na rok wyższy, np. w 1938 roku wynosił 40 000 marek, co wiele osób skutecznie powstrzymało przed emigracją. 21 listopada 1938 roku – kilka dni po wydarzeniach ogólnoniemieckiego pogromu Żydów, tzw. Kristallnacht (noc kryształowa z 9 na 10 listopada 1938 r.) – postanowiono, że majątek, który Żydzi wykazali w kwietniu tego samego roku, zostaje obłożony dwudziestoprocentowym podatkiem, niezależnie od tego, ile dóbr pozostało właścicielowi po pogromie. Ucieczka była też praktycznie niemożliwa, gdyż większość krajów odmawiało wydawania wiz. W samym Wrocławiu jesienią 1939 roku pozostawało ok. 11 tysięcy Żydów, a w niemieckiej części Górnego Śląska wciąż mieszkało 2070 osób żydowskiego pochodzenia. W kwietniu 1941 roku faktem stały się eksmisje i pierwsze wywózki do obozów. W lipcu tego samego roku rozpoczęły się deportacje do dolnośląskich obozów przejściowych w: Prędocicach (niem. Tormresdorf), Krzeszowie (niem. Grüssau) i Rybnej koło Brzegu (niem. Riebnig). 21 listopada 1941 roku aresztowano i deportowano do obozu w Kownie ok.1000 kolejnych Żydów, a w kwietniu 1942 roku odbyły się deportacje do obozu przejściowego w Izbicy koło Lublina, w maju 1943 roku zaś do Auschwitz. Społeczność żydowska Wrocławia była wówczas czwartym co do wielkości skupiskiem Żydów w Niemczech – po Berlinie, Frankfurcie nad Menem i Hamburgu.
Między 1941 a 1945 rokiem w niektórych regionach III Rzeszy pozwolono na funkcjonowanie Żydom, którzy m.in. mieli nieżydowskich małżonków lub byli uważani, zgodnie z ustawami o czystości rasowej, za tzw. mieszańców (Mischling). Niemieccy (w tym dolnośląscy) „mieszańcy” żydowscy pierwszego stopnia ze względu na element krwi aryjskiej początkowo nie zostali dotknięci prześladowaniami w tym samym stopniu, co Żydzi pełnej krwi. Teoretycznie mogli np. starać się o zwolnienie z ustaw rasowych, nie musieli płacić żydowskiego podatku od nieruchomości czy nosić gwiazdy Dawida. Zostali także oszczędzeni podczas pierwszych deportacji. W praktyce środki skierowane przeciwko małżeństwom mieszanym i Żydom półkrwi w Niemczech były jednak różne, np. w Nadrenii-Westfalii osoby o takim statusie zostały deportowane do Terezina. Władze NSDAP wielokrotnie domagały się zniesienia przywilejów dla niemieckich Żydów półkrwi i konsekwentnie dążyły do wyeliminowania ich preferencyjnego traktowania. W sierpniu 1941 roku Adolf Eichmann zwołał konferencję, na której przedstawiciele Urzędu Polityki Rasowej NSDAP (Rassenpolitisches Amt der NSDAP), Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (Reichssicherheitshauptamt) i Kancelarii NSDAP (Partei-Kanzlei) wprowadzili zasady koordynowania tego kierunku w polityce żydowskiej, jednak wówczas uskuteczniono go przede wszystkim na okupowanych terenach wschodnich. Zgodnie z ustaleniami wschodni Żydzi „półrasy” uważani byli za pełnoprawnych Żydów, czyli podludzi, i w pełni poddawani byli represjom. W styczniu 1942 roku Reinhard Heydrich zaproponował na konferencji w Wansee, aby do deportacji włączyć niemieckich Żydów półkrwi. Inni uczestnicy spotkania opowiadali się np. za przymusową sterylizacją takich osób. Plany te nie zostały zrealizowane, ale presja prześladowań wzrosła. Liczba Żydów, którzy czasowo uniknęli deportacji między 1943 rokiem a początkiem 1945 roku, wynosiła w Niemczech ok. 13 tysięcy, we Wrocławiu pozostało wówczas ok. 200 małżeństw mieszanych.
Polityka rasowa III Rzeszy w kontekście opieki medycznej
W celu zapewnienia tej grupie społecznej opieki medycznej latem 1943 roku na rozkaz gestapo powołano tzw. Nowe Zrzeszenie Żydów w Niemczech (niem. Neue Reichsvereinigung der Juden in Deutschland) z siedzibą w szpitalu żydowskim w Berlinie. Na czele organizacji stanął pochodzący ze Śląska Walter Lustig (1891–1945), który od 1942 roku pełnił funkcję dyrektora medycznego berlińskiej placówki. W strukturach organizacji powołano 41 „mężów zaufania Żydów” (niem. Vertrauensmann der Juden in Deutschland), którzy w imieniu gestapo utrzymywali kontakt z Żydami żyjącymi np. w małżeństwach mieszanych. Mężów zaufania zobowiązano do comiesięcznego raportowania do centrali w Berlinie w kwestiach Żydów mieszkających w przypisanych im regionach. Organizacja była przede wszystkim organem wykonawczym gestapo, a jej głównym zadaniem było administrowanie i wykonywanie poleceń gestapo związanych z kwestia mi opieki zdrowotnej. Prowadzenie przez Nowe Zrzeszenie Żydów w Niemczech placówek służby zdrowia należało do jednych z najistotniejszych zadań tej organizacji. Konieczność funkcjonowania odrębnego systemu opieki zdrowotnej dla ludności żydowskiej w III Rzeszy wynikała przede wszystkim z faktu, że zgodnie z nakazami reżimu Żydom nie wolno było leczyć się w publicznych szpitalach. Funkcjonujące przed 1933 rokiem szpitale żydowskie w Niemczech (wyjątkiem była placówka berlińska) były najpierw wielokrotnie przenoszone, a ostatecznie likwidowane. W większych miastach Niemiec, tam gdzie mieszkała jeszcze stosunkowo duża liczba Żydów, otwierano na polecenie gestapo tzw. stacje szpitalne (Krankenstation), które formalnie były podporządkowane Nowemu Zrzeszeniu Żydów. Instytucje takie istniały w: Berlinie, Wrocławiu, Frankfurcie nad Menem, Hamburgu i Kolonii. W okresie od drugiej połowy 1943 roku do końca pierwszej kwadry 1945 roku mniej więcej połowa wszystkich Żydów pozostałych w Rzeszy mieszkała w Berlinie. Prawdopodobnie z tego powodu na centralę Nowego Zrzeszenia Żydów narodowi socjaliści wyznaczyli szpital żydowski przy ówczesnej Exerzierstraße. W placówce tej funkcjonował także żydowski punkt meldunkowy, a od 1 marca 1944 roku obóz zbiorczy i więzienie. Szpital w ostatniej fazie narodowego socjalizmu został przekształcony w swego rodzaju getto, do którego została spędzona część Żydów mieszkających w Berlinie. Końca wojny doczekało tu od 800 do 1000 osób (dokładna liczba do dziś nie jest znana). Szpital berliński był centralną placówką medyczną Nowego Zrzeszenia Żydów, gdzie w czasie wojny w skrajnie prowizorycznych warunkach zapewniano minimum opieki medycznej ludności żydowskiej. Nie był on jednak jedynym tego typu miejscem w Niemczech.
Stacja szpitalna na cmentarzu żydowskim we Wrocławiu
O utworzeniu „stacji szpitalnej dla mieszanych małżeństw nadal zamieszkujących we Wrocławiu” postanowiono w połowie czerwca 1943 roku decyzją kierownictwa NSDAP na okręg śląski. Na siedzibę placówki wyznaczono nieistniejący dziś, wówczas opuszczony budynek administracyjny zlokalizowany na cmentarzu żydowskim przy ówczesnej Flughafenstraße 51 (obecnie ul. Lotnicza) w dzielnicy Cosel (Kozanów). Cmentarz został założony w latach 1900–1901, m.in. w wyniku starań Eduarda Sachsa (1834–1925) – działacza społecznego i filantropa. Wytyczono go na działce o powierzchni nieco ponad 5 ha przy Berliner Chaussee („szosa berlińska”, później Flughafenstraße).
|
Brama główna cmentarza żydowskiego. |
Nekropolia została poświęcona i oddana do użytku 14 lutego 1902 roku W 1918 roku powierzchnię cmentarza powiększono do prawie 11 ha. Założenie to nawiązywało do ogrodu otoczonego dwuipółmetrowym, ceglanym murem z wytyczonymi kwaterami zieleni, skupiskami drzew i siecią dróżek, wśród których zaplanowano miejsca na mniejsze i większe nagrobki. Po lewej stronie okazałej bramy wejściowej usytuowany był zespół budynków, który zaprojektowali dwaj wrocławscy architekci, a jednocześnie bracia – Richard (1866–1942) i Paul (1870–1943) Ehrlichowie. Wśród obiektów wyróżniała się wzniesiona na planie krzyża greckiego w formie gwiazdy ceglana kaplica cmentarna. Obiekt ten architekci sklepili kopułą o średnicy 12,3 m i nakryli widocznym z daleka szpiczastym dachem, akcentującym to miejsce. Centralne pomieszczenie budynku przeznaczone było dla żałobników – znajdowało się tam sto miejsc siedzących i trzysta miejsc stojących. Kaplicę połączono z budynkiem kostnicy arkadowymi krużgankami o długości 24 m.
|
Kaplica na cmentarzu żydowskim. |
Po prawej stronie bramy głównej znajdował się budynek administracyjny. Na parterze obiektu zaplanowano pomieszczenie przeznaczone do sprzedaży kwiatów i wiązania bukietów, dwa pomieszczenia administracyjne oraz trzypokojowe mieszkanie dla ogrodnika. Na pierwszym piętrze mieściło się pięciopokojowe mieszkanie z łazienką dla inspektora oraz pomieszczenia mieszkalne dla grabarzy na poddaszu. Do budowy tych obiektów poza cegłą wykorzystano również piaskowiec z Warty Bolesławieckiej na Dolnym Śląsku (Warthauer Sandstein). Ogólnodostępna toaleta dla pracowników i przewoźników konnych znajdowała się w pobliżu budynku. Woda pobierana była z własnego ujęcia – studni zaopatrzonej w pompę. Koszt budowy całości wynosił ok. 300 tysięcy marek. Plan ogrodu zaprojektował ogrodnik miejski Wrocławia – Richter, kierownikiem budowy został Ernst Lux. Prace kamieniarskie wykonała firma Zeidler und Wimmler z Bolesławca, a prace dekoratorsko-malarskie przeprowadził najprawdopodobniej Hans Rumsch (1855–1908) z Wrocławia.
|
Plan cmentarza żydowskiego. |
Obiekt w momencie uruchomienia w nim stacji był zaniedbany i „od dawna nie było tam dozorcy”. Na potrzeby placówki przeznaczono w czerwcu 1943 roku część wyposażenia pochodzącego z zamkniętego szpitala żydowskiego przy obecnej ul. Sudeckiej (dawniej Hohenzollernstraße). Były to m.in.: instrumenty medyczne, kilka łóżek, stoły, naczynia kuchenne oraz stół operacyjny. Część sprzętu umieszczono w dawnej kwiaciarni i zorganizowano w niej prowizoryczną salę operacyjną. Na parterze wyznaczono pięć pomieszczeń dla chorych, dwa gabinety do badań lekarskich, kuchnię oraz biuro. Na pierwszym piętrze znajdowały się dwie izolatki dla pacjentów wymagających odosobnienia ze względu na choroby zakaźne. Pozostałe pokoje służyły jako pomieszczenia mieszkalne dla personelu stacji. Stacja szpitalna na cmentarzu żydowskim we Wrocławiu rozpoczęła działalność (na wniosek gestapo) 28 czerwca 1943 roku. Służyła przede wszystkim zapewnieniu opieki medycznej ludności żydowskiej pozostałej we Wrocławiu, której liczba w latach 1943–1944 wynosiła ok. 600–700 osób. Grupę tę stanowiło kilka uprzywilejowanych rodzin, kombatanci żydowscy odznaczeni „żelaznym krzyżem” za służbę i rany po niesione podczas I wojny światowej, lekarze, specjaliści i małżeństwa mieszane, z których większość pracowała w okolicznych zakładach zbrojeniowych. Do pacjentów leczonych na terenie stacji należy doliczyć także chorych kierowanych do placówki z Górnego Śląska, gdzie żyło około 200 Żydów, przede wszystkim w Bytomiu, Gliwicach i Opolu. Personel medyczny składał się z czterech lekarzy, pięciu osób personelu pielęgniarsko-pomocniczego i laboranta. Chirurgiem operującym pacjentów był dr Schüller. Za sprawy administracyjne odpowiedzialni byli dwaj sekretarze, a o sprawy wyżywienia dbała kucharka. Organizacja i wyposażanie stacji szpitalnej trwały do września 1943 roku, jednak pomimo tego pierwszy pacjent został przyjęty już 1 lipca 1943 roku. Stacja przygotowana była na przyjęcie dziesięciu pacjentów stacjonarnych. Na przełomie 1943 i 1944 roku liczba chorych wymagających pobytu w placówce wzrosła do 15 osób dziennie, co wymusiło dostawienie dodatkowych łóżek. Jak wynika ze sprawozdań wrocławskiego męża zaufania Nowego Zrzeszenia Żydów Erwina Ludnowsky’ego, miesięcznie na leczeniu stacjonarnym przebywało tu od 15 do 35 pacjentów. Większość z nich stanowiły osoby w starszym wieku oraz chorzy przewlekle. Z relacji Karli Wolff – jednej z nielicznych ocalałych pielęgniarek pracujących we wrocławskiej stacji – wynika, że: „Wszyscy robili wszystko. Lekarze pomagali, gdzie tylko mogli, pielęgniarki myły naczynia, a szefowa kuchni bandażowała rany. Byłam dziewczyną od wszystkiego – sprzątania, zakupów, pomocy w kuchni, przy operacjach i na oddziale”.
|
Personel stacji szpitalnej. |
Warunki, w jakich funkcjonowano w placówce, przybliża pismo z 1 lipca 1943 roku wysłane ze stacji do Felixa Riesa z Nysy, w którym podano niezbędne do spełnienia przy przyjęciu na leczenie wytyczne: „(…) należy zabrać ze sobą: pościel, kartki żywnościowe, dowód osobisty [Kennkarte], akt małżeństwa i urodzenia. Jest Pan/i odpowiedzialny/a za uzyskanie zgody na przyjazd do stacji, jak również okazanie policyjnego wymeldowania przez właściwą jednostkę policji. Jeżeli nie jest Pan/i w stanie korzystać z przejazdu tramwajem ze względu na stan zdrowia, prosimy o poinformowanie nas o tym, abyśmy mogli zorganizować transport karetką pogotowia. Jeżeli nosisz gwiazdę Dawida, musisz wraz z wnioskiem o pozwolenie na przejazd złożyć wniosek o pozwolenie na korzystanie z tramwaju”. Leczenie odbywało się pod stałym nadzorem funkcjonariuszy gestapo, którzy codziennie wizytowali stację, decydowali o organizacji leczenia, brali udział podczas operacji jako obserwatorzy czy kontrolowali wypisy zdolności do pracy. Za nadzór odpowiedzialny był kierownik referatu żydowskiego wrocławskiego gestapo Walter Hampel, nazywany „krwawym Hamplem” (Blut-Hampel), który codziennie osobiście pojawiał się na terenie placówki. W wyjątkowych przypadkach lekarze i personel pomocniczy omijali tę kontrolę, by ratować życie skazane na śmierć a priori. Sytuacje te dotyczyły przede wszystkim Żydówek, którym nie wolno było zachodzić w ciążę. Lekarzy obowiązywał ścisły nakaz zgłaszania gestapo przypadków ciężarnych kobiet, które natychmiast były wywożone do obozów koncentracyjnych. Taka sytuacja miała miejsce latem 1944 roku, kiedy wydzielono część izolatki, do której nie wchodziło gestapo z obawy przez chorobami zakaźnymi, np. przed gruźlicą. Karla Wolff wspomina o tym zdarzeniu: „Młoda kobieta w ostatnich tygodniach ciąży pojawiła się nagle pewnej nocy w szpitalu. (…) Pochodziła z pobliskiego obozu dla kobiet. Mówiono, że dziecko miało niemieckiego ojca, może nawet oficera, i dlatego kobieta miała tę możliwość by urodzić w szpitalu, w ogóle by pozostać przy życiu w tych okolicznościach. Przebywała u nas bez wiedzy wrocławskiego gestapo. Po krótkim czasie zniknęła”. Wśród pacjentów wrocławskiej lecznicy było także wielu Żydów – więźniów z różnych obozów pracy. W okolicach Wrocławia znajdowało się kilka jednostek zamiejscowych obozu koncentracyjnego Gross-Rosen, tj. obóz pracy przymusowej Gross Masselwitz (obecnie Maślice Wielkie), którego więźniowie zostali w październiku 1943 roku przeniesieni do nowo otwartego obozu pracy Fünfteichen (obecnie Miłoszyce), a także obozy w Breslau-Neukirch (Wrocław-Żerniki), Breslau-Hundsfeld (Wrocław-Psie Pole) oraz Klettendorf (obecnie Wrocław-Klecina).
|
Pozostałości bramy wjazdowej do obozu na Maślicach Wielkich. |
Żydzi ci pochodzili w większości przypadków z Górnego Śląska i pracowali głównie w przemyśle zbrojeniowym i budowlanym. W obozie w Klecinie przy produkcji zbrojeniowej w podziemnej fabryce pracowało ok. 400 mężczyzn oraz ok. 50 kobiet w warsztatach krawieckich. W Maślicach Wielkich w katastrofalnych warunkach pracowało ponad 1000 więźniów, głównie w budownictwie. Więźniowie przebywający w tych obozach byli kierowani do stacji przede wszystkim z ciężkimi obrażeniami, które wymagały leczenia chirurgicznego. Po zabiegu lub po zakończeniu leczenia byli natychmiast odsyłani do obozów pracy. Do codzienności personelu stacji należał również pochówek tych robotników przymusowych. Miejscem pochówku więźniów była kwatera nr 24 kozanowskiego cmentarza. Od czerwca 1942 roku do grudnia 1944 roku na cmentarzu przy ul. Lotniczej personel stacji pochował prawie 120 zmarłych żydowskich więźniów z okolicznych obozów pracy. „Dostarczano nam zmarłych z tych obozów w celu dokonania ich pochówku. Wszyscy oczywiście umarli na «atak serca». Dostawaliśmy telefony z obozów o takiej treści: «Za dwie godziny przyjedziemy do was z pięcioma lub sześcioma ciałami». Przywożono je w drewnianych rynnach, zwykle na wozie zaprzężonym w konie. Pielęgniarki wykonywały rytuał tahary, każde ciało myto i ubierano, tak długo jak starczało prześcieradeł i tałesów. Grupa mężczyzn, Chewra Kadischa, z moim ojcem jako kantorem, grzebała każdego w osobnym grobie. (…) Sporządzaliśmy listy z nazwiskami i datami śmierci, które niestety później zaginęły”.
Działalność lecznicza na terenie stacji prowadzona była do końca grudnia 1944 roku. Kres funkcjonowania stacji nastąpił na początku stycznia 1945 roku, w ostatniej fazie wojny, kiedy to wzrosły naciski także na Mischlingów i „małżeństwa mieszane”. We Wrocławiu, podobnie jak w wielu innych miastach Rzeszy Niemieckiej, gestapo rozpoczęło na kilka miesięcy przed końcem wojny przygotowania do deportacji ostatnich Żydów mieszkających w mieście. Jesienią 1944 roku większość z pozostałych wrocławskich Żydów otrzymała rozkaz stawienia się do transportu, ale przeprowadzenie operacji trwało jeszcze kilka miesięcy. Ostatecznie, przed zdobyciem Festung Breslau 6 maja 1945 roku, gestapo aresztowało 110 wrocławskich Żydów, którzy musieli w ciągu kilku godzin stawić się przy ówczesnej Willmannstraße (obecnie ul. Szczepińska), by ruszyć w ostatnią drogę, która wiodła przez Gross-Rosen do Bergen-Belsen. W transporcie tym znaleźli się także: dr Hayn – dyrektor wrocławskiej stacji szpitalnej, Suse Gattel-Suschko, która zarządzała kuchnią placówki, pielęgniarz Löwy oraz laborant Heinz Roth, który trafił do obozu w Terezinie. Ilse Peiser – pielęgniarka asystująca przy zabiegach chirurgicznych – zginęła wraz z matką i ciotką w kryjówce na Sępolnie na skutek wybuchu bomby. Wśród osób, które przeżyły wojnę, znalazły się wykwalifikowane pielęgniarki: Karla Wolf oraz Irmgard Gerson (z domu Roth) z Fuldy, znana jako Schwester Ruth, dr Schüller, dr Hirsch Kaufmann oraz James Elsner, który dożył starości w Berlinie.
Zakończenie
Stacja szpitalna na cmentarzu żydowskim we Wrocławiu powstała na rozkaz gestapo w celu zapewnienia opieki medycznej pozostałym w mieście tzw. Żydom uprzywilejowanym (kombatanci ranni podczas I wojny światowej, lekarze, personel medyczny i ich rodziny), małżonkom z małżeństw mieszanych, osobom półkrwi oraz więźniom obozów pracy. Kwestia zagłady niemieckich Żydów żyjących w małżeństwach mieszanych lub tych, którzy zostali zakwalifikowani do grupy „mieszanego pochodzenia”, była wielokrotnie podnoszona na forum urzędów i instytucji narodowo-socjalistycznych, ale nigdy ostatecznie jej nie rozstrzygnięto. Zgodnie z narodowosocjalistyczną ideologią rasową dla tej grupy społecznej musiano utworzyć osobne placówki medyczne, zapewniające świadczenie usług z zakresu ochrony zdrowia. Takim właśnie miejscem była stacja szpitalna na cmentarzu żydowskim przy ul. Lotniczej we Wrocławiu. Warunki, w jakich udzielano tam pomocy, nie pozwalają na nazwanie tego miejsca jedynie placówką medyczną. Codzienność stacji naznaczona była brakiem żywności, leków, sprzętu medycznego, trudnościami z zaopatrzeniem, stałą obecnością gestapo oraz strachem przed grożącą w każdej chwili deportacją i śmiercią. W tych warunkach wykonywano zabiegi medyczno-chirurgiczne i zapewniano podstawową opiekę lekarską. Paradoksalnie miejsce to było ostatnim śladem życia Żydów we Wrocławiu. Było swego rodzaju wyspą wśród grobów przodków, które dawało poczucie wspólnoty i niosło ten rodzaj nadziei, której można doświadczyć tylko w sytuacjach wielkiego zagrożenia.
Opracował: Poli2
Zdjęcia: polska-org.pl